Na początek, dziękuję Wszystkim komentującym i gwiazdkującym 😄 Jesteście niesamowici! Gdyby nie wy, ta historia już dawno nie miałaby swojej kontynuacji. Nie tylko sprawiacie że mój nastrój skacze do góry jak Katherine na zajęciach gimnastycznych 😃, ale też dodajecie mi ochoty na pisanie i mnóstwo pomysłów. Za nami już 36 części tej opowieści, a jak na razie końca nie widać 😉 bo tak długo jak będziecie ze mną, tak długo będę dla Was tworzyć. Dzięki ze jesteście❤😉
***
-To nie jest najlepszy pomysł Charity.
-Lucas, wiem o tym, ale nie pozwolę żeby jeszcze ktoś, kiedykolwiek przeze mnie cierpiał. Jeśli okaże się że nie jestem potrzebna, odejdę, lub przynajmniej przekażę mój znak Luny komuś innemu.
-Charity! To nie jest takie proste! Oni nie dadzą ci odejść, a człowiek nie jest w stanie sam z siebie oddać znaku. Musieliby zamienić cię w..
-W wilkołaka? W porządku moja mama nim jest, pomogłaby mi.
-Cholera, Charity! Naprawdę myślisz że po zamianie, mogłabyś tak po prostu odejść? Nie wypuszczą świeżo przemienionej nastolatki, która przy najbliższej pełni pozabijałaby wszystko co się rusza.
-Dobrze! W takim razie ukryję się gdzieś, nikt się nie dowie.
-Wyczują cię.
-Pieprzyć to- odwróciłam się i ruszyłam do szafy. Lucas równie szybko wstał i złapał mnie za ramię.
-Nie jesteś jakimś zwykłym człowiekiem, jesteś Luną do cholery i zacznij w końcu myśleć jak ona, a nie jak rozwydrzony bachor- wyrwałam się i wyjęłam z szafy sportową torbę.
-Właśnie tym jestem Lucas, dzieckiem które nie z własnej woli zostało wciągnięte w to wszystko. To źle, że staram się aby nikomu nie stała się krzywda?
-Nie masz na to wpływu.
-Ale mam sumienie, i to nie daje mi spokoju, więc albo pomożesz swojej przyjaciółce i pojedziesz ze mną, albo zrobię to sama.
-Jesteś totalnie stuknięta- uśmiechnęłam się, i dotknęłam pierścionka na moim palcu.
-Po prostu jestem wariatką- pierwszy raz, umiałam tak zwyczajnie pokazać dobre emocje. Wrócenie do Vernon napawało mnie swego rodzaju podenerwowaniem i ekscytacją, ku własnemu zdziwieniu, nie czułam żadnego strachu.
***
-Wyjeżdżam jutro, prawie skończyłam wszystkie przygotowania- mruknęła Cheryl nie będąc zbytnio zadowoloną z perspektywy oddalenia się od domu.
-Cheryl naprawdę jest to ważne, gdyby nie było, nie poprosiłbym cię o to.
-Wiem Hunter, wiem. Mogę też cię o coś poprosić?- mężczyzna skinął jej głową- błagam cię, nie rób jej tego. Wydaje ci się że to najlepsze wyjście i jest tam całkowicie bezpieczna, ale to nieprawda. Pozwól jej chociaż wiedzieć że żyjesz.
-Pozwól że sam o tym zadecyduję.
-Hunter, w ten sposób nie ranisz tylko siebie, ale też Katherine. Pamiętaj nie rób niczego czego nie byłaby ci w stanie wybaczyć- powiedziała i zostawiła mężczyznę z mętlikiem w głowie.
***
-Długo tak nie wytrzymamy! Octavia!
-Jeszcze trochę!
-Nie widzisz jak dużo naszych ginie!?
-W słusznej sprawie!
-To też mocno mnie zastanawia. Gdzie jest ten nasz cel? Czy przypadkiem gdzieś po drodze go nie zaprzepaściłaś? Nie robisz tego przypadkiem dla siebie?
CZYTASZ
Come If You Dare
Manusia SerigalaOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...