Następnego dnia rano Kankuro powoli otworzył oczy. Kaeru już nie było. Wstał i zszedł na dół, zobaczył na stole przygotowane śniadanie.
- Ohayooo, już wstałeś?
- Jak widać- Kankuro podszedł do Kaeru, która ustawiała na stole dwa kubki z herbatą i ją pocałowal w policzek- hmm dziękuję za śniadanie.
Usiadł przy stole i nałożył sobie placki i polał wiśniowym sosem. Kaeru usiadła naprzeciwko.
- Dzisiaj już nie będziesz mnie obłapywać? Haha..
- Ejjj, nie jestem aż takim zboczuchem! Haha, dzisiaj chcę się nacieszyć twoim towarzystwem. Za kilka godzin muszę spadać.
- Wiem... Co będziemy robić?
- Możemy zostać w domu, albo sobie po prostu posiedzieć, albo trening? Sam nie wiem.
Jedli śniadanie i rozmawiali. Kankuro opowiadał jej o swoim życiu, jak było kiedyś i jak wygląda teraz, gdy jest w swojej wiosce.
Kaeru opowiedziała mu o swoim życiu w wiosce księżyca.- Tańczyłaś?
- Tak... Już ci o tym wspominałam. Wiesz... Tradycyjne tańce, w wielkim kimonie, z dwoma wachlarzami.
- Zabrałaś to ze sobą z Wioski Księżyca?
- Tak. Nie wiem po co, ale zabrałam. I niedługo muszę znów tam wyruszyć. U nas... To znaczy, tam w wiosce, pogrzeb robi się dwa tygodnie po śmierci. Smarują ciało specjalnymi olejami, dzięki którym... Można czekać te dwa tygodnie.
- Możemy zmienić temat, jeśli chcesz..
- Nie nie... Hm. Moja mama miała prośbę, aby pochować ją szybciej. Teraz wiem, czemu się zgodzili. Bo była z innej wioski. A teraz... Będę musiała pozegnać Hikaru...
- Byliście blisko..?
- Zależy o co pytasz. Trenowałam z nim, mimo, że w naszej wiosce zamknięto Akademię. Jeszcze zanim mama zaczęła "chorować", raz chciał się ze mną umówić, ale... Uznałam to za żart. Był dla mnie jak starszy brat. Gdy był atak na Wioskę Księżyca, obiecywałam sobie, że będę do niego więcej pisać, ehh.
- Nie obwiniaj się- położył dłoń na jej dłoni- a rozmawiałaś już z Tsunade o swoim kekkei genkai? Wtedy gdy zatrzymałaś czas, gdy chciałem zabrać kubek i notes *ehh nadal tu stoją*, twoje oczy się nie zmieniły. A podobno wtedy... Twoje oczy...
- Wtedy to było coś innego. Ciebie spowolniłam, wszystko dookoła spowolniło, ale się minimalnie ruszało. Wtedy czas się zupełnie zatrzymał i czułam, że mogę to utrzymać dłużej, że mam inne możliwości, których nie wiedziałam jak uzyć. A gdybym... Potrafiła cofnąć czas?!
- Powoli, to raczej... Nie jest możliwe. A gdyby było, lepiej nie mów nikomu.
- Czemu?
- Wtedy byś musiała ukrywać się po świecie, jak Sasuke. Wielu złych ludzi by chciało twoje oczy...
- Hmm... No tak... Jednak cofanie czasu to...- cicho westchnęła- to by była niesamowita umiejętność.
- Mam... Być z tobą w Wiosce Księżyca na pogrzebie? To za jakiś czas, ale muszę to teraz ustalić z Gaarą.
- Tak, chciałabym żebyś tam był. I tak pewnie Kakashi przydzieli dwie osoby, żeby ze mną wyruszyły. Możemy spotkać się na miejscu.
- Jasne.
Kaeru wstała od stołu i pozmywała naczynia. Kankuro poszedł spakować swoje rzeczy i przebrał się w codzienny strój. Kolejne godziny rozmawiali i planowali.