Rozdział 34, Jak w domu.

641 71 50
                                    

Wziął głęboki wdech, patrząc jej w oczy, delikatnie pogładził palcem jej ramię. Kaeru wyciągnęła dłoń i delikatnie musnęła miejsce, w którym Shikamaru miał przyklejony plaster na policzku.

- Shikamaru, jeszcze raz... Wybacz za to. A twoja dłoń..?

- Już lepiej. Tsunade użyła jakiegoś specjalnego jutsu przyspieszającego gojenie, heh, żebym mógł raporty spisywać.

Lekko się uśmiechnął. Znów zapadła cisza i spojrzeli się w niebo. Ich dłonie znów się spotkały na trawie, ciężko było stwierdzić które z nich to sprowokowało. Ich palce się splotły w lekkim uścisku, a Kaeru już nie miała odwagi spojrzeć w jego stronę.
Cicho przełknęła ślinę. Leżeli tak przez chwilę, gdy nagle usłyszeli kroki. Szybko puścili swoje dłonie i podnieśli się do góry, żeby usiąść. Shikamaru się zaśmiał.

- Hah Akamaru jest za ciepło w domu...

Pies wyszedł na ganek i się położył. Kaeru westchnęła, nagle Shikamaru znów się odezwał.

- Pewnie tak by to wyglądało...

- Hm..?

- Nie, nic. Jestem kretynem- sięgnął po sake i czarkę, nalał sobie trunek i szybko wychylił łyk- to tyle.

Siedzieli naprzeciwko siebie. Nagle Shikamaru pochylił się do przodu i oparł głowę na ramieniu zdziwionej Kaeru.

- Shika...

- Wiem, niepowinienem. Wiem, mówiłem, że zapomnę, że musimy jakoś funkcjonować, skoro mieszkamy w tej samej wiosce. Nie mogę... Nie wiem jak o ciebie zawalczyć.

Czuła na ramieniu i szyi jego oddech. W głowie szumiało jej od alkoholu.

- Kaeru i... Wybacz tamten pocałunek. Nie wiem czemu tak zareagowałem i...

- Shikamaru... Ja..- lekko oparła się policzkiem o jego głowę- Sama nie wiem kto kogo wtedy pocałował.

Chłopak podniósł głowę i spojrzał lekko zamulonym przez alkohol spojrzeniem.

- Ciekawe... Ile czasu będę się do ciebie kleić i nad sobą użalać. Gdyby ktoś mi doradził, tak, jak zawsze ja wszystkim- Shikamaru westchnął- ehh... Gdyby kto inny siedział przed tobą, to... Eh to bez sensu...

- No mów...

- To bym mu doradził żeby wziął cię teraz w ramiona i przytulił. Żeby odgarnął ten niesforny kosmyk, który zawsze masz po prawej stronie, żeby pogładził dłonią twój policzek i szyję. Po tym żeby zabrał rękę, bo Kaeru to wyjątkowa dziewczyna i nie pakuje się jej od razu łap pod bluzkę- Shikamaru lekko zacisnął szczękę- po tym bym mu doradził, żeby spojrzał ci w oczy i dostrzegł te ogniki heh i żeby musnął palcem twoje usta. Bo są delikatne, miękkie i z czasem mają kolor coraz bardziej podobny do koloru kwiatów wiśni, tak, jak usta twojej mamy.

Miał wrażenie, że w jej oczach pojawiły się łzy. Patrzyła na niego przez w chwilę.

- Więc czemu... Tego nie zrobisz, Shikamaru..?

- Bo bym tego żałował. I dlatego, że cię szanuję. Jesteś z Kankuro. On ma plan na waszą przyszłość. Może nie jest dobrym strategiem, ale... Jest silny. Mocny. I dba o ciebie tyle, ile jest w stanie. Nie powinienem w nocy po pijaku podkradać mu dziewczyny. To też słabe dla mnie, taki rodzaj "cienia" to nie mój styl. Pora iść spać, Kaeru.

Powoli wstał, Kaeru zrobiła to samo. Weszli do domu i ruszyli na górę po schodach. Shikamaru już chciał iść do pokoju, gdzie spali Naruto i Choji, ale Kaeru złapała go za rękaw. Spojrzał na nią zdziwiony.

Otōsan 2 [NARUTO OC- córka Jiraiyi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz