Rozdział 51 Brat

5K 248 7
                                    

Powietrze między nami zgęstniało do tego stopnia, że nawet złapanie oddechu było czymś trudnym do wykonania.  

-I co teraz? Co zamierzasz? Znów postawisz między nami mur i będziesz kazała mi się przez niego przebić?- jego głos był zimny jak lód. 

-Słucham? Nie wmawiaj mi czegoś, tylko dlatego że sam tak to sobie wymyśliłeś. 

-Nie wmawiaj? Chcesz mi powiedzieć że nie pamiętasz ile razy ode mnie uciekałaś, wyzywałaś od najgorszych i okładałaś pięściami?- krew znów się we mnie zagotowała. 

-Oczywiście że pamiętam jak mnie porwałeś i brutalnie wprowadziłeś w swój popaprany świat! Nawet nie wiesz jak było mi ciężko, ale zaakceptowałam twoją rzeczywistość i mimo strachu pokochałam cię ty cholerny Psycholu, więc nie waż się robić teraz ze mnie tej najgorszej! 

-Masz rację, to ja jestem ten zły-powoli zaczynało brakować mi do niego sił. 

-Naprawdę nie wiesz o czym mówię?- nie wierzyłam że może nie zdawać sobie sprawy, czym tak naprawdę mnie skrzywdził i dlaczego teraz nie wiem na czym stoję?- daj mi spokój- deszcz padał coraz mocniej, więc obawiałam się że moje słowa mogą do niego nie dotrzeć, ale pomyliłam się. Nie zdążyłam zrobić nawet jednego kroku, gdy Hunter w swoim wilczym tępię znalazł się przy mnie i złapał mnie mocno za nadgarstek. 

-Jestem już zmęczony twoją grą i ciągłym powtarzaniem ci tego samego, więc powiem to jeszcze jeden, ostatni raz- schylił się i wywarczał do mojego ucha- nigdy nie dam ci spokoju, jesteś moja Kath i chyba muszę ci w końcu to pokazać, bo traktujesz mnie zbyt lekceważąco- bez krzty delikatności podrzucił moim obolałym ciałem i przerzucił je sobie przez ramię. 

-Zostaw!- w odpowiedzi mocniej ścisnął moje nogi. 

-Luna powinna być posłuszna- prychnęłam. 

-Chyba nie myślisz że taka będę? 

-Każdego można tego nauczyć- nie miałam odpowiedzi na jego stwierdzenie, zresztą byłam pewna że się myli.  

*** 

Cheryl rzuciła kolejnym ostrzem w drzewo, a Ian chociaż się nie ujawnił obserwował ją od dłuższego czasu. Po kolejnej pół godzinie, postanowił przerwać swojej mate jej morderczy trening. 

-Czymś się tak denerwujesz kochanie?- czerwonowłosa drgnęła mimowolnie i nawet się nie odwracając oddała kolejny strzał, tym razem trafiając w sam środek, czyli serce wyimaginowanego przeciwnika. 

-Jest wojna jeśli jeszcze nie zauważyłeś- fuknęła podminowana. Od następnego rzutu uwolnił ją blondyn, zabierając broń- co ty robisz!?- warknęła groźnie, na co Ian od razu zareagował łapiąc ją za nadgarstki obracając do siebie tyłem i wykręcając ramiona. 

-Nie waż się na mnie warczeć, kochanie- szepnął do jej czerwonego ze złości ucha. 

-Puść mnie. 

-Nie wiem czy jesteś na to wystarczająco uległa. 

-Ian!- krzyknęła, ale posłusznie zreflektowała się- proszę- od razu uwolnił jej ręce. 

-Widzisz? Czy to było takie trudne?- pogłaskał ją po policzku i założył zabłąkany czerwony kosmyk za ucho. 

-Nie, to było upokarzające. To co zrobiłeś, ujawnia jedną z twoich cech, za którą cię nienawidzę. Tym właśnie zasadniczo różnisz się od Huntera, on nigdy nie zaszczułby mnie tylko i wyłącznie dla swojej satysfakcji. 

-Przemilczę to, że powinnaś dostać soczyste lanie za takie odzywki, ale tylko dlatego by coś ci uświadomić skarbie. Hunter może i był dla każdego milutki i dobroduszny gdy nie czuł żadnej presji otoczenia, odpowiedzialności za innych, a już tym bardziej nie miał mate, która doprowadzałaby go do szaleństwa, ale teraz to wszystko się zmieni. Każdy wilk ma swoją granicę, czasami te fundamenty się walą i wtedy każdy przechodzi przemianę, niektórzy na lepsze, tak jak twój brat, a są osobniki które.. nie odnajdują się tak łatwo. 

Come If You DareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz