Shikamaru czuł, jakby był pod wodą. Dźwięki do niego nie docierały. Cała sytuacja do niego nie docierała. Przecież przed chwilą byli tacy szczęśliwi. To musiała być pomyłka.
- To... To coś innego. Sakura, poszukajcie jeszcze raz, skąd macie pewność?
- Shikamaru- Sakura powstrzymywała łzy- po zniknięciu pierwszego kręgu... Wszystkie parametry życiowe spadają. Czcigodna Tsunade znalazła pewne informacje i...
- Ile czasu...?
- Nie wiemy. Zależy jak szybko będą znikać te kręgi, Pieczęć pojawiła się rano, a wieczorem zniknął pierwszy okrąg. Zostało ich pięć...
Kaeru mocniej się przytuliła do Shikamaru.
- Spokojnie... Coś... Coś wymyślimy, prawda?
Shikamaru spojrzał na Tsunade która kiwnęła przecząco głową i wyszła z gabinetu. Sakura wstała i zaczęła przeglądać zapiski.
- Kaeru, Shikamaru, wracajcie do domu. Porozmawiam z Kakashim, więc nie martw się o jutro. Ja zostanę i... Przeanalizuję. Jutro do was przyjdę...
Nara wstał i chwycił dłoń dziewczyny. W milczeniu poszli do domu i od razu weszli na górę do jej pokoju.
- Kaeru... Coś wymyślimy.
- Shikamaru... Nie ma nikogo, kto by mógł to zatrzymać. Może... Może po prostu skończył się czas trwania jutsu mojej mamy... A teraz... Zamiast płakać, muszę żyć każdą sekundą, która mi została. No i... Jestem twoją narzeczoną.
Kaeru stanęła naprzeciwko Shikamaru, w półmroku dostrzegła łzę na jego policzku i ją otarła dłonią.
- Kocham cię, Kaeru...
Zaczął ją całować i przytulać. Po chwili przenieśli się na łóżko, Shikamaru delikatnie ją dotykał, zaczęli się kochać. Gdy skończyli, leżeli nago obok siebie i patrzyli sobie w oczy.
- Kaeru... Weźmy ślub.
- Ale... Nie mogę...
- Chcę żebyś została moją żoną.
- Shikamaru, ja umrę...
Położył dłoń na jej policzku i delikatnie pogładził.
- Jeszcze nie ma pewności. Może kolejny krąg zniknie za... Dwadzieścia lat? I tak chcę żebyś została moją żoną, więc... Zróbmy to.
- Na razie... Chodźmy spać. Jestem zmęczona.
Wtuliła się w niego i zamknęła oczy.
- Yhh... Ała...
Shikamaru szybko się poderwał i usiadł na łóżku. Kaeru siedziała i trzymała się w miejscu pieczęci. Gdy zabrała dłoń, głos się jej załamał.
- Cztery... Źle... Źle się czuję.
Była bledsza, a jej oczy były zmęczone. Shikamaru szybko zadzwonił po Sakurę. Pomógł Kaeru się ubrać i zeszli na dół.
- Sakura za chwilę będzie. Zrobię ci śniadanie i...
- Dziękuję.
Rozległo się pukanie do drzwi i weszła Sakura z dużą torbą.
- Kaeru! Jesteś blada... Chodź na górę, połóż się i cię zbadam...
Poszły na górę. Shikamaru przygotował śniadanie i herbatę. Wyszedł na ganek i zapalił papierosa. Zacisnął zęby, cała sytuacja była abstrakcyjna i odrealniona, a do tego koszmarna.
Po długiej chwili dziewczyny zeszły na dół. Sakura miała zmartwioną minę.- Traci chakrę. Od wczoraj straciła mnóstwo chakry, wszystkie funkcje... Shikamaru, ja... Nie wiem co możemy zrobić. Próbowałam wszystkiego, muszę ruszyć w jedno miejsce. Wrócę jutro... - spojrzała na Kaeru- musisz być silna. Coś wymyślimy.
Sakura wyszła. Kaeru usiadła przy stole.
- Jedz, musisz mieć siłę.
- Nie jestem głodna...
- Proszę...
Wmusiła w siebie kilka kanapek. Shikamaru wyszedł na kolejnego papierosa. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Shikamaru poszedł otworzyć.
- Ja... - Kankuro wlepił w niego wzrok- Muszę ją zobaczyć.
- Nie ma mowy. Idź stąd.
- Shikamaru, kto przyszedł?
- Nikt - Nara odpowiedział - już do ciebie idę.
- Wpuść mnie!
Dziewczyna usłyszała znajomy głos i wzięła głęboki wdech. Wstała i poszła do drzwi.
- Shikamaru, spokojnie. Daj... Nam chwilę, proszę.
- Cholera... - Nara zacisnął zęby i wrócił na ganek-Jasne...
Kaeru wyszła przed dom do Kankuro. W jego oczach były łzy, położył dłonie na jej ramionach.
- Kaeru, czy to prawda..?
- Tak... Dziś rano kolejny fragment pieczęci zniknął i... Zostały cztery.
- Nie... To nie może...
Przytulił ją i się rozpłakał. Kaeru stała w bezruchu.
- Kankuro, proszę...
- Ja... - odsunął się- Kaeru...
- Idź już... I nie przychodź więcej.
W jej oczach też pojawiły się łzy. Szybko wróciła do domu i poszła do Shikamaru.
- Yhh jest taki upierdliwy.
- Shikamaru, wiesz że dla mnie liczysz się tylko ty, prawda?
- Wiem. Jutro... Wszystko będzie gotowe.
- Hm?
- Zostaniesz moją żoną.
- Ale... Nie... Nie możesz zostać wdowcem... Nie mogę ci tego zrobić.
- Mną się nie martw. Ale wiesz... Zrobię wszystko, co tylko chcesz.
- Hmm... Shogi?
Shikamaru się uśmiechnął. Po chwili już siedzieli na ganku i grali przy herbacie. Nara starał się nie myśleć o tym, co się dzieje. Kaeru znów zaczęła się śmiać. Gdy słońce zaczęło zachodzić, chłopak zerkać na Kaeru, bał się że Pieczęć znów zadziała. W końcu położyli się razem do łóżka.
- Jutro rano Ino przyniesie ci strój ślubny.
- Ale...
- Spokojnie. Mówiła że jedno ślubne kimono cię oczarowało.
- Arigato... I... Cieszę się. Wiem, to nie będzie huczne wydarzenie, tylko w gronie bliskich, ale... Ważne, że cię kocham...
- To trochę szalone, ale... Nie wiemy ile...
- Cii... Sakura na pewno coś wymyśli. To się pojawiło tak nagle i... Nie wiem co mam robić. Po prostu... Chcę garściami brać chwile z tobą i... Eh... Zobaczymy co będzie, ale jestem pewien że razem doczekamy starości. Nie martw się.