Rozdział 36

4.3K 372 160
                                    


Już ponad dwie godziny temu demon opuścił zamek. Od tamtej pory loczka zaczęły niepokroić nudności.

Nie był w stanie nic jeść, bo od razu jego organizm wypychał to na zewnątrz.

Był osłabiony. Wymiotował. Nawet Legion nie wiedział, co się dzieje.

– Harry... A może jesteś w ciąży? – spytal Liam. Razem z Niallem i Zaynem od dawna starają się o dziecko.

– Przy-przynieś mi test – powiedział cicho, siadając na płytkach.

Co dziwne, anioł od razu wyjął takowy test z kieszeni.

– Musisz na to nasikać – wytłumaczył i wyszedł z łazienki.

Młodszy westchnął cicho, robiąc co trzeba i czekając chwilę. Nie mógł być w ciąży...

Liam po chwili do niego dołączył i spojrzał na przedmiot z uśmiechem.

– Dwie kreski, Boże, gratuluję ci, Hazz!

– Boże.... – szepnął młodszy. – Ale... Ale...

– Coś nie tak? – spytał nagle zmartwiony Payne.

– Lou... On wyjechał... I Legion... – zaczął wymieniać.

– Hej, spokojnie, z tego co wiem Lucyfer już wraca, jeszcze dziś będzie z powrotem bo wampiry oddały mu pokłon.

– Ale Legion, nasza umowa – szepnął.

– Mam dla ciebie wspaniałą dietę! Bez mdłości, a będziesz jadł dużo witamin. – Zabrał go za rękę do kuchni.

– Lee... – westchnął młodszy, kładąc rękę na brzuch.

I cóż, tak wyglądał cały dzień Harry'ego. Zmartwienia i sluchanie niani Liama. Anioł już wiedział, czemu jego facet tak tego nienawidził.

– Nie jestem chory, do cholery! – krzyknął młodszy, rzucając w anioła kubkiem.

– Ale to dla dobra dziecka, i nie denerwuj się, bo będzie agresywny – bronił się. Wtedy usłyszeli, jak żelazna brama przed zamkiem się otwiera. Louis wrócił.

– Louis! – krzyknął zadowolony loczek.

Starszy otworzył masywne drzwi, biorąc Harry'ego w objęcia.

– Mój Hazz.

– Jak było? – spytał loczek, wdychając zapach demona.

– Wyczuli we mnie wilka i poddali się.

– Mój król. – Zachichotał młodszy.

– Moja księżniczka – wymruczał szatyn, mocno cąłując loczka. Liam usmiechnął się szeroko, podchodząc do nich.

– Hazz, twoja sałatka – odparł, przypominając loczkowi o jedzeniu.

– Nie będę tego jadł, to jest paskudne – warknął.

– Co jest, Harry, rozchorowałeś się, że Liam cię niańczy? – spytał niezrozumiale starszy.

– Nie, Harry po prostu jest w... – Liam nie dokończył, gdyż został wepchnięty do innego pokoju.

Harry zaśmiał się głupio i pociągnął Louisa za rękę.

– Chodźmy stąd, Lou, ten idiota nie wie, co mówi.

– Hazz, mów o co chodzi – powiedział Lucyfer.

– Bo ja... tak jakby jestem w ciąży? – sapnął cicho, zatrzymując się.

– W ciąży? – spytał zdziwiony, kładąc dłoń na brzuchu chłopaka.

– J-ja nie wiem, n-nie umiem być d-dobrym ojcem – zapłakał aniołek.

– Hazz.... To to jest świetna wiadomość, kochanie – powiedział Louis, wpijając się w jego wargi.

– Ale jest jeszcze coś – jęknął.

– Co, skarbie? – spytał zdziowny.

– Legion... On... Umowa była taka, że jeśli nie wrocisz w ciazkim stanie, dziś zacznie się nasza umowa. – Loczek westchnął ciężko, a w jego oczach zakręciły się łzy.

– Hazz... – powiedział, przytulając młodszego.

– Nie chcę cię skrzywdzić – szlochał.

– Spokojnie... Dam radę, skarbie. – Uśmiechnął się do Harry'ego.

– Zamknij mnie w lochach, Lou – zaproponował młodszy.

– Nie – odparł stanowczo.

– Lou... – jęknął, a jego oczy zaczęły powoli ciemnieć.

– Wytrzymam. – Cmoknął loczka i odsunął się od niego.

– Gdzie uciekasz, laleczko? – spytał Legion, przyciągając Lou do siebie.

– Jeden raz i oddawaj mi mojego Harry'ego – mruknął Louis, patrząc na demona.

– Tak, tak, jasne.

– Mówię serio – odparł.

– To będzie długi raz, księżniczko. – Zaśmiał się demon i pociągnął Louisa za nadgarstek do sypialni. – Zrobiłeś mi dzeciaka, to niesprawiedliwe – prychnął.

– Nie chciałem – westchnął cicho.

– Dzień dobroci dla zwierząt, nie zrobię ci tego samego –mlasnął niechętnie. – Ale bądź posłuszny.

– Czyli? – spytał zdziowny, patrząc na loczka.

– Rób, co każę, Lou, a dostaniesz przyjemność. – Uśmiechnął się i pstryknął palcami, by byli nadzy.

– Dobra – mruknął cicho, kaldac się na łóżko.

– Grzeczny chłopiec. – Uśmiechnął się. – Połóż się na brzuchu i wypnij, mam ochotę na twoją dziurkę – powiedział groźnie.

Louis westchnął tylko, robiąc, co rozkazał młodszy.

Zaraz potem poczuł ciepły, śliski język w swoim wnętrzu. Nie sposób było nie jęknąć.

Złapał się poręczy łóżka. Próbował być silny.

Jego uda drżały. Było tak przyjemnie, a język demona wsunął się jeszcze głębiej. Louis odrzucił głowę do tyłu. 

ᴍʏ ᴅᴀᴅᴅʏ ᴅᴇᴍᴏɴ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz