Kankuro oparł głowę o drzwi i przymknął oczy. Kilku mieszkańców przyglądało mu się ze zdziwieniem. W końcu usłyszał dźwięki za drzwiami. Powoli wstał i wzdrygnął się z zimna. Po chwili Kaeru otworzyła drzwi i bez słowa wpuściła go do środka i wręczyła mu koc. Kankuro zarzucił go na plecy i westchnął.
- Już ci przeszło?
- Kanku baka. Jak mogłeś.
- Kaeru...
- Chodź spać...- zaczęła wchodzić po schodach- Nie mogłam cię tam tak zostawić.
Położyli się do łóżka. Kankuro lekko ją objął.
- Jeszcze raz przepraszam...
- No ok... Oyasumi.
Następnego dnia rano zjedli śniadanie. Kankuro zebrał swoje rzeczy w plecak.
- No dobra... Na mnie już pora. Odprowadzisz mnie do bramy?
- Tak.
Szli za rękę przez Wioskę. Kankuro zerkał na Kaeru.
- Wstrzymam się trochę.
- Hm? Z czym, Kankuro?
- Z przeprowadzką do ciebie. Zrobię to po egzaminie, ehh jeśli jeszcze będziesz chciała.
- Ja... Kankuro, wybacz, jakoś po prostu nie wiem jak się zachować- stanęli przed bramą- pierwszy raz miałam sprzeczkę z moim pierwszym chłopakiem, no bo nie byłam wcześniej w dłuuugim związku i...
- Spokojnie- położył dłoń na jej policzku- już się nie nakręcaj, heh.
Pocałował ją. Kaeru spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła.
- A teraz na mnie już pora. Niedługo egzaminy, a chcę żeby wszyscy zdali.
- *Taaa w tym Yuki...* Ok. Też dam z siebie wszystko!
- Pa, kocham cię, Kaeru!
- Paa Kankuu!
-----------
Następnego dnia
- Kaeru... Serio...?
- Cicho, Gamku.
- Przywołałaś mnie po to, żeby mnie uciszać przy śniadaniu?
Żaba obserwowała jak dziewczyna je płatki z mlekiem.
- Kankuro robił lepsze śniadania- żaba palnęła- kiedy tu zamieszka?
- Czy żabę powinno to interesować?
- Czy żaba powinna być wzywana, gdy nie lubisz siedzieć sama w domu, Kaeru?
- Yhh.. Na szczęście za chwilę idę na trening. Kakashi mi kogoś przydzielił.
- Może Shikamaru?- znikąd pojawiła się Ymizu.
- Ciebie nie przywołałam- Kaeru skrzywiona spojrzała na Yumizu siedzącą na stole obok Gamku- masz jakiś list?
- Coś od Kankuro.
Kaeru rozłożyła małą kartkę, na której narysowane było serce i cicho westchnęła. Yumizu zarechotała.
- Dał to i pobiegł na trening z tamtą Yuki i dwójką innych shinobi.
- Yumizu... Przestań.
- Hai hai, Kaeru. Znikam!
Żaba zniknęła. Kaeru wzięła do ust kolejną łyżkę płatków i spojrzała na pokerową minę Gamku.
- No co?