Kaeru weszła do gabinetu Hokage. Miała kilka zadrapań na rękach i twarzy. Shikamaru z plastrem na policzku i zabandazowaną ręką siedział za swoim biurkiem ze skwaszoną miną. Szósty stał przy oknie, a obok niego Iruka.
- Shikamaru, jesteś pewien, że jesteś w stanie dokończyć te raporty?
- Tak, Szósty. To moja wina, ostatnio przestałem trenować walkę.
Kakashi spojrzał na Kaeru i lekko się uśmiechnął pod maską.
- Kaeru, córka naszego legendarnego Sennina. Trochę się zawiodłem.
- Czcigodny...- Iruka próbował mu wejść w słowo, ale on mówił dalej
- Stosowałaś różne techniki. Jiraiya nawet nauczył cię różnych zastosowań rasengana... Ale gdyby nie żaba, swoją drogą z nią akurat masz genialną komunikację, gdyby nie to, walka mogłaby potoczyć się inaczej. Było chaotycznie. Rozumiem zamysł, chciałaś zbić Shikamaru z tropu. Miałem wrazenie, że zapomniałaś o połowie technik. Nie masz też niczego charakterystycznego, bo...
- Bo co?- Kaeru zmarszczyła brwi- Rasengan jest zarezerwowany tylko dla Naruto? Mój ojciec go tego nauczył, mnie też. Coś charakterystycznego... Yhh... Nawet nie dostrzegłeś moich technik. Spowolnienie, zatrzymanie czasu, cofanie...
- Czyli dobrze mi się wydawało. Shikamaru oplatał cię cieniem, nagle przestał i zaczął prawie się zwijać z bólu. Hmm...
Shikamaru spojrzał na Kaeru i zwrócił się do Szóstego.
- Czyli dobrze mi się wydawało. Do techniki wystarczył kontakt z moim cieniem. Cofnęła czas swój i mój, jednak ją chroni biała chakra, a moje funkcje życiowe zgłupiały. Tą techniką... Można zblokować chakrę przeciwnika i go.. Zabić.
- Tak- Kakashi znów się uśmiechnął- lub cofnąć o kilka sekund, żeby unieszkodliwić przeciwnika. A co do waszej dwójki... Nadal nie oddzielacie emocji od walki, jednocześnie chcieliście sobie nawzajem dokopać i obawialiście się zranić. Nie była to walka, której oczekiwałem, ale egzamin uznaję za zdany. Cicho wierzę, że wasza współpraca na misji by przebiegła dobrze. W sumie to jest najważniejsze. Na szczęście Shikamaru nie pomaga przy egzaminie na jounina, więc jakoś to będzie. Swoją drogą, Shikamaru, weź dziś i jutro dzień wolny. Wydaje mi się, że też masz wiele do przemyślenia. Ty, Kaeru, musisz znaleźć swoją drogę technik.
- Rozumiem, dziękuję Czcigodny.
Lekko się ukłoniła i wyszła. Kakashi zerknął na Shikamaru.
- Shikamaru, idź już. Kiepsko wyglądasz.
- Już, chwila.
- Heh... Czekasz aż wyjdzie z budynku?
- Nie, ja... Już pójdę.
Shikamaru lekko zacisnął szczękę, powoli wstał i ruszył do drzwi. Wyszedł z gabinetu i zobaczył Kaeru, która stała odwrócona tyłem i patrzyła przez otwarte okno. Lekko zerknęła przez ramię, ich spojrzenia się spotkały. Wzięła głęboki wdech, zrobiła krok w jego stronę i się ukłoniła mówiąc
- Przepraszam. Zagalopowałam się w walce. Twoja ręka i...
- Gaara prawie zabił Rock Lee na egzaminie. Nie masz za co przepraszać.
Shikamaru odwrócił się na pięcie i poszedł do schodów prowadzących na dół. Kaeru po chwili zrobiła to samo. Zeszła po schodach i wyszła z budynku *Słońce zachodzi? Tak długo to trwało..?*
Po chwili dotarła do swojego domu. Włożyła klucz w zamek, ale drzwi były otwarte *Kankuro..?*
Otworzyła drzwi. Rozejrzała się dookoła.