Nic mi się nie zgadzało. Wszystko było jednym wielkim bałaganem, ale po prostu nie potrafiłam inaczej, nie umiałam po prostu go odepchnąć, więc jak idiotka wtuliłam się w jego klatkę piersiową, oczekując że będzie to trwać wiecznie. Oczywiście wszystko co dobre, musiało się też skończyć. Brązowowłosy delikatnie odsunął mnie od siebie i dotknął dłonią mojego policzka.
-Bardzo boli?- z początku nie wiedziałam o co mu chodzi, dopiero po chwili przypomniałam sobie o uderzeniu jakim zostałam obdarzona.
-Nie, nie tak bardzo jak twoje kłamstwo- wyszeptałam i poczułam jak spina swoje wszystkie mięśnie. Nie chciałam być niemiła, ale nie umiałam ukryć swoich uczuć, nie przy nim.
-Nie rozmawiajmy o tym tutaj.
-Nie chcę czekać, jaką mam pewność, że ponownie nie znikniesz mi z oczu?- zaskakując sama siebie, położyłam rękę na jego szyi i przyciągnęłam go do siebie patrząc mu prosto w szare, głębokie oczy- kiedy tak niespodziewanie odszedłeś, uświadomiłam sobie jedno, potrzebuję cię. Potrzebuję cię, Hunter i chociaż chciałbym skłamać, nie mogę inaczej.
-To przez więź mate- przeciął tymi słowami powietrze, niczym ostrzem które zraniło również moje serce.
-Być może, ale nic na to nie poradzę, ty także.
-A co jeśli się mylisz?- zmarszczyłam brwi- co jeśli znam sposób na to, byś była wolna? Jeśli wiem jak pokonać wpojenie?
-Gdyby tak było, już dawno byś to zrobił- zaśmiał się ponuro.
-Masz o mnie za dobre mniemanie Kath, prawda się taka, że jestem jebanym egoistą. Byłem ciekawy, chciałem spróbować czegoś z człowiekiem, zabawić się i to zrobiłem.
-Przestań. Kłamiesz.
-Skąd taki pomysł? Czujesz mój puls? Przyśpieszony oddech? Nie, a dlaczego? Bo jesteś człowiekiem Katherine, niczym więcej. Mamy wojnę, nie dam rady jej zwyciężyć, chroniąc również ciebie.
-Nie trzeba mnie chronić!- prychnął.
-Czyżby? Czyli pięć minut temu nie potrzebowałaś pomocy? Mogło cię zabić zwykłe drzewo, a co dopiero prawdziwy przeciwnik- w moich oczach zebrały się łzy, miał rację, ale co mogłam z tym zrobić? Narodzić się na nowo?
-Przepraszam..
-Nie ma za co Katherine. To po prostu twoja natura.
-Kath!- do moich uszu dobiegł radosny krzyk. W następnej sekundzie, Grace już obejmowała mnie mocno ramionami- jak dobrze cię widzieć. Nic ci nie jest?
-Nie- obejrzała mnie od stóp do głów i znów powróciła do załzawionych oczu.
-Coś cię boli?
-Fizycznie czy psychicznie?- spytałam oschle patrząc to na nią, to na Huntera.
-Oh Katherine- jęknęła i znów mnie przytuliła- tak bardzo cię przepraszam, przysięgam to wszystko po to byś była bezpieczna.
-Nie prosiłam o to- zacisnęłam pięści.
-Nie musiałaś, dzieci nie pyta się o zdanie- to co powiedział Hunter, sprawiło że zawrzało we mnie.
-Doprawdy? Jakoś nie przeszkadzało ci to że jestem dzieckiem, kiedy rozrywałeś moją bluzkę na strzępy- ponownie spiął się i odwrócił wzrok.
-Spokojnie, porozmawiamy w domu, jak emocje opadną- powiedziała Grace, zgodziłam się i czekałam aż któreś zrobi pierwszy krok. Wykonał go Hunter i podszedł do mnie, nawet nie patrząc mi w oczy. Widząc jak wyciąga swoje dłonie, odsunęłam się przewidując jego ruch.
CZYTASZ
Come If You Dare
WerewolfOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...