6 miesięcy później
-Katherine, to proste równanie. Spróbuj jeszcze raz- przymknęłam oczy, aby nie wybuchnąć. Od pewnego czasu wszystko, dosłownie wszystko, może wyprowadzić mnie z równowagi. Nie radziłam sobie z emocjami i co gorsza, nie umiałam się do tego przyznać- dobrze myślę że na dzisiaj koniec. Odpocznij, przyjdę jutro- pokiwałam głową i nawet na nią nie spojrzałam gdy wychodziła. Od czterech miesięcy przychodzi i uczy mnie w domu. Do czego to doszło? Abym ja potrzebowała nauczania indywidualnego, ale nie dziwię się. Do szkoły wróciłam na tydzień, tydzień w którym ciągle byłam wykończona. Jedyne co robiłam to spałam, nawet nie jadłam. Krótko mówiąc wpadłam w popularną depresję, i to po uszy. Dobrze, że chociaż sarkazm jeszcze się mnie trzyma.
-Kochanie, dzwoniłam do tutejszej szkoły gimnastycznej, powiedzieli że z twoimi osiągnięciami, spokojnie możesz zacząć u nich trenować.
-Nigdzie nie idę- powiedziałam bez ogródek.
-Dziecko, pomyśl trzeźwo. To jest twoja szansa. Wiem jak się czujesz, ale musisz myśleć o sobie, przyszłości. Świat nie zamyka się jedynie na tych czterech ścianach.
-Naprawdę?! Ty chcesz mi to tłumaczyć?! Nie mogę jeść, spać, normalnie się uczyć! A wiesz czemu? Bo ciągle dręczą mnie te myśli. Nie mogę wyrzucić z głowy tych przeklętych wyrzutów sumienia! Zabrałyśmy komuś życie, nawet nie jednej osobie, a kilkunastu. Nie widzisz w tym nic strasznego, potwornego? To poczucie winy zaciska się na mojej szyi tak mocno, że nie potrafię już złapać spokojnego oddechu. Nie potrafię tak żyć.
-Nie mów tak, to nie my strzelałyśmy, nie my używałyśmy trucizny, nie my walczyłyśmy..
-Ale to ja nic nie zrobiłam, nie ostrzegłam. Co gorsza, ty brałaś w tym udział i spiskowałaś przeciwko nim. Jeśli ty nie dostrzegasz w tym winy, ja to zrobię. Nigdy nie sądziłam, że mogłabyś się do czegoś takiego posunąć. Tyle razy mówiłam mu że jest potworem- mój głos załamał się gwałtownie, było tak za każdym razem, kiedy przywoływałam do siebie obraz Huntera- tyle razy go wyzywałam, a tym czasem okazuje się, że tak naprawdę potwory są wszędzie, tylko przybierają inne maski.
-Dość tego, młoda damo! Skoro masz aż takie dojrzałe przemyślenia, to wykorzystaj swój gniew i zacznij w końcu normalnie funkcjonować! Od przyszłego tygodnia idziesz normalnie do szkoły i zaczynasz treningi w Avery Record Gymnastic! I nie interesuje mnie twoje zdanie! Życie to nie bajka i musisz nauczyć się jak przetrwać.
-Teraz zamierzasz mnie jeszcze zmuszać!?
-Nie Katherine, ja po prostu chcę, abyś w końcu dorosła, nie tylko na papierze- odetchnęłam głęboko chcąc opanować nagromadzoną złość. Z jednej strony czułam do niej ogromny żal, a z drugiej wiedziałam że częściowo ma rację. Od pół roku stoję w miejscu, teoretycznie wegetuję na utrzymaniu moich rodziców. Moją własną osiemnastkę spędziłam w łóżku faszerując się lekami na uspokojenie i nawet nie zdążyłam pomyśleć o moim przyszłym życiu. Jeszcze tylko półtora roku i moja edukacja w liceum dobiegnie końca. Decyzja o tym jak dalej chcę żyć jest tutaj niezbędna. Kiedy zacznę sama na siebie zarabiać, nikogo nie będzie interesowała moja depresja, lub to że straciłam kogoś kto był moim mate, i teraz czuję jakby ktoś wyrwał mi serce. Byłam zwyczajnie pusta w środku, jak porcelanowa laleczka. Nadszedł ten czas, aby dorosnąć.
***
Naciągnęłam mocniej kaptur na głowę i przekroczyłam próg mojej nowej szkoły. Przeprowadzka zmusiła mnie do jej zmiany, co właściwie było mi na rękę. Nie musiałam dłużej grać roli idealnej panny z osiedla, ani sztywnej gimnastyczki trzymającej się zasad. Nie zakładałam więcej pastelowych, starannie wyprasowanych ubrań. Ciasny kucyk zniknął z głowy, a makijaż dawno nie widział mojej twarzy. Pozytywne emocje były rzadkością, a ubiór oddawał mój nastrój. Oklepane trampki, zwykłe czarne, bądź niebieskie jeansy, biały, szary lub granatowy T-shirt i wielka bluza z kapturem, w której dosłownie się topiłam, ale czułam się też bezpieczniejsza. Dzięki takiemu strojowi, dużo łatwiej było mi zginąć w tłumie rozwrzeszczanych, wiecznie napalonych licealistów. Niestety, zawsze znajdzie się jakiś jeden, malutki osobnik, który wyłapuje nawet takie szare myszki i obiera sobie za cel zaprzyjaźnienie się i pokazanie lepszych stron życia, takich jak alkohol, seks i pieniądze. Tak było i tym razem.
CZYTASZ
Come If You Dare
WerewolfOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...