Kankuro i Kaeru siedzieli w ciszy. W końcu chłopak się odezwał.
- Co teraz..?
- Nie wiem. Może to musiało się stać prędzej czy później...
- Kaeru, czuję się z tym koszmarnie i...
- Może poczujesz się lepiej, gdy powiem ci, że wtedy, gdy się posprzeczaliśmy i wybiegłam z domu- głos się jej załamywał- spotkałam Shikamaru. Byłam wściekła, więc go uderzyłam, a on... Złapał mnie za ręce i pocałował. Więc...
- Nie obchodzi mnie to i nie dziwi. On za cholerę nie mógł się pogodzić z twoją decyzją. Nie mam do ciebie żalu...
- Ja...- spojrzała w stronę okna- nawet... Nie jestem w stanie teraz patrzeć na ciebie i... Mam mdłości gdy o tym wszystkim myślę. Powinnam myśleć o egzaminie. A w tej chwili... Nie. Nie wiem nawet co mam w głowie, bo czuję się jakby ktoś wylał mi na głowę pieprzony kubeł zimnej wody.
Wstała i poszła na górę do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i próbowała się uspokoić.
*Gdy już wszystko wydawało się układać... Chciałam mu powiedzieć po egzaminie żeby się wprowadził... Jednak... Wybrałam źle...*
Rozpłakała się. Nie wychodziła z pokoju aż do zachodu słońca. Gdy bylo już ciemno, zeszła na dół po schodach. Zobaczyła Kankuro śpiącego na kanapie. *Myślałam, że wyszedł...*
Napiła się szklanki wody i wróciła do pokoju *Gdybym cofnęła czas... I jakoś temu zapobiegła... Ehh...*Położyła się do łóżka, znów nie mogła powstrzymać łez. Czuła się cholernie samotna.
W pewnym momencie otworzyła oczy. Była u Ichiraku na ramen *Co się dzieje...* miała przed oczami sprzeczających się Kibę i Shikamaru. Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Kankuro przysunął do niej zdjęcie jej mamy.- Musiało ci to wypaść- uśmiechnął się do niej- pewnie jesteś głodna. Dwa razy duże ramen!
- Co...
- Coś nie tak, Kaeru?
Wstała ze swojego stołka i spojrzała na swoje dłonie.
- Czy mam czerwone kreski na policzkach?
- K... Kaeru, jakie kreski? Nic nie masz.
Kankuro był zdziwiony.
- To znaczy, że...- spojrzała na Shikamaru- Jeszcze wszystko się ułoży. Mój ojciec jeszcze żyje!
- Przecież nie wiesz kto nim jest.
- Wiem, Shikamaru! Wiem też o wszystkim co się wydarzy i...
- Kaeru...- Kankuro odezwał się ze spokojem- Ej, Kaeru?
Jego głos stawał się głośniejszy i głośniejszy. Kaeru poderwała się do góry.
- Kaeru? Jesteś tam? Musisz iść na egzamin.
Siedziała na łóżku. Nic się nie zmieniło. To wszystko było tylko snem. Powoli wstała.
- Idę...
Zeszła na dół. Kankuro przygotował śniadanie. Poczuła koszmarny ścisk w żołądku.
- Kaeru, ja... Nadal błagam i będę cię błagać o wybaczenie- stanął przed nią i chwycił jej dłonie- błagam... To była jedna głupota. Proszę o drugą szansę...
- Kankuro- wyszarpnęła dłonie z uścisku- wczoraj... Nie miałam na to siły. Ale... Powinieneś stąd wyjść. Nie chcę cię oglądać. Walczyłeś o mnie, wiele przeszliśmy, a teraz... Złamałeś mi serce. Wyjdź stąd, proszę.
CZYTASZ
Otōsan 2 [NARUTO OC- córka Jiraiyi]
Fiksi PenggemarDruga część fanficka o córce Jiraiyi, Kaeru.