Przebudziłam się, wstałam i od razu udałam się do toalety. Czułam się strasznie obolała i nie chodziło tutaj tylko o skręconą kostkę. Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Boże. To nie był tylko jeden z koszmarów. Drżącą ręką złapałam duży opatrunek i zerwałam go za jednym pociągnięciem.
-Aaa- jęknęłam żałośnie zakrywając usta dłonią. Przy moim obojczyku widniały okropne ślady ugryzienia. On naprawdę to zrobił! Łzy stanęły mi w oczach kiedy chciałam dotknąć tej szramy. Co tu się działo?! Podskoczyłam gwałtownie gdy drzwi otworzyły się i stanął w nich mój największy wróg.
-Katherine, spokojnie- naprawdę? Myślę że miał najmniejsze prawo, aby mówić mi takie rzeczy- posłuchaj mnie.
-Mam się ciebie słuchać?- wzięłam do ręki pierwszy lepszy przedmiot,jakim okazała się mydelniczka i rzuciłam w niego z całą moją siłą- jesteś potworem! Bestią!- co rusz rzucałam w niego różnymi przedmiotami, zresztą wcale się nie bronił co doprowadzało mnie do jeszcze większej furii- wypuść mnie! Podobno nie chcesz mnie ranić, więc daj mi odejść!
-Dobrze- czy ja się przesłyszałam?- nie, naprawdę możesz iść. Droga wolna- powiedział i odsunął się z przejścia. Nie zastanawiałam się długo, tylko wyszłam ostrożnie, patrząc czy nie chce wykonać żadnego ruchu. Dopiero będąc na korytarzu zaczęłam biec w kierunku wyjścia, pokonałam schody i byłam już blisko drzwi kiedy poczułam okropny ból w klatce piersiowej którego nie byłam w stanie zignorować.
-Aa- jęknęłam i upadłam na kolana, to tak cholernie bolało. Zaczęłam pięścią lekko uderzać w klatkę piersiową, co oczywiście nie przyniosło żadnego efektu. Z pod pół przymkniętych oczu obserwowałam Huntera, który powoli schodził ze schodów- co...ty.. mi zrobiłeś?- wyjęczałam.
-Pomagam ci zrozumieć Kath.
-Już rozumiem więc zabierz to. To tak strasznie boli- wyszeptałam ze łzami w oczach. Byłam skłonna powiedzieć wszystko, byle tylko to cierpienie się skończyło.
-Tylko ty możesz to powstrzymać- spojrzałam na niego obserwując jak powoli otwiera swoje ramiona- Chodź tu- coś wewnątrz mnie powiedziało żebym to zrobiła, szybko podniosłam się i dosłownie wpadłam w jego klatkę piersiową, ten natychmiast zacisnął na mnie swoje ręce, a ja poczułam ogromną ulgę. Z mijającymi minutami zaczęłam się uspokajać, i im bardziej trzeźwa byłam tym bardziej zaczęłam się zastanawiać co się właściwie wydarzyło- wczoraj cię oznaczyłem Kath, a to oznacza że przez pierwsze kilka dni będziesz odczuwała fizyczny ból za każdym razem gdy się ode mnie oddalisz. Dodatkowo jesteś człowiekiem więc skutki mojego ugryzienia będą dla ciebie bardziej odczuwalne- nie rozumiałam ani słowa o czym on mówił- pokażę ci- powiedział, złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku lasu. Szliśmy kawałek dopóki Bloodyworth się nie zatrzymał- Katherine- odwrócił się do mnie przodem i złapał za podbródek- cokolwiek teraz zobaczysz, pamiętaj jedno- pogłaskał mnie po policzku co skomentowałam wtuleniem się w jego rękę. Co ty wyprawiasz Katherino? Spytałam sama siebie obserwując jak mężczyzna się uśmiecha- nie musisz się mnie bać, nigdy, ale to nigdy, cię nie skrzywdzę- kiwnęłam powoli głową, a on pocałował mnie w czoło, odetchnął głęboko i odszedł ode mnie na parę metrów. Nawet na moment nie odrywałam od niego wzroku, chcąc w końcu poznać całą prawdę. Niestety okazała się cięższa, niż moje barki były w stanie udźwignąć. Hunter pochylił się lekko, a jego całe ciało napięło się do granic możliwości, zacisnęłam usta kiedy usłyszałam trzask łamanych kości, wszystko trwało może z 20 sekund nim przede mną stanął ogromny czarny wilk z szarymi tęczówkami. Gwałtownie wzięłam oddech orientując się że po raz kolejny ciągle go wstrzymywałam. Zadrżałam gdy wilk postawił pierwsze dwa kroki.
CZYTASZ
Come If You Dare
WerewolfOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...