Rozdział 7, Godzien mojej córki

1.2K 135 99
                                    

Kaeru powoli otworzyła oczy, nadal była przytulona do Kankuro *Gdzie ja... Oh..* uniosła powoli głowę do góry, chłopak już nie spał.

- Dzień dobry, żabia księżniczko- uśmiechnął się i odgarnął jej kosmyk włosów z czoła- wyspana?

- Umm mogłeś mnie obudzić. Która godzina?

- Dziewiąta, jeszcze wcześnie.

Powoli wstali z materaca. Kaeru rozsunęła drzwi pokoju i zerknęła na dół.

- Ehh ojca nadal nie ma.. Nieźle przybalował...

- No dobra- Kankuro wyjął pudełeczko z fioletową farbą- idę do łazienki się heh ogarnąć.

- Kankurooo ty się więcej malujesz niż ja heh.

Chłopak poszedł do łazienki naprzeciwko pokoju, zostawił otwarte drzw i stanął przed oświetlonym lustrem. Kaeru chciała iść zrobić śniadanie, wyszła z pokoju i zerknęła do łazienki do Kankuro.

- Czekaj! Wiem!

- Hmm?

- Daj mi ten pędzelek, Kankuro.

Zabrała pędzel i zaczęła malować. Namalowała mu dwie fioletowe kreski biegnące od dolnej powieki, takie same jak jej czerwone.

- Zawsze chciałam to zrobić! Tak jest dobrze!

- Emm- Kankuro spojrzał w lustro- chyba tobie to bardziej pasuje hahaha.

- No doobra hah niech będzie. Już wycieraaam.

Wzięła wilgotną chusteczkę i sięgnęła do jego policzka. Kankuro chwycił jej dłoń i się uśmiechnął.

- Kaeru...

Zbliżył się do niej, Kaeru poczuła szybkie bicie swojego serca. Lekko przymknęła oczy, a Kankuro ją objął i pocałował. W tej samej chwili usłyszeli otwierające się drzwi i głos Jiraiyi.

- Wróciłeeeem!

- Ykhmm dobrzeee tatoo!

Słyszeli sennina krzątającego się po kuchni. Kankuro próbował po cichu przejść do jej pokoju, nagle usłyszał z dołu.

- Kaeru? Mamy gościa?

- T... Tak, tato!- zawołała z góry

- Zejdźcie na śniadanie.

- Za chwilę...

Kankuro wszedł do jej pokoju i zaczął się ubierać. Zdjął koszulkę w której spał, a Kaeru znów odwróciła wzrok z zakłopotaniem.

- Heh, aż tak się zawstydzasz?

- Ej! Po prostu się... Ubierz.

Kaeru nie wiedziała jak się zachować *Czy to już... Oficjalne? Może go zapytam... Bakaaa, to głupie. Jakoś... Zbyt naturalnie to się zadziało i...*

- No dobra... Idziemy na dół?

Kankuro zapytał, a Kaeru przytaknęła. Nadal ubrana w piżamę zeszła na dół do kuchni, a za nią powoli wszedł Kankuro. Na stole czekał ryż z jajkiem, smażona ryba, ważywa, bulion rybny i trzy talerze. Jiraiya lekko uniósł brwi, gdy Kaeru i Kankuro usiedli obok siebie przy stole.

- Sabaku no Kankuro. Brat Kazekage, Gaary hmm- usiadł przy stole naprzeciwko nich i wskazał na jedzenie- smacznego.

Chwilę jedli w milczeniu. Kankuro przerwał ciszę.

- Bardzo smaczne Jiraiya sensei.

- Mhmm...- uniósł głowę i chwilę im się przyglądał- Powiedz mi, Kankuro... Czy masz jakieś zamiary względem mojej córki?

Otōsan 2 [NARUTO OC- córka Jiraiyi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz