Kaeru cicho westchnęła i poszła do łazienki. Lekko uśmiechnęła się do lustra. Nagle poczuła mocne ukłucie w sercu.
- Uh...
Przez chwilę czuła palący ból pod lewym obojczykiem. Zdjęła bluzę i podwinęła koszulkę.
- Co...
Pod obojczykiem nad piersią pojawiła się pieczęć składająca się z wielu okręgów ułożonych jeden w drugim od największego do małego symbolu w środku. Dziewczyna próbowała nie panikować, jej oddech przyspieszył.
- Dziś jest dzień, gdy moja mama uciekła... Ale ten symbol... Może to przez kekkei genkai...
Kaeru szybko się zebrała i pobiegła do Sakury i Tsunade do szpitala. Sakura długo oglądała pieczęć, Tsunade przeglądała stare zwoje.
- Kaeru, ja... Nie wiem co to może być. Chakra przepływa jak trzeba, parametry są prawidłowe. Tsunade, może...
- Nie. Nic nie mam. Odgrzebałam zwoje Jiraiyi z informacjami o Wiosce Czasu, trochę mi to zajmie. Gdyby działo się coś innego, niepokojącego...
Do sali wpadł Shikamaru, łapał oddech i spojrzał na Kaeru siedzącą w samym staniku na szpitalnym łóżku. Jego policzki zrobiły się czerwone i lekko odwrócił wzrok.
- Ka... Kaeru, Naruto do mnie przyszedł, mówił że kiepsko wyglądałaś i szłaś do szpitala więc... Kakashi mi pozwolił przyjść sprawdzić i... - zerknął i zobaczył pieczęć, szybko podszedł bliżej, spojrzał wystraszony- Kaeru, co to jest...
- Jeszcze nie wiemy. Może... Coś z kekkei genkai... Pojawiło się nagle, gdy wyszedłeś.
- Ja... Muszę wrócić do pracy, po przyjdę do ciebie, ok?
- Ok... Będę już w domu. To do zobaczenia.
Shikamaru pocałował ją, pożegnał się z Sakurą i Tsunade i wyszedł.
Na twarzy Tsunade pojawił się grymas, Sakura spojrzała pytająco.- Coś nie tak?
- Nie, nie. Muszę... Poczytać. Kaeru, możesz już iść.
Kaeru przytaknęła, ubrała się w swoją zieloną tunikę i czerwoną kamizelkę. Powoli szła przez Wioskę w stronę Ichiraku. Nagle zobaczyła znajomą sylwetkę *O nie... *
- Oh... Kaeru...
- Nie, ja... Nie...
Kankuro stał kilka metrów od niej. Pod pachą trzymał duży zwój, zapewne dla Kakashiego. Kaeru spojrzała na niego, przełknęła ślinę. Chłopak zrobił w jej stronę kilka kroków.
- Ja... Schrzaniłem, wszystko, wiesz, będę tego żałować do końca swoich dni. Wiesz, że...
- Kankuro... Nie istniejesz już dla mnie.
- Będę kilka dni w Wiosce i...
- W takim razie mnie unikaj.
Odwróciła się i szybko poszła dalej. Po chwili weszła do Ichiraku, usiadła i głośno wypuściła powietrze z płuc. Zamówiła małą porcję ramen i rozejrzała się dookoła. *Yhh jeszcze jego tu brakowało... *
- Yo!
Nagle naprzeciwko niej usiadł Kiba.
- Hej, Kiba. Wybacz, nie mam nastroju i...
- Coś się stało? A... Wiem. Też go widziałem- Kiba się uśmiechnął- nie myśl o tym. Masz Shikamaru, a on chce się...
- Hm?