Kaeru spędziła cztery dni w szpitalu. Wszyscy znajomi ją odwiedzali, poza jedną osobą. Shikamaru ciągle szukał wymówek, gdy chcieli grupowo ją odwiedzać.
- Kaeru, masz już lepsze wyniki. Jeszcze dwa dni cię tu przetrzymam.
- Ok, Sakura.
Na salę weszła Ino z bukietem niebieskich kwiatów.
- Ohayo, Kaeru! Wpadłam na sekundę, żeby dać ci kwiaty. Jak się czujesz?
- Lepiej.
- Wiesz o co pytam...
- Ehh... Nadal to... Nadal to takie trudne.
- Czas na nowy rozdział w życiu- Ino mrugnęła- no dobra. Niestety muszę już spadać. Przyjdę jeszcze popołudniu.
Ino wyszła z sali i wpadła na Shikamaru.
- W końcu przyszedłeś ją odwiedzić!
- Nie, ja...- Shikamaru westchnął- Potrzebne mi pewne dokumenty od Sakury. Możesz... Poprosić ją żeby wyszła tu do mnie?
- Baaaaaka! Sam tam idź- Ino chwilę mu się przyglądała- Haaa, panikujesz, bo Kaeru jest wolna! Mam rację? Shika, mnie nie oszukasz!
- Dobra, już wejdę tam. Daj mi spokój.
Zacisnął zęby i wszedł na salę. Sakura akurar podawała Kaeru kroplówkę na wzmocnienie. Chłopak zajrzał przez parawan.
- Yo, Sakura, potrzebne mi są te dokumenty dla Szóstego- zmieszany spojrzał na Kaeru- hej... Jak samopoczucie?
- Właśnie Sakura mi podaje kroplówkę więc... Bywało lepiej.
Sakura wstała i się przeciągnęła.
- No dooobra Shikamaru, zaczekaj, ja idę szukać tych papierków.
Wyszła z sali. Nara chciał iść za nią *Yhh kazała zaczekać i... To takie upierdliwe...*
- Eto... Kiedy wychodzisz ze szpitala?
- Jeszcze dwa dni. Jestem wściekła, że nie mogłam przystąpić do egzaminu...
- Heh, spokojnie. Jedna trzecia nie zdała. Egzaminy nie do końca są miernikiem umiejętności. Spójrz na Naruto haha.
- Wiem, ale... Potrzebny mi ciągle jakiś cel...
- Rozumiem. Ale... Pamiętaj, że jeśli szybko osiągniesz wszystkie cele, poczujesz pustkę.
Sakura wróciła na salę z plikiem dokumentów w rękach i wręczyla je chłopakowi.
- To wszystko o co prosił Kakashi.
- Arigato. W takim razie już pójdę.
Kaeru cicho westchnęła.
Gdy wyszła ze szpitala, wróciła do pustego domu i usiadła na kanapie. *Tsunade kazała mi odpoczywać, ale... Nie wytrzymam siedzenia w domu*
Był wieczór. Kaeru przygotowała sobie gorącą kąpiel i położyła się w wannie.
*Chyba czas się z tym pogodzić... Mam dziwną moc, której nie kontroluję. Nie jestem silna, ani nie jestem wybrańcem jak Naruto, czy Sasuke... Legendarnym Senninem też nie będę. Może czas po prostu postawić na spokojny żywot shinobi z Wioski Liścia... I nie myśleć tyle o tym wszystkim...*
Po kąpieli poszła na górę spać. Następnego dnia obudziła się z samego rana.Przy śniadaniu przywołała Gamku.
- Sam ci kupię tego psa! Baka Kaeru. Weź sobie przywołaj tego Kankuro.
Kaeru opuściła lekko głowę bez słowa. Żaba spojrzała na nią zdziwiona. Po chwili kumkając powiedziała.
- I tak go nie lubiłem. I tych jego marionetek.