Kaeru wróciła do pokoju, gdzie wszyscy rozmawiali i grali. Chwyciła drugie piwo, otworzyła je i zaczęła wypijać duszkiem. Ino się zdziwiła
- Kaeru, jak chcesz się upić, to może podam ci sake?
- Nie trzeba, Ino, sama sięgnę hah.
Shikamaru siedział na podłodze obok Naruto i zerkał na Kaeru. Wypił do końca czarkę sake, wziął głęboki wdech i zwrócił się do Kaeru.
- K... Kaeru- wstał i spojrzał w jej zdziwione oczy- czy możemy wyjść na chwilę i...
Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Kto się tak dobija?- zapytał zdziwiony Kiba
- To... To chyba do mnie- Kaeru poczuła falę gorąca- *Jestem kretynką... Po co wysłałam Yumizu... Teraz muszę...*
Poszła otworzyć drzwi. Wszyscy usłyszeli głos w przedpokoju.
- Kaeru! Ja... Mieliśmy ruszyć dalej, zawróciłem do ciebie...
Ino zakrztusiła się piwem.
- Czy ja ykhhmm słyszę tam Kankuro?!
- Co się tam odpierdziela?! On powinien dostać w pysk!
Tenten z bojową miną wstała i lekko chwiejnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Shikamaru szybko ją minął i wyszedł na przedpokój.
- Kankuro spieprzaj stąd zanim ci coś zrobię! Nie powinieneś tutaj...- Shikamaru zacisnął pięść
- Yo- Kankuro się uśmiechnął- tak się składa, że to nie twój dom i nie ty decydujesz kto powinien tu być. Prawda, Kaeru?
- Ja...- Kaeru wlepiła wzrok w ziemię- Muszę porozmawiać z Kankuro, Shikamaru. Sam na sam.
- Po tym co ci zrobił?!- Nara wlepił w nią wzrok- Jak w ogóle...
- Więc zrobiłeś szybki wywiad ze wszystkimi?!- Kaeru zacisnęła zęby- Mogłeś się mnie o wszystko zapytać, Shikamaru, a teraz... Idę.
- Kaeru...- Kankuro chciał ją objąć, ale odtrąciła jego rękę- Ok, chodźmy.
- Yhh!
Shikamaru warknął pod nosem i wyszedł do ogrodu na papierosa. Po chwili przybiegła do niego Ino.
- Shika... Nie martw się, ona chce go pogonić i...
- Jebać to- zaciągnął się papierosem- nie umiem o nią zawalczyć nawet, gdy ten frajer daje ciała na całej linii.
Kaeru szła wolnym krokiem obok Kankuro. Dotarli do ławki przy parku blisko jej domu.
- Kankuro...
- Kaeru, ja... Błagam... Nigdy więcej cię nie zawiodę- pogładził dłonią jej policzek i ramię- przypomnij sobie te chwile, te poranki... I proszę...
- Musisz... Eh...- Kaeru chwyciła jego dłoń, a z jej oczu popłynęły łzy- Musisz odpuścić. Kankuro, nie jestem w stanie ci tego wybaczyć. Nie ufam ci już. I chyba już nic nie zostało z tego, co było. Przekreśliłeś wszystko... Gdy się pojawiasz, to... Sprawia mi ból, mam mdłości i... Proszę, chcę już tylko spokoju, a nie ciągłego rozdrapywania ran.
- Pewnie za chwilę ten Shik... Yhh... Nie mogę nawet o tym myśleć.
- Nie możesz myśleć? O czym? O tym, że Shikamaru by mógł mnie dotykać?- wstała i otarła łzy-To pomyśl sobie, że ja muszę żyć ze świadomością tego, że ona cię dotykała. To jest nie do wytrzymania i... Dla mnie od teraz nie istniejesz..