Rozdział 5

500 33 8
                                    

Rozdział pisany pod wpływem utworu powyżej

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Wybacz Wasza Wysokość, ale również muszę wyjechać.

- Ale jak to? – Król był zdziwiony moją deklaracją.
- Zanim się obudziłam, miałam coś w rodzaju proroczego snu albo wizji niestety nie wiem dokładnie, co to było i chciałabym móc skonsultować go z lordem Elrondem.
- Rozumiem, że chcesz wyjechać, jak najszybciej się da?
- Jeśli byłaby tylko taka możliwość, to wolałabym z niej skorzystać.
- Dobrze, wydam więc dyspozycje, żeby przygotować wam prowiant na przynajmniej kilkanaście dni drogi. Jak planujecie jechać ?
- Początkowo do Wrót Rohanu następnie prosto przy Górach Mglistych do Rivendell – odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Ja podobnie, tylko później Starym Gościńcem Południowym, który prowadzi prawie pod samo Bree tyle, że będę się starać jechać nie samą drogą tylko w jej okolicach. W obecnych czasach nie wiadomo kto i co się po nim kręci.
- Wasza Wysokość, chciałabym jeszcze o coś zapytać... – zaczęłam niepewnie, przygryzając lewy dolny kącik ust.
- Proszę ?
- Czy orientuje się może Wasza Wysokość, gdzie mogę znaleźć mój bagaż ?
- Był razem z bronią.
- Dziękuję - powiedziałam, po czym zwróciłam się do Thorongila – Zaprowadzisz mnie ? I tak pewno musisz tam iść.
- Tak, już idę – powiedział cicho, siadając powoli.
- Zostawię was już samych. Obowiązki wzywają... – stwierdził król i wyszedł z sali.

Czekając na Thorongila, wzięłam miecz i przytroczyłam go z lewej strony ciała, jak miałam to w zwyczaju.

- Idziemy ? – spytałam.

Skierowałam się w stronę drzwi, lecz po chwili stanęłam, gdy nie usłyszałam odpowiedzi, odwróciłam się z powrotem.

- Hej, co jest ? – zapytałam, podchodząc i kucając przed nim.
- Nic – burknął tylko.
- Obwiniasz się o to, że dałeś ponieść emocjom?
- Nie.
- Więc, co ci jest i jak mam ci pomóc?
- Nie pomożesz mi już – powiedział z bólem w oczach i głosie.
- Ale... Czemu ?
- Bo oboje wyruszamy praktycznie w dwie różne strony i każde z nas ma misje do wykonania.
- Nadal nie rozumiem.
- Cholera, zakochałem się, rozumiesz ?! – powiedział lekko łamiącym się głosem, po chwili dodał, widząc strach w moich oczach – Tak w tobie !
- Thorongilu... Nie wiedziałam, nie chciałam... - zaczęłam, jednak urwałam, czując zbierającą się gulę w gardle.
- Nie obwiniaj się - odezwał się przygnębionym tonem.
- Jak mam się nie obwiniać, jeśli czuję to samo i to przeze mnie teraz są problemy, to ja zaczęłam Cię całować ... - panikowałam coraz bardziej.
- Ahgr... Zamilcz w końcu - warknął.

Złapał za moje ramiona, pociągnął do góry i wpił się w usta, wkładając w to wszystkie emocje, jakie nim kierowały. Gdy minęło pierwsze oszołomienie, dla wygody usiadłam mężczyźnie na kolanach, obejmując go nogami w pasie. Początkowo pocałunki były dość rozpaczliwe, jednak stopniowo stawały się coraz bardziej subtelne i pieszczotliwe. Gdy poczułam dwie dłonie wsuwające się w moje rozpuszczone włosy, choć byłam pewna, że wiązałam je i zaciskające się na pasmach palce uświadomiłam sobie, że jest to bardzo przyjemne. Nie sądziłam, że tak prosta czynność może sprawić tyle satysfakcji i być jednocześnie uspokajająca. Nawet nie wiem kiedy, z mojego gardła dało się usłyszeć cichy pomruk przepełniony pożądaniem.

- Nie mrucz tak, bo moja samokontrola wisi na włosku - powiedział Strażnik szeptem pełnym emocji.
- Ale jak ? Że tak ? - ponownie zamruczałam, sprawdzając jego reakcję.
- Właśnie tak - sam mruknął, biorąc w usta płatek mojego lewego ucha i zasysając go.

