- Zastanów się nad tym. Nie pochwalam twojego pomysłu i...- Jiraiya miał poważną minę- chyba nie jesteś wystarczająco silna, żeby ich pokonać. I... Przemyśl to, tam jest wielu niewinnych ludzi...
- Więc zabiję tych, od których coś zależy- miała złość woczach- pomszczę mamę. To przez nich ją straciłam, przez nich mama musiała mnie ukrywać i poznałam ciebie tak późno... A oni nie przestaną atakować dopóki czegoś nie zrobię. Tato, zmieńmy temat.
- Hmm... Masz yukatę na Festiwal?
- Nie... Chyba pójdę po prostu tak. Dziękuję za obiad- wstała od stołu- idę do siebie. Muszę napisać drugi tom książki, albo po prostu odpocząć.
Poszła do swojego pokoju i nie wychodziła z niego aż do wieczora.
- Kaeru..- Jiraiya zawołał z dołu- zejdziesz na kolację?!
- Nie! Nie jestem głodna..
- Ok, w takim razie do jutra!
Następnego dnia Kaeru zeszła na dół na śniadanie. Zjadła je z ojcem rozmawiając o wydawnictwie i o zwykłych sprawach wioski.
W tym czasie Shikamaru i Iruka sprawdzali pocztę przychodzącą do shinobich z wioski. Przełapywane były zwykłe listy i te, wysyłane każdą inną drogą- zwierzętami, czy przywołanymi istotami. Kakashi dołożył im taki obowiązek od czasu, gdy w jednej z kopert była minipułapka.
- Jakie to upierdliwe...
- Nic mi nie mów, Shikamaru...
Nara sprawdzał chakrą koperty. Znalazł jedną zaadresowaną do Kaeru, na kopercie wytłoczony był symbol Wioski Piasku. Zacisnął palce na kopercie i zerknął na Irukę.
- Heh idę po kawę, chcesz też, Iruka?
- O, jasne.
Shikamaru ukradkiem włożył kopertę do kieszeni i wyszedł z pokoju. Wszedł do pomieszczenia z ekspresem do kawy i biorąc głęboki wdech rozerwał kopertę i wyjął list *Kankuro... Wiedziałem...*
Kaeru,
Szkoda, że wieczorem mieliśmy tak mało czasu na rozmowę. Trochę nie miałem odwagi Ci tego powiedzieć, dlatego postanowiłem napisać... Tęskniłem za Tobą. Nie mogłem sobie darować tego, że wtedy odszedłem zamiast pobiec za Tobą... Szukałem zajęcia dlatego zostawiłem Akad...Shikamaru nie skończył czytać listu. Zacisnął papier w dłoni. Chwilę się zastanawiał, zebrał chakrę w dłoni i list zmienił się w pył. Zrobił kawę i wrócił do Iruki.
- Coś się stało, Shikamaru? Masz nietęgą minę.
- Wszystko ok... Chyba. Już jutro Festiwal. To trochę upierdliwe, ale może trochę odpoczniemy.
Kaeru ćwiczyła rzuty shurikenami w ogrodzie ojca. Myślami ciągle była gdzieś indziej i zastanawiała się nad swoim planem. Jiraiya obserwował ją przez okno. W pewnym momencie skumulowała chakrę w dłoni z shurikenem, podmuch powietrza wprawił go w dużo szybszy ruch niż normalnie.
- Nie pokazałaś im wszystkich technik, nie?- Jiraiya przyszedł do ogrodu.
- Spokojnie tato- wyciągnęła kolejnego shurikena wokół którego pojawiła się niebieska kulka chakry i rzuciła nim w drewnianego ludzika- nie pokazałam nawet połowy.
- Chwilami się zastanawiam, czy to dobrze, że masz tyle siły i zacięcia. A teraz... Może chwila przerwy? Mam coś dla ciebie, Kaeru.
Dziewczyna poszła za ojcem do domu. Po chwili wręczył jej duże pudełko.