-Niedługo wrócę- powiedziałam, otworzyłam drzwi i na kogoś wpadłam. Moje szczęście jest po prostu nieopisane.
-Katherine?! Co ty tu..- przerwał w pół słowa, jak tylko zobaczył Lucasa stojącego jak słup soli w salonie. Usłyszałam jak Aiden wolno wypuszcza powietrze i już wiedziałam, co wydarzy się za moment. Zgodnie z moimi przewidywaniami mój brat wydał z siebie przeciągły ryk i już chciał rzucić się na Lucasa. Zapobiegawczo położyłam dłoń na jego ramieniu i lekko cofnęłam go do tyłu.
-Spokojnie- powiedziałam uspokajająco.
-Kath to jest wilkołak! Nie czujesz tego, ale ja tak. W dodatku nie jest stąd- chciał mnie ominąć, ale nie pozwoliłam mu na to.-Aiden, ja wiem- spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami- zdaję sobie sprawę z tego kim jest.
-To czemu..
-On mi pomaga.
-Niby w czym?
-W dostaniu się tu, wytłumaczeniu kim tak naprawdę jestem i co powinnam robić.
-Powinnaś, to być teraz w Toronto.
-A ty w szkole.
-Katherine- warknął.
-Nie tak się teraz nazywam.
-Teraz?- Lucas włączył się do naszej małej pogawędki.
-Moje życie jest trochę bardziej skomplikowane niż na początku ci mówiłam- powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem.
-To zdążyłem już zauważyć- odpowiedział splatając ramiona na klatce piersiowej.
-Jeśli chcesz możesz się wycofać i wrócić do domu.
-To że nie powiedziałaś mi o tym, że masz drugi dom i brata, nie znaczy że zostawię cię tu na pastwę losu.
-Nie musisz tego robić..
-Ale chcę.
-Lucas..
-Dobra dość!- krzyknął Aiden- ty- wskazał na blondyna- możesz zostać, ale w tej chwili zamaskuj swój zapach, bo inaczej może zrobić się tu gorąco, a ty- spojrzał na mnie groźnie i chwycił za nadgarstek- siadaj i mów o co w tym wszystkim chodzi, i czemu do cholery tu jesteś?- tak jak chciał, opowiedziałam mu o wszystkim co działo się na przestrzeni kilku miesięcy. O znaku Luny, koszmarach, bólu jakiego doświadczam od paru tygodni i o tym co powiedział mi Lucas. W dodatku dokładnie przestudiowałam wygląd Aidena, który niewątpliwie zmienił się podczas naszej rozłąki. Jego skóra stała się bardziej opalona, blond włosy były krótko przycięte z tyłu, a z przodu swobodnie opadały na czoło. Najbardziej przykuwała jednak jego postura, która uległa gwałtownej zmianie. Barki poszerzyły się, a mięśnie ramion rozbudowały. Krótko mówiąc jego sylwetka stała się o wiele potężniejsza, niż ją zapamiętałam- więc dlatego wróciłaś. Cóż, nie zmienia to faktu, że było to strasznie głupie z twojej strony.
-Według mnie, była to najlepsza decyzja z tych podjętych ostatnio, chciałam też..- mój głos załamał się, z czego nie byłam dumna- odwiedzić.. go.
-Teraz? To nie najlepszy moment.
-Dlaczego?
-Katherine, zwykli ludzie są chronieni przez barierę, ale nawet jeśli tego nie widzisz trwa wojna.
-Jaka bariera?- kolejna rzecz o której nie mam bladego pojęcia.
-Bariera Niewiedzy. Stworzenia nadprzyrodzone, a dokładnie te mentalnie uzdolnione, stworzyły barierę która miała chronić nas przed ludźmi i odwrotnie. To znaczy, że kiedy zwykły człowiek wejdzie na teren puszczy, lub terenu zmiennych, nic nie zobaczy, nie poczuje. Może przejść cały las wzdłuż i wrzesz, ale nigdy nie odnajdzie naszej kryjówki.
CZYTASZ
Come If You Dare
Hombres LoboOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...