Rozdział 12

1.1K 29 1
                                    

W naszym dormitorium zdecydowanie brakuje słońca. Tęsknie za domem gdzie w dni wolne budziły mnie promienie słońca. Tu jedyne co widzę to głębie jeziora, które swoją drogą jest piękne ale i mroczne. Wstałam jak na się je dość wcześnie. Wyszłam do pokoju wspólnego, który był jeszcze pusty. W końcu było dość wcześnie i ludzie wyjechali wiec nie ma co się dziwić. Zakradłam się do pokoju Draco. Postanowiłam go obudzić. Ale nie spokojnie. Skoczyłam na niego krzycząc w niebogłosy. Przestraszony Smok na początku nie wiedział co się dzieje. Dopiero po dłuższej chwili zorientował się. Zaczął mi się dziwnie przyglądać.
-Co jest ?
-Ty się pytasz co jest ? Dziewczyno zamiast spokojnie obudzić człowieka ty się na niego rzucasz a potem się z niego śmiejesz.-spojrzał nieco niżej niż moja twarz.-A dodatkowo masz na sobie tylko za dużą bluzkę i bieliznę.
Miał racje. Mogłam pomyśleć i założyć chociaż spodnie. Zaczęłam się lekko podnosić, bo siedziałam na nim okrakiem. Ale on przyciągnął mnie za biodra z powrotem.
-Chyba jednak nie przeszkadza ci to aż tak bardzo.- Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
-Po prostu wolę jak jesteś uśmiechnięta a w tym momencie taka właśnie jesteś.- No nie powiem, miło mi się zrobiło. Kurwa...rumieńce spieprzać.-No i słodko się rumienisz.-Tym razem to u niego pojawił się ten chytry uśmieszek.
Wzięłam poduszkę, którą przyłożyłam mu w twarz i szybko z niego się podniosłam. Zwiałam do pokoju, bo inaczej by się zaraz odpłacił. Jeżeli ktoś kiedyś by mi powiedział, że któryś z moich poranków tak by wyglądał, wyśmiałabym go. Ale teraz naprawdę cieszę się, że tak jest.

Po paru minutach byłam już ogarnięta wiec wyszłam do pokoju wspólnego. Siedział tam już Draco ubrany w ciemne spodnie i czarną koszule. Włosy miał już ułożone. Więc podeszłam po cichu i poczochrałam po tej platynowej czuprynie.
-Zabije cię Victoria!
-Powodzenia.
Zaniosłam się śmiechem i wybiegłam z dormitorium Ślizgonów. Zauważyłam, że Draco mnie goni. Wbiegłam zdyszana do Wielkiej Sali, gdzie siedziało tylko kilku uczniów. Między innymi Harry i Ron. Hermiona wyjechała. Zaraz za mną wszedł Draco. Nim zdążyłam dalej pobiec, przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Draco!!! Postaw mnie na ziemni.
-Przeproś ładnie.
-Nie!
No i wtedy drugą ręką zaczął mnie łaskotać. Ledwo już łapałam powietrze ale zdołałam wydusić:
-Proszę przestań. Przepraszam. Przepraszam.
-No i tak trudno było.-Odstawił mnie na ziemie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
Podeszliśmy do wspólnego stołu (w święta był wspólny stół dla wszystkich domów) gdzie morderczym wzrokiem patrzyli na mnie Harry i Ron, a Dumbledore patrzył na nas z uśmiechem po czym odwrócił wzrok mówiąc coś pod nosem.
-Wieprzlej i Bliznowaty się na nas patrzą.-Draco szeptał mi na ucho.
-Ej, to moi przyjaciele.
-Co nie zmienia faktu, że się gapią.
-Zazdrośni są i tyle.-Powiedziałam z uśmiechem. A Draco objął mnie ramieniem, a ja lekko się podeśymiałam, bo wiem że chce zrobić im na złość.
-Zaraz wybuchną z tej złości.
-Będzie widowiskowo.-Oboje się zaśmialiśmy.
Cały posiłek rozmawiałam z Draco a Harry i Ron nie spuszczali ze mnie wzroku.

_____________________________
Uuuuu xD

 Promise ||Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz