*24*

420 16 11
                                    

- A zaraz tutaj naszego maluszka przebierzemy - mówiłam słodkim głosem do Nory, gdy wchodziłam po schodach do mojego mieszkania. Matka Polka z dzieckiem i zakupami. Chciałam być kobietą niezależną, więc odmówiłam Robertowi pomocy. Wychodził on akurat pobiegać, gdy ja wchodziłam do naszej klatki.

Nieudolnie wyciągnęłam klucze z kieszeni i otworzyłam nimi drzwi. Zamknęłam je za sobą, a zakupy odstawiłam delikatnie na ziemię. Gdy chciałam pójść do salonu, aby przebrać Norę, zauważyłam na ziemi kopertę. Czy to nie może się już skończyć? Ostrożnie podniosłam ją z ziemi.

„Miałaś nie zawiadamiać policji. Kochaniutka, nawet nie zdajesz sobie sprawy, z kim masz doczynienia.
Ale spokojnie, Luise nie skrzywdzę. Jej nie skrzywdzę. Niech wszystkie twoje przyjaciółki mają oczy szeroko otwarty.
Jeszcze jeden taki numer, a kolejnej się oberwie.
P."

W tym samym momencie rozdzwonił się mój telefon. Poszłam do salonu i położyłam dziewczynkę na kanapie, tak aby nie mogła spaść. Robert. Zdziwiłam się.

- Halo?

- Lotta... Ava... ona miała wypadek - P nie żartował.

***

Norę zostawiłam pod opieką dziewczyny Roberta, u nich w mieszkaniu. Szybko pojechałam do szpitala. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile razy przejechałam na czerwonym, czy przekroczyłam prędkość. Ale to mnie teraz nie obchodziło. Liczyła się tylko Ava.

Wpadłam jak burza do szpitala. Po drodze do recepcji potrąciła biedną staruszkę, a widząc jej wzrok rzuciłam szybki przepraszam. Stanęłam, ledwo dysząc i czekałam aż podejdzie do mnie jedna z pań ubranych na biało.

- W czym mogę pomóc? - spytała młoda blondynka. Za dużo blondynek na moje drodze.

- Gdzie znajdę Ave Larsen? - spytałam, łapiąc przy tym oddech.

- A kim pani jest?

- Ja... jestem jej siostrą - powiedziałam.

- Ostry dyżur.

Gdy usłyszałam ostatnie słowa, przerażona popędziłam w stronę wskazanego miejsca. Nie wiedziałam do końca co robię ani dlaczego powiedziałam, że jestem siostrą Avy, ale musiałam się znaleźć jak najszybciej obok niej.

- Co z nią? - spytałam Roberta i Olava, którzy siedzieli pod salą.

- Zabrali ją na sale operacjyjną - powiedział partner dziewczyny, a ja zszokowana usiadłam. Zaczęłam płakać, a oboje zaraz znaleźli się obok mnie. Robert mnie przytulił, a Olav gładził po ręce.

- To moja wina - zaczęłam. - Gdybym wcześniej wróciła do domu...

- To nie twoja wina - powiedział Olav. - Ava wpadła w poślizg i zdeżyła się z jakimś samochodem. To był wypadek.

- To nie był wypadek - powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni list. - To wszystko wina P. Gdybym wróciła wcześniej do domu i znalazła ten list, on by jej nic nie zrobił.

***

Ava była w śpiączce, a ja musiałam być tuż przy niej. Siedziałam na krześle tuż obok jej łóżka z podkulonymi nogami. Czekałam aż się obudzi, choć zdawałam sobie sprawę, że może to długo potrwać. Patrzyłam na bezbronną dziewczynę. Była podpięta do tysiąca urządzeń, które wydawały z sobie denerwujący dźwięki. Pikały, a ja miałam ochotę podejść i je wyłączyć, ale nie mogłam tego zrobić. Znowu bym zrobiła krzywdę Avie. Teraz liczyła się tylko ona. Była blada, jej włosy były lekko potargane, można by rzec, że były w artystycznym nieładzie. Spała. Była niczym Śpiąca Królewna, która zapadła w głęboki sen i jedynie książę może ją obudzić. Ale tak się nie zdarzy, a to czy się wybudzi zależy tylko od niej.

Lonley Girl// A. Wellinger //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz