Rozdział 51

501 62 13
                                    

Shikamaru czuł, jakby był pod wodą. Dźwięki do niego nie docierały. Cała sytuacja do niego nie docierała. Przecież przed chwilą byli tacy szczęśliwi. To musiała być pomyłka.

- To... To coś innego. Sakura, poszukajcie jeszcze raz, skąd macie pewność?

- Shikamaru- Sakura powstrzymywała łzy- po zniknięciu pierwszego kręgu... Wszystkie parametry życiowe spadają. Czcigodna Tsunade znalazła pewne informacje i...

- Ile czasu...?

- Nie wiemy. Zależy jak szybko będą znikać te kręgi, Pieczęć pojawiła się rano, a wieczorem zniknął pierwszy okrąg. Zostało ich pięć...

Kaeru mocniej się przytuliła do Shikamaru.

- Spokojnie... Coś... Coś wymyślimy, prawda?

Shikamaru spojrzał na Tsunade która kiwnęła przecząco głową i wyszła z gabinetu. Sakura wstała i zaczęła przeglądać zapiski.

- Kaeru, Shikamaru, wracajcie do domu. Porozmawiam z Kakashim, więc nie martw się o jutro. Ja zostanę i... Przeanalizuję. Jutro do was przyjdę...

Nara wstał i chwycił dłoń dziewczyny. W milczeniu poszli do domu i od razu weszli na górę do jej pokoju.

- Kaeru... Coś wymyślimy.

- Shikamaru... Nie ma nikogo, kto by mógł to zatrzymać. Może... Może po prostu skończył się czas trwania jutsu mojej mamy... A teraz... Zamiast płakać, muszę żyć każdą sekundą, która mi została. No i... Jestem twoją narzeczoną.

Kaeru stanęła naprzeciwko Shikamaru, w półmroku dostrzegła łzę na jego policzku i ją otarła dłonią.

- Kocham cię, Kaeru...

Zaczął ją całować i przytulać. Po chwili przenieśli się na łóżko, Shikamaru delikatnie ją dotykał, zaczęli się kochać. Gdy skończyli, leżeli nago obok siebie i patrzyli sobie w oczy.

- Kaeru... Weźmy ślub.

- Ale... Nie mogę...

- Chcę żebyś została moją żoną.

- Shikamaru, ja umrę...

Położył dłoń na jej policzku i delikatnie pogładził.

- Jeszcze nie ma pewności. Może kolejny krąg zniknie za... Dwadzieścia lat? I tak chcę żebyś została moją żoną, więc... Zróbmy to.

- Na razie... Chodźmy spać. Jestem zmęczona.

Wtuliła się w niego i zamknęła oczy.

- Yhh... Ała...

Shikamaru szybko się poderwał i usiadł na łóżku. Kaeru siedziała i trzymała się w miejscu pieczęci. Gdy zabrała dłoń, głos się jej załamał.

- Cztery... Źle... Źle się czuję.

Była bledsza, a jej oczy były zmęczone. Shikamaru szybko zadzwonił po Sakurę. Pomógł Kaeru się ubrać i zeszli na dół.

- Sakura za chwilę będzie. Zrobię ci śniadanie i...

- Dziękuję.

Rozległo się pukanie do drzwi i weszła Sakura z dużą torbą.

- Kaeru! Jesteś blada... Chodź na górę, połóż się i cię zbadam...

Poszły na górę. Shikamaru przygotował śniadanie i herbatę. Wyszedł na ganek i zapalił papierosa. Zacisnął zęby, cała sytuacja była abstrakcyjna i odrealniona, a do tego koszmarna.
Po długiej chwili dziewczyny zeszły na dół. Sakura miała zmartwioną minę.

- Traci chakrę. Od wczoraj straciła mnóstwo chakry, wszystkie funkcje... Shikamaru, ja... Nie wiem co możemy zrobić. Próbowałam wszystkiego, muszę ruszyć w jedno miejsce. Wrócę jutro... - spojrzała na Kaeru- musisz być silna. Coś wymyślimy.

Sakura wyszła. Kaeru usiadła przy stole.

- Jedz, musisz mieć siłę.

- Nie jestem głodna...

- Proszę...

Wmusiła w siebie kilka kanapek. Shikamaru wyszedł na kolejnego papierosa. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Shikamaru poszedł otworzyć.

- Ja... - Kankuro wlepił w niego wzrok- Muszę ją zobaczyć.

- Nie ma mowy. Idź stąd.

- Shikamaru, kto przyszedł?

- Nikt - Nara odpowiedział - już do ciebie idę.

- Wpuść mnie!

Dziewczyna usłyszała znajomy głos i wzięła głęboki wdech. Wstała i poszła do drzwi.

- Shikamaru, spokojnie. Daj... Nam chwilę, proszę.

- Cholera... - Nara zacisnął zęby i wrócił na ganek-Jasne...

Kaeru wyszła przed dom do Kankuro. W jego oczach były łzy, położył dłonie na jej ramionach.

- Kaeru, czy to prawda..?

- Tak... Dziś rano kolejny fragment pieczęci zniknął i... Zostały cztery.

- Nie... To nie może...

Przytulił ją i się rozpłakał. Kaeru stała w bezruchu.

- Kankuro, proszę...

- Ja... - odsunął się- Kaeru...

- Idź już... I nie przychodź więcej.

W jej oczach też pojawiły się łzy. Szybko wróciła do domu i poszła do Shikamaru.

- Yhh jest taki upierdliwy.

- Shikamaru, wiesz że dla mnie liczysz się tylko ty, prawda?

- Wiem. Jutro... Wszystko będzie gotowe.

- Hm?

- Zostaniesz moją żoną.

- Ale... Nie... Nie możesz zostać wdowcem... Nie mogę ci tego zrobić.

- Mną się nie martw. Ale wiesz... Zrobię wszystko, co tylko chcesz.

- Hmm... Shogi?

Shikamaru się uśmiechnął. Po chwili już siedzieli na ganku i grali przy herbacie. Nara starał się nie myśleć o tym, co się dzieje. Kaeru znów zaczęła się śmiać. Gdy słońce zaczęło zachodzić, chłopak zerkać na Kaeru, bał się że Pieczęć znów zadziała. W końcu położyli się razem do łóżka.

- Jutro rano Ino przyniesie ci strój ślubny.

- Ale...

- Spokojnie. Mówiła że jedno ślubne kimono cię oczarowało.

- Arigato... I... Cieszę się. Wiem, to nie będzie huczne wydarzenie, tylko w gronie bliskich, ale... Ważne, że cię kocham...

- To trochę szalone, ale... Nie wiemy ile...

- Cii... Sakura na pewno coś wymyśli. To się pojawiło tak nagle i... Nie wiem co mam robić. Po prostu... Chcę garściami brać chwile z tobą i... Eh... Zobaczymy co będzie, ale jestem pewien że razem doczekamy starości. Nie martw się.



Otōsan 2 [NARUTO OC- córka Jiraiyi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz