Nie pamiętałam momentu, w którym kładłam się spać, nie rozumiałam więc czemu po raz drugi się budzę. Powoli ruszyłam powiekami i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po prawej stronie łóżka ktoś siedział, mama?
-Kath, obudziłaś się? Jak się czujesz?- znałam ten głos, jest taki przyjemny. Kiedy wyostrzył mi się wzrok, spojrzałam na osobę której widok już nie był taki miły- Boli cię coś?- czemu była teraz taka opiekuńcza?
-Obchodzi cię to?- spytałam nie siląc się na uprzejmości. Evie ciężko odetchnęła.
-Uff czyli nic ci nie jest, już myślałam że walnęłaś się w głowę i mogłaś straciłaś pamięć.
-Takie rzeczy to tylko na filmach, które nagminnie oglądasz i nie widzisz po za nimi świata- postanowiłam nie udawać, że wszystko jest w porządku. To i tak nie miałoby sensu.
-Tak wiem, zasłużyłam sobie na to, ale proszę cię uwierz mi Kath, że miałam ku temu powód- zrobiła minę, której nienawidziłam, po niej zawsze wszystko jej wybaczałam, ale nie tym razem.
-Jak można mieć powód do krzywdzenia kogoś?- Evie spuściła głowę, a ja czułam że nie wytrzymam długo i udam że wcale mnie nie zraniła, tylko po to żeby znowu mieć przyjaciółkę. Podniosłam się do pozycji siedzącej, jednak znieruchomiałam, gdy nie poznałam miejsca w którym byłam- gdzie ja jestem?- Evie złapała mnie za rękę, jednak szybko ją wyrwałam.
-Pamiętasz co się stało?- spojrzałam na nią, nie wiedząc o co chodzi- pamiętasz co robiłaś rano? Byłaś na bieganiu..- powoli wspomnienia zaczynały do mnie wracać.
-Byłam na bieganiu i postanowiłam przebiec się do wiaduktu Vernon, a tam..
-Zachwiałaś się i spadłaś prosto do rzeki- co?
-Nie ja..- zemdlałam, nie zachwiałam, a zemdlałam. Przez moje myśli prześlizgnęła się rozmowa z lekarzem. Nie powiedziałam tego jednak głośno, obecnie nie wiedziałam, na ile mogłam być z nią szczera. Podobno ma lepszy kontakt z Vivienne i Aidenem niż ja, a o moim sekrecie nikt nie może wiedzieć, a już szczególnie oni- tak, teraz pamiętam, potknęłam się o tory i wpadłam do rzeki.
-Wiesz co było potem?-spojrzałam na nią, odtwarzając w myślach moment mojego omdlenia. Nie pamiętałam co działo się w rzece, jednak mój umysł podsunął mi obraz kogoś, mężczyzny który się nade mną pochylał- Kath?
-Nie, nie pamiętam niczego więcej, wpadłam do rzeki i musiałam stracić przytomność- nie mogłam jej o tym powiedzieć. Pomyślałaby że znowu chce zwrócić na siebie uwagę, że niby przystojny mężczyzna uratował mnie, Katherien Hope od utonięcia. Te myśli popsuły mi humor jeszcze bardziej, spojrzałam na Evie z zaciętością- a teraz ty odpowiedź na moje pytanie. Gdzie jestem? I co ty tutaj robisz?- szatynka nie dając za wygraną ponownie chwyciła moją dłoń.
-To ja cię wyciągnęłam z tej rzeki Kath- słucham?
-Co ty tam robiłaś?
-Aiden zadzwonił do mnie i powiedział, że po naszej kłótni byłaś w rozsypce. Sam musiał jechać wcześniej do szkoły, więc poprosił mnie żebym miała cię na oku- chyba naprawdę mają lepszy kontakt niż mogłoby mi się wydawać- i miał rację, gdybym za tobą nie poszła utonęłabyś-nie wiedzieć czemu zdenerwowałam się na te słowa.
-I co z tego? Mówisz że uważam się za pępek świata, a jak wy się zachowujecie? To wy traktujecie mnie jakbym nim była. Jeżeli los chciał, żebym się wtedy utopiła to tak powinno być. Wbrew temu co mówiłaś, nic nie kręci się wokół mnie, gdyby tak było, nigdy nie wpadłabym do tej głupiej rzeki, w końcu świat nie mógłby zabić jego środka. A to niespodzianka.
CZYTASZ
Come If You Dare
Manusia SerigalaOpowiadanie w trakcie korekty. Przy poprawionym rozdziale występuje gwiazdka * ,,-Ja cię do tego doprowadziłam?! To ty mnie porwałeś, przetrzymujesz i ciągle ranisz!- krzyknęłam- chcę wrócić do domu! -Nie możesz! Teraz należysz do mnie, a twój dom j...