Kaeru odwzajemniła pocałunek. Shikamaru puścił jej nadgarstki, chciał ją objąć, ale Kaeru nagle się odsunęła.
- Shikamaru, co ty...
- Ty też nie...
Nie dokończył, Kaeru uderzyła go w policzek, zostawiając czerwony ślad.
- Nie zbliżaj się do mnie! Tylko czekałeś na taki moment i...
- Ja..- Shikamaru gładzil obolały policzek- Yhh... Nie wiem. Nie wiem czemu to zrobiłem. Nie chciałem cię tu spotkać i nie w takim stanie. I... Nie wiem czemu to zrobiłem. Przepraszam...
- Zapomnijmy o tym. Kankuro na mnie czeka w domu.
- Wszystko się komplikuje- chłopak spojrzał w górę na gwiazdy i odpalił papierosa- zastanawiałem się, jak zareagujesz na propozycję Tsunade. Jednak jesteśmy do siebie podobni.
Kaeru chwilę mu się przyglądała. Shikamaru pogładził swoją kozią bródkę i westchnął wypuszczając dym z ust.
- Ja dostałem propozycję zostania Hokage.
- Ty?
- Ej- zaśmiał się i uśmiechnął- haha nie jestem taki zły jak ci się wydaje. Tylko trochę leniwy i... Wręcz panicznie boję się odpowiedzialności.
Shikamaru usiadł na trawie i paląc, mówił dalej.
- Dlatego zostałem doradcą hokage, chociaż i tak odwalam większość roboty Kakashiego. Ale się nie wychylam, nie ma tłumu ludzi, który by coś ode mnie chciał. Po cichu robię swoje. Ehh i ganiam Naruto do nauki- uśmiechnął się pod nosem- żeby mógł zostać Hokage. Nie wiem czemu, ale... Zależy mi na tym, żeby mu się udało. Gdy go poznałem, śmiałem się z jego dziecinnego marzenia. Gdy zobaczyłem, że mówił to na poważnie, chciałem za wszelką cenę mu pomóc. Teraz spełnienie jego marzenia to będzie już tylko formalność. Jednak muszę go zmusić do nauki o Wioskach i Krajach. I myślę, że... Hm.. Mogłabyś rozważyć to, co mówiła Tsunade.. Potrzebny ci jest jakiś cel. Dlatego jesteś ciągle rozdrażniona i zagubiona. Ciągle miałaś cele. Znaleźć ojca, zostać dobrą kunoichi, znaleźć swój klan...- w końcu spojrzał w jej stronę, zobaczył, że słucha go ze skupieniem- Skoro wróciłaś, musimy wznowić trening do egzaminów. Jeśli nadal chcesz. Kakashi naciska, że chociaż jedna piąta treningów ma być ze mną, do reszty ma ci kogoś przydzielić.
- Shikamaru... Po co mi to wszystko mówisz?
- Hmm... Nie wiem. Ale chyba jeszcze nigdy tak dużo nie powiedziałem na raz.
Podniósł się i pogładził się dłonią po karku patrząc w ziemię. Kaeru chwilę go obserwowała. Był wzrostu Kankuro, jednak był smuklejszy od niego nie miał tak silnych ramion. *Widać, że nie lubi się męczyć podczas walki... Dlatego bazuje na strategii. Kankuro musi mieć siłę, żeby zapanować nad marionetkami, jednak też woli walkę na odległość..*
- Myślałaś o tych wachlarzach?
- Ja... Tak. Jutro muszę pójść do Tenten porozmawiać o broni.
Chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Shikamaru posmutniał, ale starał się to ukryć. Wyrzucił peta na ziemię i poczuł zimną kulę w żołądku. Wyciągnął lekko dloń w stronę dziewczyny, ale szybko ją cofnął.
- Shikamaru, ja... Muszę już iść. Mimo wszystko... Dziękuję za rozmowę.
Minęła go, serce lekko jej przyspieszyło. Usłyszała za sobą cichy głos Shikamaru.
- Odwzajemniłaś ten pocałunek.
- Zapomnij o tym.
Stali odwróceni do siebie tyłem, nikt nie miał odwagi spojrzeć.