Rozdział 6

385 34 3
                                    

Rozdział pisany pod wpływem utworu powyżej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Thorongilu, proszę, nie utrudniaj nam późniejszej rozłąki, nie chcę, abyśmy tego żałowali - powiedziałam, po czym wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę obozowiska.

Kiedy byłam już w jaskini, podeszłam do ogniska, po czym poprawiłam palące się polana. Usiadłam na złożonej derce kilka kroków niego, żeby rozgrzać się jego ciepłem, a następnie podkurczyłam nogi i położyłam głowę na kolanach. Czułam, jak w oczach pojawiają się pierwsze łzy, które później przerodziły się w niemy szloch, wstrząsający raz po raz moim ciałem. Odcięłam się na tyle od świata zewnętrznego, że nie słyszałam, kiedy przyszedł Thorongil i zaczął szukać koca w barażach, którym następnie mnie nakrył, dopiero w tym momencie się ocknęłam. Kiedy na niego spojrzałam, również wydawał się być przytłoczony sytuacją i powiedział cicho, siadając obok mnie, obejmując przy tym ramieniem.

- Wiem, co czujesz, bo czuję się praktycznie to samo. Też mam ochotę usiąść i odciąć się od wszystkiego i wszystkich. Nie martw się, po tym, jak pojadę do Bree, postaram się jak najszybciej załatwić sprawę od Gandalfa i przyjadę do Rivendell.
- Dziękuję Ci - szepnęłam - Wiesz co, bardzo mi przypominasz pewną osobę z dzieciństwa.
- Tak ?
- Przez to, że tata za bardzo o mnie nie dbał, spędzałam więc dużo czasu poza domen. Ja znałam wszystkich, wszyscy znali mnie, jednak do jednej z rodzin przychodziłam dużo częściej. Była w niej matka z synem, w bardzo zbliżonym wieku do mojego. Wołaliśmy na niego Estel, swoją drogą to imię mi nigdy do niego nie pasowało. Później, kiedy poznałam quenyię, dowiedziałam się, że jego imię oznaczało głęboką nadzieję na coś. Początkowo byliśmy dla siebie jak rodzeństwo, lecz w momencie, gdy weszliśmy w wiek nastoletni, przynajmniej z mojej strony ta braterska więź zaczęła się zmieniać. Kiedy miałam koło 15 lat, poczułam, że to coś więcej niż zwykła przyjaźń, jednak nigdy nie ośmieliłam się tego powiedzieć, gdyż w tamtym okresie byłam bardzo nieśmiała i zamknięta w sobie. Przez kolejne 2 lata to uczucie mnie nie opuszczało. Dopiero po jego wyprowadzce w dalekie strony z matką, jakoś przed moimi 18 urodzinami, zrozumiałam, jak wielki błąd popełniłam, nie ujawniając tego, co do niego czułam. Tęsknię za tamtymi, momentami takiej młodzieńczej beztroski i za Estelem, bo pomimo moich usilnych poszukiwań ślad po nim jakby się urwał. Chciałabym go jeszcze kiedyś spotkać - zakończyłam opowieść, przytulając się do Strażnika i przymykając oczy ze zmęczenia.
- Ja też - szepnął mężczyzna, poprawiając mnie, abym położyła głowę na jego nogach, żeby on mógł położyć swoją na moim boku, ogrzewając dodatkowo plecy.

W krainie snów trwaliśmy przez kilka godzin. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spało mi się tak dobrze, bo nawet w Edoras miałam wrażenie, że to nie było to. Czułam, że Thorongil jeszcze śpi, więc starałam się nie ruszać. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale jednocześnie coś mnie korciło, żeby jednak tak nie było. Po kilku minutach mężczyzna zaczął się budzić.

- Wyspałaś się ? - wychrypiał zaspanym głosem.
- Jak nigdy dotąd.
- Aż tak wygodny jestem ?
- Mhm - mruknęłam z uśmiechem na twarzy.
- Trzeba dorzucić do ogniska, bo niedługo zgaśnie.
- Mhm.
- Nie chce ci się ruszyć?
- Mhm.
- To chyba wiem jak ci pomóc - powiedział i zaczął gilgotać mnie po bokach.
- Nie, nie, nie, proszę, wszystko byle nie gilgotki.
- Wszystko powiadasz? - spytał, podnosząc brew.
- No może nie wszystko. No dobra, już wstaję.

Jak powiedziałam, tak zrobiłam.

- Ja dorzucę do ognia, ty przygotuj cośdo jedzenia - zakomenderowałam, by po chwili dodać - Weź z mojego bagażu czajnik, to herbatę się zrobi.
- Czajnik?
- Tak czajnik. Nigdy czajnika nie widziałeś ? - zaśmiałam się serdecznie.
- Widziałem, tylko się zdziwiłem, że go masz.
- Jakby nie patrzeć jestem trochę dłużej w podróży od ciebie - odpowiedziałam z uśmiechem.

Irith (LOTR)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz