Rozdział pisany pod wpływem utworu powyżej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dziękuję — skinęłam głową.
Skierowałam się w stronę wolnego miejsca między jegomościem z Gondoru a Frodem. Gdy rozejrzałam się po obecnych i zauważyłam, że brakuje Aragorna. Oparłam się o krzesło i podłokietnik, a następnie zamyśliłam się, czemu przybyło tylu gości.
- Przepraszam, że przerywam... – głos po prawej wyrwał mnie z rozmyślań – Bardzo mi pani kogoś przypomina, nie spotkaliśmy się kiedyś ?
- Nie sądzę – rzekłam dość sucho – Nie miałam okazji zawędrować do Minas Tirith.
- Skąd...
- Mam oczy i widzę godło na pańskiej kamizelce, a poza tym sądząc po akcencie, którym Pan mówi.„Nie podoba mi się ten mężczyzna, jakiś dziwny jest. Czemu nie usiadłam gdzieś indziej ?! Dziwne, że czuję, jakby roztaczał wokół siebie niejasną aurę."
Mężczyzna próbował zagadać jeszcze kilka razy, ale zbywałam go, by po ostatnim razie zacząć rozmowę z Hobbitem.
- Frodo – zaczęłam szeptem – Czy to, co ci ciąży, masz dobrze schowane ?
- Tak mam je...
- Ćśś, nie musisz mi tego mówić, a nawet bym wolała zostać w niewiedzy, gdzie się znajduje. Jednakże pilnuj tego dobrze, mam złe przeczucia, że ktoś będzie chciał ci to zabrać.
- Dziękuję, proszę pani.
- Nie dziękuj, miej po prostu oczy dookoła głowy.W momencie, gdy skończyłam wypowiedź, do sali weszli Elrond z Aragornem. Ten drugi zerknął na mnie i kontynuował rozmowę z Elfem.
- Jak widzę, są już wszyscy, smacznego życzę – powiedział Quendi.
- Pani – po raz kolejny usłyszałam głos po lewej – Tak się zastanawiam, co skłoniło Panią założenia, prawie że męskiego stroju przy tak elfiej urodzie?
- Ze względu na profecję, którą wykonuję, jest mi wygodniej w takim ubraniu i nie jestem Elfką, chociaż ma pan takie wrażenie.
- A mogę zapytać, co pani robi?
- Zapytać pan może, ale ja nie muszę odpowiadać – mruknęłam, pod nosem mając nadzieję, że nie będzie już kontynuował rozmowy.
- Nie jest pani miła.
- A pan jest zbyt wścibski — warknęłam.„Mogę się założyć, że oczy mi ściemniały, jak zawsze, gdy jestem zdenerwowana."
- Irith przyjdź po śniadaniu na południowy taras, muszę z tobą porozmawiać – usłyszałam od Elronda.
- Dobrze, przyjdę.
- Nałożyłam sobie kilka plasterków wędliny i kawałek chleba, lecz nie było mi dane zacząć, bo mężczyzna po prawej po raz kolejny zaczął rozmowę.
- Pani Irith...
- Panie – warknęłam nieprzyjemnie – Dasz Pan mi zjeść w spokoju czy mam tym nożem, który trzyma Pan w ręce zrobić Panu kuku? Nie zauważył Pan, że nie mam ochotę na rozmowę?
- Noo... Eee...
- Mężczyźni – mruknęłam pod nosem – Frodo podasz mi tamte warzywa ?
- Tak proszę.Gdy przegryzałam paprykę, starałam się uspokoić, ale za każdym razem, gdy spojrzałam na Gondorczyka, nerwy wracały.
„Znowu mało co zjem, tym razem przez tego bufona."
Dokończyłam dość szybko posiłek i po podziękowaniu, by jeszcze szybciej wyjść z pomieszczenia, żeby uspokoić się przed spotkaniem z Elrondem. Szłam dość raźnym krokiem, tak że po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Była to zadaszona platforma z ażurowymi ścianami, przez co dało się wyczuć na skórze delikatne porywy wiatru. Podeszłam do jednej z wnęk i oparłam się łokciami o parapet. Gdy spuściłam głowę, kilka kosmyków wysunęło mi się z fryzury, co w tym momencie mi nie przeszkadzało. Starałam się głęboko oddychać, żeby ukoić nerwy, jednak działało to tylko przez krótki czas.
CZYTASZ
Irith (LOTR)
FanfictionIrith, potomkini Dúnedainów i Elfów z Lothlórien, po pewnym nieszczęśliwym wydarzeniu ucieka z rodzinnej wioski i wyrusza w podróż w poszukiwaniu swojego miejsca w Śródziemiu. Czy jej się to uda i kogo spotka na swojej drodze to się okaże. ~~~~~~~~~...