*16*

481 17 9
                                        

- Może porcelanę? Taka fajna i kolorowa - spytał Andreas obracając talerz w dłoniach. Nagle mu wypadł i już widziałam jak rozbija się na ziemi. Lecz dobry refleks Cory sprawia, że tylko zabijamy wzrokiem chłopaka. Ten unosi tylko ręce w geście obrony.

- Nie robię z tobą więcej zakupów - syczę mu prosto w twarz, próbując uspokoić mini zawał.

- A poza tym, tata i Angelica dostaną pełno porcelany - mówi Cornelia. - Może wycieczka na Karaiby - dodaje, gdy przechodzimy obok biura podróży w jednej z galerii w Zurychu. - Albo lepiej - kupimy tacie wycieczkę na Karaiby, a tej małpie lot na Księżyc! I to w jedną stronę!

    Pokręciłam głową na słowa siostry. Oj, jak ja tego pragnęłam. Wsadzić ją do kapsuły i wystrzelić daleko, daleko stąd. Ale to było niemożliwe. Tak jak te zakupy. Proszę was - trzy nie zgadzające się ze sobą osoby, które mają odmienne zdanie. W tym jeszcze marudzący facet i strzelająca fochy baba. Tak... ja i Andreas na zakupach to tylko i wyłącznie czysta przyjemność.

    Szłam, przysłuchując się rozmowie Andiego i Cory na temat nart. Moja siostra uwielbiała jazdę na nartach czy skoki, dlatego ten temat był dla niej idealny. Dla skoczka zresztą też. Nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam się, lecz nie ujrzałam nikogo, kto by na mnie spoglądał. Wzruszyłam ramionami i szłam dalej. Jednak uczucia, jakby obserwowanie przez kogoś nie dawało za wygraną. To spojrzenie jakby wypalało jedną, wielką dziurę w moim ciele.

   Rozejrzałam się po galerii i zamarłam. Zatrzymałam się i prawie wypuściłam zakupy z ręki. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a wszystko wróciło do mnie ze zdwojoną mocą. Do oczu napłynęły mi łzy, zaczęłam cała się trząść. Moi towarzysze, zdezorientowani, odwrócili sie  i do mnie podeszli. Cornelia złapała mnie za ramię.

- Co jest siostra? - spytała i spojrzała w tą samą stronę co ja. Miała wymalowany szok na twarzy. - O cholera! Idziemy - pociągnęła mnie i Andreasa za rękę. Ten hamował nasz prawie bieg. - No rusz się człowieku!

    Szybko opuściliśmy galerie i szukaliśmy na wielkim parkingu czarnego Audi Cory. Kiedy już je znaleźliśmy, ta nerwowo przeszukiwała torebkę w celu znalexienia kluczyków. W między czasie z jej ust wyleciało kilka przekleństw, co było bardzo niepodobne do niej. Andreas stał cały czas zdezorientowany. Gdy moja bliźniaczka znalazła kluczyki, wpakowała zakupy do bagażnika i nas na tyle siedzenie. Włożyła kluczyk do stacyjki i odjechala z piskiem opon.

- Może mi ktoś wyjaśnić, co się właściwie tutaj stało - spytał po chwili ciszy, gdy jechaliśmy już dobre 5 minut. Spojrzałam zapłakana na chłopaka. Cała się trzęsłam, moja warga latała, a zęby dygotały. Nie było mi zimno. Ja po prostu byłam przerażona.

- To był ON - szepnęłam, zamykając oczy i opierając się o oparcie siedzenia.


- Witajcie ślicznotki - powiedział umięśniony chłopak, do grupki nastolatek, które siedziały tuż obok nas. Prychnęłam na te słowa. Żałosne.

- Żałosne - powiedziałyśmy z dziewczynami równocześnie i się zaśmiałyśmy.

Świętowałyśmy nasze 20 urodziny w jednym z pobliskich i jednocześnie najlepszym klubie w Zurychu. Towarzyszyli nam Alan, Timmy - chłopak Cornelii i najlepsze przyjaciółki dziewczyn - Anastasia, Isabel i Mary. Bawiliśmy się w najlepsze, pijąc dość dużo. To znaczy oni pili, bo ja prowadziłam. Upiłam trochę soku pomarańczowego i poczułam jak ktoś staje obok mnie. Uniosłam brew i spojrzałam na chłopaka.

Miał może z 27 lat. Był bardzo umięśniony i wytatuowany. Odgarnął ciemną grzywkę z czoła i uśmiechnął się. Tak... to ten, który zarywał do tamtych dziewczyn. Przyjrzałam mu się dokładniej i pociągnęłam więcej napoju przez słomkę. W ustach poczułam kwaśny smak pomarańczy, na co się automatycznie skrzywiłam.

Lonley Girl// A. Wellinger //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz