Promise ||Draco Malfoy

Rozdział 31

Pierwszy miesiąc wakacji minął mi głównie na ćwiczeniach więc Blais'owi i Pansy powiedziałam, że wyjeżdżam więc nie możemy się spotkać. Draco napisałam to samo. Hermiona i Ron dołączyli do naszych ćwiczeń.
Zostały dwa tygodnie do końca wakacji.
-Cześć wszystkim.-Mówię wchodząc do kuchni gdzie większość je już śniadanie.
-Miło cię widzieć Vi. Dziś przetransportujemy Harrego. Pobiegniesz na zwiady i dopiero do nas dołączysz.
-Nie ma problemu Syriusz.

Wieczór nastał szybciej niż myślałam. Więc moje ciało zmieniło się w białego wilka.
-Panienko Johnson, proszę na siebie uważać.-powiedział jeden z członków zakonu.
Odpowiedziałam mu skinieniem i pobiegłam.

Po około godzinie zwiadów biegłam ile sił do domu na Privet Drive. Wbiegłam gdy jeden z członków zamykał drzwi. Harry, Ron i Hermiona wystraszyli się mnie, bo żadne z nich nie wiedziało, że jestem animagiem. Gdy się przemieniłam, ich miny były bezcenne.
-Wiedzą, że przewozimy Harrego.
-Nie dobrze...co teraz robimy ?
-Możemy się deportować.
-Ron odrazu nas wtedy znajdą.
-Syriusz! Ron ma racje, ale musimy deportować się w inne miejsce i stamtąd ich zgubić. Będziemy mieli przewagę czasową. A po za tym nie spodziewają się zmiany planu.
-Mądre posunięcie Vi. Więc musimy się ruszać.

Wszystko szło zgodnie z planem tylko Hermiona przy biegu wpadła w jakiś dołek i skręciła kostkę. Jako wilk musiałam ją nieść na grzbiecie, żeby nas nie opóźniała.

-Udało się!!!
-Są wszyscy ?
-Wszyscy!
Gdy wszyscy zachwycali się jak nam poszło ja podeszłam do Hermiony.
-Usiądź.
-Co ?
-Spokojnie...przecież cię nie zjem.
Usiadła a ja złapałam ją za skręconą kostkę i za pomocą magii, którą opanowałam wyleczyłam ją.
-Ale jak ? To nie możliwe...
-Ciii. To nasz sekret od dziś.
-Ktoś o tym wie ?
-Już nie ?
-Co ?
-Wiedział Cedrik.
-Dlatego aż tak się winiłaś o wszystko...
-Tak. Ale teraz wiem, że to nie moja wina a Voldemorta i dlatego trzeba go powstrzymać zanim zabije więcej ludzi.