Powietrze między nami zgęstniało do tego stopnia, że nawet złapanie oddechu było czymś trudnym do wykonania.
-I co teraz? Co zamierzasz? Znów postawisz między nami mur i będziesz kazała mi się przez niego przebić?- jego głos był zimny jak lód.
-Słucham? Nie wmawiaj mi czegoś, tylko dlatego że sam tak to sobie wymyśliłeś.
-Nie wmawiaj? Chcesz mi powiedzieć że nie pamiętasz ile razy ode mnie uciekałaś, wyzywałaś od najgorszych i okładałaś pięściami?- krew znów się we mnie zagotowała.
-Oczywiście że pamiętam jak mnie porwałeś i brutalnie wprowadziłeś w swój popaprany świat! Nawet nie wiesz jak było mi ciężko, ale zaakceptowałam twoją rzeczywistość i mimo strachu pokochałam cię ty cholerny Psycholu, więc nie waż się robić teraz ze mnie tej najgorszej!
-Masz rację, to ja jestem ten zły-powoli zaczynało brakować mi do niego sił.
-Naprawdę nie wiesz o czym mówię?- nie wierzyłam że może nie zdawać sobie sprawy, czym tak naprawdę mnie skrzywdził i dlaczego teraz nie wiem na czym stoję?- daj mi spokój- deszcz padał coraz mocniej, więc obawiałam się że moje słowa mogą do niego nie dotrzeć, ale pomyliłam się. Nie zdążyłam zrobić nawet jednego kroku, gdy Hunter w swoim wilczym tępię znalazł się przy mnie i złapał mnie mocno za nadgarstek.
-Jestem już zmęczony twoją grą i ciągłym powtarzaniem ci tego samego, więc powiem to jeszcze jeden, ostatni raz- schylił się i wywarczał do mojego ucha- nigdy nie dam ci spokoju, jesteś moja Kath i chyba muszę ci w końcu to pokazać, bo traktujesz mnie zbyt lekceważąco- bez krzty delikatności podrzucił moim obolałym ciałem i przerzucił je sobie przez ramię.
-Zostaw!- w odpowiedzi mocniej ścisnął moje nogi.
-Luna powinna być posłuszna- prychnęłam.
-Chyba nie myślisz że taka będę?
-Każdego można tego nauczyć- nie miałam odpowiedzi na jego stwierdzenie, zresztą byłam pewna że się myli.
***
Cheryl rzuciła kolejnym ostrzem w drzewo, a Ian chociaż się nie ujawnił obserwował ją od dłuższego czasu. Po kolejnej pół godzinie, postanowił przerwać swojej mate jej morderczy trening.
-Czymś się tak denerwujesz kochanie?- czerwonowłosa drgnęła mimowolnie i nawet się nie odwracając oddała kolejny strzał, tym razem trafiając w sam środek, czyli serce wyimaginowanego przeciwnika.
-Jest wojna jeśli jeszcze nie zauważyłeś- fuknęła podminowana. Od następnego rzutu uwolnił ją blondyn, zabierając broń- co ty robisz!?- warknęła groźnie, na co Ian od razu zareagował łapiąc ją za nadgarstki obracając do siebie tyłem i wykręcając ramiona.
-Nie waż się na mnie warczeć, kochanie- szepnął do jej czerwonego ze złości ucha.
-Puść mnie.
-Nie wiem czy jesteś na to wystarczająco uległa.
-Ian!- krzyknęła, ale posłusznie zreflektowała się- proszę- od razu uwolnił jej ręce.
-Widzisz? Czy to było takie trudne?- pogłaskał ją po policzku i założył zabłąkany czerwony kosmyk za ucho.
-Nie, to było upokarzające. To co zrobiłeś, ujawnia jedną z twoich cech, za którą cię nienawidzę. Tym właśnie zasadniczo różnisz się od Huntera, on nigdy nie zaszczułby mnie tylko i wyłącznie dla swojej satysfakcji.
-Przemilczę to, że powinnaś dostać soczyste lanie za takie odzywki, ale tylko dlatego by coś ci uświadomić skarbie. Hunter może i był dla każdego milutki i dobroduszny gdy nie czuł żadnej presji otoczenia, odpowiedzialności za innych, a już tym bardziej nie miał mate, która doprowadzałaby go do szaleństwa, ale teraz to wszystko się zmieni. Każdy wilk ma swoją granicę, czasami te fundamenty się walą i wtedy każdy przechodzi przemianę, niektórzy na lepsze, tak jak twój brat, a są osobniki które.. nie odnajdują się tak łatwo.
CZYTASZ
Come If You Dare
LobisomemOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...