Rozdział pisany pod wpływem utworu powyżej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~- Widzę, że was nie da się rozdzielić — zwrócił się do Hobbitów Elrond, po czym powiedział do całości zgromadzonych przy Frodzie — Niech Valarowie mają was w opiece Drużyno Pierścienia.
W podzięce położyłam dłoń na piersi i pochyliłam głowę, zauważyłam, że podobny gest wykonali Aragorn i Legolas. Jak podejrzewałam, miało to związek, z tym, iż mieliśmy kontakt z Elfami, ich kulturą i zwyczajami, bądź samemu było się przedstawicielem Quendich. Zwróciłam również uwagę na minę pełną aprobaty u Lorda Imladris.
- Sądzę, że możemy zakończyć na dzisiaj i zapraszam teraz na zasłużoną kolację.
„Faktycznie coś bym zjadła, biorąc pod uwagę, że ostatnie posiłki nie należały do obfitych."
Razem z Aragornem zamykaliśmy pochód zmierzający w stronę jadalni. W momencie, gdy poczułam ciepłą dłoń okalającą moją, zerknęłam na mężczyznę i uśmiechnęłam się do niego.
-Mówiłem Ci, że jak się uśmiechasz, to robią ci się dołeczki ?
- Tak mówiłeś – uniosłam jeszcze bardziej kąciki ust.Dalej szliśmy już w ciszy, trzymając się za ręce. W momencie, gdy uczestnicy Narady wchodzili do jadalni, znajdujący się w środku biesiadnicy przycichli.
- Czemu zawsze, jak coś się dzieje, to mam to szczęście, że pakuję się w sam środek ? – mruknęłam.
- Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi – powiedział cicho.
- Grhh... – sapnęłam ze złości, po czym skierowaliśmy się w stronę głównego stołu – A zresztą do piękności mi daleko...Usiedliśmy dwa krzesła od Elronda, jedno z nich było jeszcze puste, lecz po chwili, niestety, do sali weszła spóźniona Arwena i skierowała się w naszą stronę.
- O nie, tylko nie ona – jęknęłam, czując narastający niepokój.
- Spokojnie, jestem przy tobie – powiedział mi na ucho Strażnik.W podzięce ścisnęłam mocniej dłoń mężczyzny. Miałam to nieszczęście, że siedziałam obok Elfki. Starałam się wyciszyć, przeczuwając, że może dojść do awantury dość szybko, jeśli tego nie zrobię, a tak możliwe, że chociaż uda opóźnić ten moment.
- Kogo ja widzę ? Nasze papużki nierozłączki.
- Arweno, z łaski swojej, nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy – warknęłam.
- Gdzieżbym śmiała.W tym momencie coś mnie olśniło. Galadriela, która była moją ciotką, była również babką Arweny, czyli byłam teoretycznie bliżej Galadhrimki niż córka Elronda.
„Cholera, jest źle, nawet bardzo. Jakby się jednak zastanowić, może mieć to swoje plusy. Zawsze mogę „przypadkiem" napomnieć coś o Pani z Lothlórien i o tym, że jest dość bliską rodziną..." uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem, na co, gdy Aragorn na mnie zerknął, wyglądał na zaskoczonego.
- Coś wymyśliłaś ?
- Można tak powiedzieć, ale później ci o tym opowiem – powiedziałam, żeby następnie zrobić sobie kilka kanapek i zacząć się nimi zajadać.„Matko, jaka głodna byłam..." westchnęłam w duchu, kończąc czwartą z kolei kromkę.
Kolacja przebiegała dość spokojnie, co jakiś czas dało się usłyszeć wybuchy cichego śmiechu i późniejsze docinki z tego powodu. Miałam wrażenie, że Elfka siedząca obok mnie coś planuje, widać było po jej twarzy, że nad czymś intensywnie myśli.
„Ciekawe, o czym tak..." zaczęłam rozmyślać, gdy stało się coś niespodziewanego.
„Trzeba będzie ją jakoś utemperować, za bardzo przymila się do mojego Estela, tylko jak?" usłyszałam myśli Arweny.
CZYTASZ
Irith (LOTR)
FanfictionIrith, potomkini Dúnedainów i Elfów z Lothlórien, po pewnym nieszczęśliwym wydarzeniu ucieka z rodzinnej wioski i wyrusza w podróż w poszukiwaniu swojego miejsca w Śródziemiu. Czy jej się to uda i kogo spotka na swojej drodze to się okaże. ~~~~~~~~~...