Rozdział pisany pod wpływem utworu powyżej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dobrze – odezwałam się i zwróciłam się do Naimi – Zaprowadzisz?
- Tak, proszę za mną.Tym razem podróż do sali szpitalnej poszła szybciej, bo po śnie i kąpieli czułam się dużo lepiej. Kiedy stałyśmy pod drzwiami, Naimi pożegnała się, a ja po zapukaniu poczekałam na głos ze środka.
- Proszę.
- Witam – przywitałam się, gdy zajrzałam do środka.
- A to ty Irith. Jak się czujesz ? – zagadał Elrond.
- Po śnie i kąpieli czuję się bardziej wypoczęta i odprężona, jednak ręka boli jak diabli, zwłaszcza jak próbowałam domyć zaschnięte resztki krwi podczas mycia.
- Widzę, że i tak pięknie wyglądasz. Niemalże jak Elfka
- To zasługa pani Arweny i Naimi – powiedziałam z uśmiechem, czując, jak się odrobinę rumienię.
- Arwenie będziesz jeszcze miała okazję podziękować, a teraz pokaż mi, proszę rękę. – odparł, po czym, jak zdjęłam rękę z temblaka i odjęciu luźnego bandaża, dodał – Dobrze zrobiłaś z tym opatrunkiem, miałem ci przekazać przed snem, żebyś tak zrobiła, ale nie zdążyłem, bo zasnęłaś.Na te słowa poczułam, że rumieniec się pogłębia.
- Może szczypać, bo muszę odkazić ranę.
I faktycznie szczypało, zacisnęłam więc zęby, żeby nie wydać z siebie jęknięcia, jednak w oczach pojawiły mi się łzy.
- Już kończę. Wiem, że boli, ale...
- Trzeba, chyba że chcę się w szybkim tempie pozbyć ręki, jak zakażenie mi wejdzie.
- Właśnie, posmaruje teraz brzegi maścią przyspieszającą gojenie – usłyszałam, a gdy poczułam jej zapach, zapytałam.
- Czyżby była na bazie z athelasu i sądząc po żółtym kolorze, w środku znajduje się również pięciornik, który idzie w parze z arniką, zgadza się?Elf wyglądał na zaskoczonego moją wiedzą na temat ziołolecznictwa.
- Wiedzę, że dużo wiesz na ten temat.
- Szkoliłam się przez dłuższy czas u felczera w osadzie, ale też liznęłam z wiedzy elfiej, gdy moja drużyna była na wyprawach z Quendimi w okolicach Mrocznej Puszczy.
- Dawno nie słyszałem tego określenia z ust śmiertelnika, chociaż wspominałaś je wcześniej.
- Miło mi słyszeć, że jestem tą pierwszą od dłuższego czasu – uśmiechnęłam się.
- Sądzę, że maść już na tyle dobrze się wchłonęła, że można zawinąć w opatrunek – powiedział Elrond i zaczął bandażować ramię.Robił to dość sprawnie i słychać było, że coś mruczy pod nosem w quenyi, domyślałam się, że musi być to jakaś magia uzdrowicielska, więc nie chciałam dopytywać o szczegóły, żeby coś nie poszło nie tak. Gdy skończył, uśmiechnął się delikatnie i spojrzał się na mnie.
- Skończone – odezwał się zwykłą głośnością, kiedy podał mi temblak, dodał – Połóż rękę na nim i zapraszam na kolację.
- A właśnie, miałam przekazać informację od posłańca.
- Tak ?
- Przybył Mithrandir, ma podobno jakieś wiadomości, będzie na kolacji, bo nie zdążył porozmawiać wcześniej.
- To nawet dobrze, bo również chciałem z nim porozmawiać na temat twoich wizji. A teraz zapraszam – powiedział, podając ramię.
- Panie Elrondzie, nie wiem, czy powinnam. Zwłaszcza teraz, jak już czuję się na tyle dobrze. Chodzi mi o to, czy nie będzie to źle odebrane.
- Nie sądzę, biorąc pod uwagę, że jesteś pod moją opieką – powiedział rzeczowo.
- W takim razie przyjmę pańskie ramię.Po czym ujęłam jego rękę w swoją i skierowaliśmy się w kierunku Sali Jadalnej, która była wyjątkowo wystawna. Komnata była na planie kwadratu pośrodku, której stały trzy długie stoły ustawione w „U", krzesła z kolei rozlokowane były po zewnętrznych stronach tak, aby każdy miał dobry widok na każdego. Ściany były pokryte jasną boazerią z ciemnymi ornamentami, a z sufitu zwisały cztery żyrandole oświetlające blaskiem świec całe pomieszczenie. Gdy weszliśmy do środka, nieliczne miejsca pozostały puste, natomiast wszyscy zgromadzeni wstali z miejsc i pochylili głowy w geście ukłonu.
CZYTASZ
Irith (LOTR)
FanfikceIrith, potomkini Dúnedainów i Elfów z Lothlórien, po pewnym nieszczęśliwym wydarzeniu ucieka z rodzinnej wioski i wyrusza w podróż w poszukiwaniu swojego miejsca w Śródziemiu. Czy jej się to uda i kogo spotka na swojej drodze to się okaże. ~~~~~~~~~...