Poczułam, jak moje ciało zaczyna wyginać się w łuk po przejściu kolejnego dreszczu po plecach, gdy mężczyzna kontynuował pieszczotę na drugim uchu, ja zaczęłam majstrować przy swoim pasku, żeby chwilowo pozbyć się miecza i noża, które zaczęły mi przeszkadzać. Po chwili mocowania udało się, po czym dłońmi zaczęłam masować okrężnymi ruchami kark Strażnika, co zostało skwitowane niskim, głębokim pomrukiem i czułym pocałunkiem złożonym na szyi przy linii włosów, gdzie miałam wyjątkowo, jak się okazało, czułe miejsce, przez co poczułam kolejne ciarki przechodzące po kręgosłupie. Tym razem ja przejęłam inicjatywę, muskając ustami ledwo wyczuwalnie linię szczęki Thorongila, by następnie skierować się w okolice grdyki, która jak zauważyłam, była wrażliwa na dotyk. W momencie, gdy złożyłam na niej pocałunek, poczułam delikatnie wsuwające się dłonie pod tunikę, które początkowo przyjemnie ciepłe po chwili aż parzyły po zetknięciu ze skórą. Wbrew pozorom były one gładkie i miękkie w dotyku, co jest nie często spotkane u mężczyzn władających orężem, jednak wyczuć można było delikatne zgrubienia. Strażnik przesuwał nimi powoli w górę, zamknęłam oczy i wtuliłam twarz w zagłębienie przy szyi, żeby móc w pełni rozkoszować się pieszczotą. W chwili, gdy palce Thorongila zahaczyły przy kręgosłupie o opaskę podtrzymującą biust, poczułam jak zalewa mnie gorąco, nie mówiąc już o wyostrzeniu się zmysłów, zwłaszcza dotyku i powonieniu. Dopiero teraz poczułam, że zapach, który wzięłam wcześniej za ziołowy, bardziej przypomina tylko athelas, można też wyczuć delikatną woń trudną do określenia, ale niezaprzeczalnie czuło się głęboki pociągający aromat piżma. Gdy zaciągnęłam się powietrzem, zakręciło mi się w głowie od nadmiaru bodźców i nieświadomie zacisnęłam dłonie na ramionach Strażnika, co skwitował takim pomrukiem, że poczułam wibracje przechodzące po jego ciele. Kolejną przyjemną rzeczą, którą odczułam, był fakt unoszenia się i dotyku dłoni pod udami, a następnie łóżko pod plecami. W chwili, gdy dotknęłam je rozgrzanym grzbietem, aż sapnęłam, zdając sobie sprawę, jak chłodne ono jest, zwłaszcza kiedy mężczyzna zaczął powoli podwijać tunikę do góry. W momencie, gdy przejechał dłońmi, które teraz wydawały się równie chłodne co posłanie, w okolicach biustu jęknęłam z przyjemności, a plecy odruchowo wygięły się w łuk. W odpowiedzi usłyszałam gardłowy pomruk, po czym ubranie wylądowało obok. Przez moment Strażnik obserwował moje reakcje na sytuację, po czym zaczął kolistymi ruchami masować okolice brzucha i dolnych żeber, co jakiś czas zahaczając o piersi. Mimo tego, że wyglądało to na zwykły masaż, było w tym na tyle swoistej magii, iż czułam coraz większy ucisk w podbrzuszu. W pewnym momencie zauważyłam, czekanie Thorongila na ruch z mojej strony, muskając palcami biust, gdy spojrzałam mu w oczy, dostrzegłam pragnienie i czułość, po czym delikatnie potaknęłam głową. Po tej niemej zgodzie, wyczułam, jak palce mężczyzny wsuwają się pod opaskę i zaczynają pieścić sutki, przez co zaczęłam odpływać z przyjemności. Instynktownie wyciągnęłam ręce w kierunku głowy Strażnika, żeby wsunąć je we włosy i przyciągnąć jego głowę do mojej, aby na ustach złożyć pocałunek, początkowo delikatny jednak z czasem stawał się coraz intensywniejszy, w momencie, gdy przejechał czubkiem języka po wargach, zamruczałam cicho, po czym zaczęła się walka języków o dominację i trochę podstępem wygrałam, bo gdy włożyłam ręce pod koszulę Thorongila, przeciągnęłam delikatnie paznokciami po plecach, po czym przejechałam dłońmi po bokach do klatki piersiowej, na której pod palcami było czuć zarysy mięśni i miękkie włoski. Gdy badałam fakturę skóry, poczułam pod prawym barkiem zgrubienie przypominające bliznę, która wyglądała jak dość długie cięcie zaczynające się przy szyi kończące się na tylnych żebrach. Kiedy po niej przejechałam palcami, zauważyłam, że mężczyzna sztywnienie i opuszcza głowę, smyrając mnie po twarzy przydługimi włosami.

Irith (LOTR)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz