Rozdział 3 Wiadukt

13K 479 43
                                    

Czasem czuję że życie stara się specjalnie dla mnie, być ironicznym i droczyć się ze mną jak z małym dzieckiem. W końcu jak inaczej wytłumaczyć to, że akurat w dzień kiedy przeżywałam wewnętrzną agonię, ( zewnętrzną w sumie też, o ile ból głowy i napuchnięte oczy się wliczają ) słońce postanowiło zbombardować mnie swoimi radosnymi promieniami, które skakały po mojej twarzy, zupełnie jakby tańczyły na moim grobie.

-Katherine!

-Nie śpię!- krzyknęłam nie mając dziś nastroju na bycie miłą. Wstałam, umyłam się, ubrałam, wzięłam tabletkę i poszłam biegać. Podczas biegu byłam tak nabuzowana, że nie potrafiłam nad sobą zapanować. Po pół godzinie stwierdziłam, że jednak zmienię trasę. Po kolejnej pół godzinie byłam już na moście Vernon. Starym wiadukcie kolejowym, który łączył dwa brzegi oddzielone rzeką. Powoli weszłam na most. Myślałam o tym, co powiedziała mi Evie. Czy to prawda? Naprawdę nie znam własnej rodziny? Jestem rozpuszczona i nic nie umiem zrobić? Od tych wszystkich kontemplacji, nagle rozbolała mnie głowa. Ból był wręcz przeszywający. Dla własnego dobra, postanowiłam wrócić do domu. Będąc w połowie wiaduktu, straciłam na moment wzrok. Pokręciłam gwałtownie głową, po czym chciałam ruszyć dalej, niestety w tym samym momencie ponownie straciłam pole widzenia jak i równowagę.

***

Głupi, zapchlony sierściuch. Nie miałem pojęcia jak po przemianie, znalazłem się w pobliżu jakiegoś zamkniętego osiedla. To pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy straciłem na moment kontrolę nad moim wilkiem. Z warknięciem odwróciłem się z zamiarem powrotu, coś jednak nie pozwoliło mi się ruszyć, a raczej ktoś.

-Cholera!- ten głos mimo że gniewny, wywołał dreszcze które przebiegły się po moim grzbiecie- jesteś głupia! Jak mogłaś nic nie zauważyć, ty idiotko!- biegła i przeklinała sama na siebie. Ciekawe. Goniony instynktem, mimowolnie ruszyłem za nią. Po dobrej godzinie zorientowałem się, że biegnie do starego wiaduktu, była więc bardzo blisko mojej watahy, która stacjonowała zaledwie kilka kilometrów dalej. Widziałem jak wchodzi na most, oraz moment gdy niebezpiecznie się zachwiała, odetchnąłem gdy złapała równowagę, jednak nie na długo, ponieważ już po chwili leciała prosto w głębię rwącej rzeki. Mój wilk zawył, gdy zniknęła pod powierzchnią wody. Nie zastanawiając się długo, skoczyłem za nią do rzeki przemieniając się z powrotem w człowieka. Znalazłem ją wzrokiem i od razu podpłynąłem w to miejsce. Oplotłem ją jedną ręką w pasie i nie zważając na prąd, który mną wstrząsnął, zacząłem się wynurzać. Po chwili już byłem na powierzchni, dalej znajdując się w rzece spojrzałem na dziewczynę. Jej głowa była bezwładna.

-Hej! Słyszysz mnie!- widząc że krzyki nie przynoszą żadnego skutku, drugą ręką oparłem jej głowę o moją szyję, po czym szybko podpłynąłem w kierunku brzegu. Złapałem ją jedną ręką pod kolana, a drugą zatrzymałem na jej plecach by następnie ją podnieść i przenieść na stałe podłoże. Położyłem ją na trawie i od razu sprawdziłem czy oddycha. Przyłożyłem głowę do jej klatki piersiowej- cholera- warknąłem czując jak zupełnie przeciwnie do niej, moje serce przyśpiesza. Nigdy nie czułem takiego strachu jak w momencie gdy uciskałem jej klatkę piersiową. Po 30 powtórzeniach, odchyliłem jej głowę i zatykając jej nos przywarłem do niej dając tlen, którego potrzebowała teraz jak nic innego na świecie. Powtórzyłem te czynności jeszcze dwa razy, kiedy w końcu zaczęła wypluwać wodę i co najważniejsze oddychać. Gwałtownie brała oddechy, a jej serce biło jak oszalałe, z łatwością mogłem to usłyszeć. Powoli otworzyła oczy i spojrzała na mnie nieprzytomnie.

-Co.. się.. stało?- zapytała między głębokimi wdechami, zadrżałem kiedy w końcu jej szare rozbiegane oczy natknęły się na moje. Szybko złapałem jej podbródek gdy chciała spojrzeć w dół. To że prawie utonęła jest już wystarczające, nie musi wiedzieć, że przed chwilą uratował ją całkowicie nagi facet- Kim..jesteś?- spytała i nim zdążyłem odpowiedzieć, straciła przytomność. Przez chwilę wsłuchiwałem się jeszcze w bicie jej serca, które powoli się uspokajało, po czym nie zastanawiając się długo, wziąłem ją na ręce i skierowałem w stronę mojego domu.

Come If You DareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz