Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Sztuczny uśmiech, który przykleiłam na twarz, by mój zapatrzony w siebie ojczulek był ze mnie dumny. Biała, mocno ozdobiona suknia w stylu księżniczki idealnie eksponowała moją figurę. Była tak ciężka, że aż trudno było w niej cokolwiek zrobić. Idealny makijaż, pięknie upięte włosy. Kogo ja oszukuję? To wszystko jest do bani.Nie to, że naprawdę źle wyglądam. Bo tak nie jest. Mówiąc skromnie, wyglądam jak milion dolarów. Ale problem tkwi w tym, co czuję. Do wczoraj myślałam, że Alan jest tym jedynym. Poznaliśmy się przez naszych rodziców. Jakieś 5 lat temu. To oni wymyślili ten cały ślub. Chciałam go, nie będę kłamać. Chciałam wyjść za tego mężczyznę. Ale im bliżej ceremonii tym bardziej zdaję sobie sprawę, że Schwarz nie jest tym, za którego chcę wyjść. Z którym chcę spędzić resztę życia.
- No, no siostra. Wyglądasz pięknie – mówi Clara, wchodząc wraz z Cornelią do pokoju, w którym akurat się znajdowałam. Podaje mi jeden kieliszek i rozlewa nam szampana. – Za twoje nowe życie Lotta – stukamy naczyniami i wypijamy ciecz do dna. Clara i Cora to moje siostry bliźniaczki. Wyglądamy identycznie, przez co każdy myśli, że jesteśmy takie same. Ale tak nie jest.
Clara to wieczna imprezowiczka. Kończy studia psychologiczne, bądźmy jednak szczerzy – nikt nie wierzył, że jej się uda. Zmienia facetów jak rękawiczki, jest ekstrawagancka i bardzo szalona. To ona zawsze pakowała nas w kłopoty. Ale jednak to dzięki niej w naszym domu nigdy nie było nudno. Mimo, że wyglądamy identycznie, jak trzy krople wody, to Clara jest uważana za tą śliczną.
Cornelia to ta najstarsza i najbardziej poukładana. Zawsze wiedziała czego chce, dostawała najlepsze oceny. Takie cudowne dziecko. Była i jest uznawana za najodpowiedzialniejszą z nas wszystkich. Dlatego nikogo nie zdziwiło to, że chce zostać pielęgniarką.
Była już ta śliczna, ta mądra. A ja? Ja zawsze musiałam być inna. Charlotte Müller. Niby zabawna, niby miła, a jednak zawsze mi czegoś brakowało. Zawsze byłam roztrzepana, wszystko zostawiałam na ostatnią chwilę. Dlatego to Cora zajęła się przygotowaniem mojego ślubu.
- Hej co jest? – z moich przemyśleń wyrwała mnie wyżej wspomniana. Cora objęła mnie ramieniem i razem spojrzałyśmy w lustro. Chwilę później dołączyła do nas Clara, która kończyła pić chyba 3 kieliszek szampana, i objęła mnie w tali. Gdyby nie moja suknia, wyglądałybyśmy identycznie. Dziewczyny miały na sobie takie same, pudrowe sukienki. Były tak samo pomalowane i uczesane jak ja. No może miały odrobinę lżejszy makijaż.
- Nic – Clara uniosła brew. – No, bo ja już nie wiem czego chcę. Nie wiem, czy chcę wychodzić za Alana. Czy chcę się stąd wyprowadzać. Ale to już nie ważne – poprawiłam swoją suknię. – To było ustalone już dawno temu. Moje uczucia teraz nic nie znaczą.
- Ty już do końca oszalałaś! – aż podskoczyłam, gdy do moich uszu doszedł słodki głosik. Czy wspominałam, że mam jeszcze jedną siostrę? Nie? To teraz już wiecie. Odwróciłam się i zobaczyłam szatynkę w czerwonej sukience do kolan. Włosy miała upięte w niedbałego koka, a czerwone różyczki dookoła jej głowy dodawały tylko urokowi tej 15-latce. – Nie możesz tego zrobić.
- Mogę Luise. Ja nawet muszę – powiedziałam to, chwytając bukiet kwiatów i wymijając Lu w drzwiach. Słyszałam tylko jej ciche westchnięcie, ale nie przejęłam się tym.
Widząc przepełniony kościół, ręce zaczęły misię trząść. Ze strachu przed zmarnowaniemsobie życia. Coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że ja nie chcę wychodzićza mąż. Że nie darzę już Alana tym samym uczuciem, co kiedyś. Z amoku wyrwałmnie mój ojciec. Mężczyzna po 50, już siwy z wielkim wąsem pod nosem. Poprawiłswój markowy krawat i uśmiechnął się do mnie. Bo właśnie ratuję jego interesy. Odwzajemniłam, chcąc nie chcąc,jego uśmiech i chwyciłam jego ramię. Powolnym krokiem udaliśmy się w stronę ołtarza. Teraz nie było odwrotu. Teraz moje dotąd w miarę spokojne życie całkowicie się zmieni. U boku tego blondyna, który właśnie uśmiecha się w moją stronę.
Mogę być szczęśliwa dzisiaj z dwóch powodów. Wychodzę za faceta, który pokazał mi tyle wspaniałych miejsc. Pokazał mi jak mam kochać drugiego człowieka, akceptować jego wady, które on sam miał. I to sporą ilość. Pokazał mi jaki piękny jest ten świat. I mimo tego, że okazał się tylko i wyłącznie moją nastoletnią miłością – to nie żałuję. Niczego, co jest z nim związane. No może poza tym ślubem – to jest wyjątek.
Drugim powodem jest to, że w końcu widzę moją mamę. Która zawsze była moją najlepszą przyjaciółką. To ona jako pierwsza stwierdziła, że ten ślub to jedna wielka pomyłka. Wyśmiała mojego ojca. Zaczęła śmiać się mu prosto w twarz. Moi rodzice rozwiedli się 4 lata temu. I mimo, że już nie są małżeństwem – o dziwo z ich temperamentem – przyjaźnią się. Mama wyszła za mąż po raz drugi, za jakiegoś Juana, Hiszpana, którego każda z nas widziała tylko raz – na ich ślubie. Tata natomiast został sam. To znaczy nie ożenił się po raz kolejny (po mamie miał 2 żony) i dobrze mu to zrobiło. Mimo, że dalej jest zapatrzonym w siebie egoistą, bardziej stara się znaleźć czas dla nas
Kiedy dochodzimy do ołtarza, ojciec przekazuje moją dłoń Schwarz'owi i z uśmiechem siada koło mojej mamy i jej męża. Moje siostry ściskają mocno kciuki. Oprócz Lu. Szatynka kiwa tylko lekko głową, dając mi do zrozumienia, że jej się to nie podoba. Spogląda ostatni raz na Alana. Denerwuje się i to bardzo. Może nawet bardziej niż ja?
Ksiądz daje nam znak, że zaraz będziemy składać przysięgi. Jest jeszcze szansa, mogę uciec. Zerkam w stronę wyjścia, ale widzę tylko dwóch facetów w garniturach. Czyli nici z ucieczki. Staję na wprost mojego narzeczonego W pewnym momencie ten nachyla się nad moim uchem i wypowiada słowa, które o dziwo pragnęłam dziś usłyszeć.
- Ja nie mogę Lotta. Ja nie chcę jeszcze się żenić. Chcę się bawić, szaleć, korzystać z życia. Kocham cię, ale nie chcę brać ślubu z przymusu. Mam nadzieję, że się nie gniewasz? – patrzy mi prosto w oczy, a ja się uśmiecham. Tym razem szczerze.
- Oczywiście, że nie. Powiem ci, że sama chciałam jeszcze przed chwilą stąd uciec. Powodzenia – pocałowałam go ostatni raz. Namiętnie. To chyba był nasz najlepszy i zarazem najszczerszy pocałunek w całym naszym związku. Kiedy się od siebie oderwaliśmy wskazałam mu ręką drzwi i już po chwili widziałam znikającego za nimi blondyna. Wszyscy goście poderwali się ze zdziwienia. Spojrzałam na państwa Schwarz. Nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. A tym bardziej mój tatuś, który właśnie próbował uspokoić pana Fredrica. – Tak moi kochani, ślubu nie będzie. Przepraszam wszystkich za zamieszanie i życzę miłego dnia – z uśmiechem zeszłam z podestu i skierowałam się w stronę uradowanej Lu, która tak jak reszta opuściła już kościół. Uprzedził mnie jednak mój tata, który po wyjściu aż za mocno ścisnął mój nadgarstek.
- Czy wyście powariowali?! – spytał, a raczej krzyknął. Spojrzałam po ciotkach, które krzywo się na as patrzyły. – Rujnujecie nasz biznes.
- Ślub się odbędzie. Jak nie dziś, to kiedy indziej – do rozmowy dołączył się pan Henrik.
- Nie – wyrwałam się z uścisku ojca. – Żadnego ślubu nie będzie. My tego nie chcemy. On hce się bawić. A ja? Ja chcę wreszcie zrobić coś po mojemu.
- Przecież ty go kochasz skarbie – stwierdziła pani Ingrid, głaszcząc mnie po moim gołym ramieniu. Uwielbiałam tą babkę. Aż szkoda, że jednak nie będzie ona moją rodziną.
- Ja go kochałam, pani Schwarz. Ale to była tylko nastoletnia miłość.
- Ślub i tak się odbędzie! – krzyknął mój tata, kiedy państwo Schwarz odeszli. – Czy ci się to podoba czy nie.
Odszedł. Zostawił mnie samą. Nic nowego. Zostawił mnie samą, a w dodatku całą w szoku. Westchnęłam i wsiadłam do mojego samochodu, którym kierował świadek Alana. Po jego prawej stronie siedziała Cora. Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i uniosła kciuk w górę. Czyli teraz zaczynamy wszystko od nowa?
____________________________________________________________
Prolog - chyba nigdy nie pisało mi się niczego tak dobrze jak właśnie tego. Rozdziały będę wstawiać co sobotę, jeśli mi się uda. Kolejny rozdział pojawi się jednak dopiero za dwa tygodnie - mam nadzieję, że poczekacie.
Całuski ❤️
CZYTASZ
Lonley Girl// A. Wellinger //
FanfictionŻycie Lotty niczym nie różniło się od innych - dobra praca, kochająca rodzina. Wszystko się zmienia, gdy zostaje porzucona przed ołtarzem i sama udaje się na przygodę życia. Co dobrego z tego wyniknie? (...) zgromiłam go wzrokiem, gdy chciał coś pow...