Przez kolejne parę dni dochodziłam do siebie starając się znosić nadopiekuńczość Huntera, która mimo iż była czymś miłym, wciąż tylko odwracała moją uwagę od prawdy.
-Hunter?- spojrzał w moją stronę przerywając na moment ćwiczenia rehabilitacyjne, które lekarz zlecił wykonywać na moją nogę.
-Przerwa?
-Nie, nie o to chodzi. Czy możemy dzisiaj stąd wyjść?
-Nie rozumiem.
-A ja myślę że doskonale rozumiesz, chcę gdzieś pójść, po za ten dom.
-Przecież codziennie wychodzimy na zewnątrz.
-Masz rację, powinnam wyrazić się inaczej, wyjdźmy dalej niż teren twojej posiadłości.
-Naszej.
-Przestań, przypominam ci że jak na razie nie łączy nas jeszcze za dużo- zmarszczył brwi i lekko nachylił się w moją stronę.
-Doprawdy? Mam ci pokazać jak dużo nas łączy?- patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, po czym odepchnęłam go mocno i wstałam z maty.
-Czy twoją odpowiedzią na wszystko jest zawstydzenie mnie?
-Wybacz, ale nie mam wpływu na to, jak reagujesz gdy zwyczajnie jestem obok.
-Zwyczajnie?- zrobiłam wielkie oczy i z wyraźną butą podeszłam do niego wyciągając palec wskazujący którym dźgnęłam go parę razy w klatkę piersiową zmuszając do tego, aby zrobił kilka kroków wstecz- ciągle mnie lawirujesz, udajesz niewinnego, a tak naprawdę zręcznie wykorzystujesz mój brak pamięci. Właściwie mogłabym cię oskarżyć o napastow..- pisnęłam głośno, gdy Psychol złapał mnie za nadgarstek pociągnął zwinnie w swoją stronę i z drugą dłonią na moich plecach przechylił do tyłu. Wykorzystał mój chwilowy niedowład umysłu by bezkarnie móc mnie pocałować w swój najbardziej okropny zmysłowy sposób. To właśnie przez te sytuacje, serce nie wyrabiało na zakrętach starając się nadążyć za buzującą w żyłach krwią.
-Możesz śmiało zgłosić się na policję, bo nie zamierzam zaprzestać napastowania cię- owiał mnie jego ciepły oddech, gdy powiedział to wszystko tuż przy moich nabrzmiałych ustach.
-Mówisz że nadal będziesz to robił, ale nie zamierzasz powiedzieć mi prawdy o tamtym wieczorze?- pierwszy raz postanowiłam zastosować technikę przekupstwa, zbliżyłam się i dotknęłam jego idealnych warg swoimi- o powodzie porwania- szybko ponowiłam poprzednią czynność- o ogromnych wilkach- z każdym kolejnym pocałunkiem mój wstyd znikał- o swojej wyjątkowej rodzinie- tym razem przedłużyłam pieszczotę, licząc że Psychol w końcu się podda.
-Grasz bardzo nieczysto skarbie, jednak trafiłaś na doświadczonego gracza- powoli ustawił mnie w pionie, by w następnej kolejności przerzucić sobie przez ramię.
-Hunter! Puść mnie w tej chwili!- ten chwyt był zdecydowanie niedozwolony.
-Bądź grzeczna- rzucił i na wyśmienitą zachętę klepnął mnie w wypięty tyłek.
-Psycholu!- zawyłam.
-Cicho wariatko, wystraszysz te swoje monstrualne wilki- wydęłam policzki gdy usłyszałam tą jawną kpinę w jego głosie.
-Twierdzisz że to sobie zmyśliłam?- jęknęłam, gdy wprost ze swojego ramienia rzucił mnie na łóżko. Niczym drapieżnik zaczął się do mnie zbliżać.
-Twierdzę że tamten wieczór nie był dla ciebie najprzyjemniejszy i niektóre wydarzenia mogły się dla ciebie zmienić, przez towarzyszące ci silne emocje.
CZYTASZ
Come If You Dare
WerewolfOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...