*Pięć dni... Pięć dni do pogrzebu. I do zobaczenia się z Kankuro...*
Kaeru siedziała w piżamie przy stole, wsypała do miski płatki i zalała je mlekiem. Zaczęła je powoli jeść i cicho westchnęła.
*I tak ma wyglądać każdy mój dzień..?*
Przygryzła skórę na kciuku i dotknęła dłonią stołu. Na blacie pojawiła się żaba wielkości psa podobna do Gamakichiego.
- Hej Gamku.
- No nie gadaj?- żaba zmierzyła ją wzrokiem- Wezwałaś mnie, bo nie chcesz jeść śniadania w samotności?
Kaeru przytaknęła. Żaba westchnęła.
- Jaki ojciec, taka córka... Wiesz ile razy Gamakichi musiał siedzeć z twoim ojcem, gdy ten nie miał kompana do sake.
- Trudno- Kaeru zaczęła jeść śniadanie- lepszy taki kompan.
- I o czym ja ci niby mam mówić?
- Cokolwiek...- mówiła jedząc płatki ze znudzoną miną- O pogodzie..?
W tym czasie w Wiosce Piasku
Kankuro od świtu był na nogach. Przeglądał na dużym placu treningowym plan przygotowania chuninów do treningu do sprawdzenia chętnych do roli jounina.
*Mam teraz chwilę...* wyjął kartkę i długopis i zaczął pisać list do Kaeru *Ehh... Ciekawe kiedy uda się temu wynalazcy z Konohy ulepszyć te całe telefony komórkowe, żeby móc dzwonić między krajami...*- O-ha-yo
Kankuro aż lekko podskoczył. Podniósł wzrok znad stolika przy którym siedział. Stała przed nim zielonooka dziewczyna z długimi, ciemnoszarymi włosami zaplecionymi w warkocz, który był luźno zapleciony i opadał na jej prawe ramię. Miała na sobie krótką bluzę z długimi rękawami i z kapturem, która lekko odsłaniała jej brzuch. Spodnie miała u góry luźne, od łydki w dół związane białym bandazem.
- Y... Yuki?
- Kankuś, pamiętasz nadal moje imię!
- No... Tak heh- nerwowo podrapał się w tył głowy- co tu robisz?
- Chcę zostać jouninem!- wskazała na siebie kciukiem- I chodzić z dzieciakami z Akademii na misje. Podobno ty będziesz nas przygotowywać.
- No... Tak.
- Fajnie- uśmiechnęła się- ooo, ohayo Temari!
- Ohayo...
Temari stanęła za Kankuro i oparła się jedną rękąo jego krzesło. Szarowłosa dziewczyna pożegnała się i poszła dalej.
- Czy to była ta Yuki?
- Tak.
- Ta Yuki, z któ...
- Tak, Temari, robię coś.
- Gdy z nią byłeś myślałam nad kupieniem stoperów do uszu, gdy u ciebie nocowała.
- Temari, daruj sobie- Kankuro pokręcił głową- właśnie piszę do Kaeru.
Temari zdjęła mu kaptur i poczochrała jego włosy.
- Temari...- zastygł w bezruchu i czekał aż dziewczyna skończy go targać- Przestań, chcę napisać.
- No dobrze, już dobrze... Planujesz przeprowadzkę?
- Hm? Do Wioski Liścia? Nie... Nie wiem. Nie wyobrażam sobie tego... To trudne pytanie.
- Baaaaka. Pewnie ona już myśli o odbudowaniu swojego klanu. Jeśli wiesz co mam na myśli.