Blondyn ciągnął za sobą zarówno moje jak i jego własne bagaże. Nie pozwolił mi ich nawet dotknąć, gdy opuściliśmy jego auto. Zosia Samosia się znalazła. Ja natomiast musiałam praktycznie za nim biec. Jest wyższy i ma dłuższe nogi - może czasami pomyśleć też o mnie i na mnie zaczekać. Zwolnił dopiero, gdy dotarliśmy do punktu naszej zbiórki. Natychmiast rzucił bagaże i zaczął ściskać się ze Stephanem. Ja tylko wywróciłam oczami.
- Jeżeli ta dwójka będzie razem w tym samym hotelu, to nie licz na romantyczny wieczór z Wellingerem. Uwierz mi, przerabiałam to - zaśmiała się brunetka stojąca tuż obok mnie. - Jestem Jacqueline, dziewczyna Leyhe. Ale mów mi Jacy.
- Jestem Charlotte, dziewczyna tego drugiego - zaśmiałyśmy się. Dziewczyna niewiele wyższa ode mnie, wydaje się być naprawdę miła. - Ale mów mi Lotta, nie lubię swojego pełnego imienia.
- Tak jest Lotta - zasalutowała. Uśmiechnęłam się szeroko. I do tego jest bardzo pozytywna. - To tak, nie znasz prawdopodobnie tu żadnej z nas, a zanim Andreas przypomni sobie o twoim istnieniu miną wieki. A więc to jest Agnes*, dziewczyna Geigera - młoda przedstawicielka płci pięknej pomachała mi, dlatego obdarowałam ją szczerym uśmiechem. - A ta, która zmierza w naszą stronę to...
- Emily - warknęłam, widząc zmierzającą w naszą stronę dziewczynę. Biedny Markus, ledwo szedł z tymi wszystkimi bagażami.
- Widzę, że też jej nie trawisz, tak jak my - stwierdziła Agnes i stanęła po mojej drugiej stronie.
- Była z Andreasem tylko dla kasy, ale on tego nie widział - stwierdziła Jacy. Ja tylko na to westchnęłam. Naprawdę Andreas jest tak ślepy?
Razem z Weber zmierzyłyśmy się tylko wzrokiem. Ja prychnęłam i razem z dziewczynami podeszłyśmy w stronę naszych partnerów. Wtuliłam się w bok Wellingera. Ten najwyraźniej zaczął się przyzwyczajać, gdyż położył rękę na mojej tali i zaczął delikatnie jeździć nią, to w górę, to na dół. Gdy zobaczył Emily, jakby się lekko spiął. Dałam mu buziaka w policzek - niby dla otuchy, ale jednak Weber odebrała to w inny sposób. I o to chodziło.
- To co! - krzyknął Karl i klasnął w swoje dłonie. - Idziemy na odprawę?
- Richarda jeszcze nie ma - powiedział zdyszany Markus, rzucając torby blondynki na ziemię. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jej minę.
- Pewnie jak zwykle się spóźni. Brak mi słów na tego...
- Tego kogo? - wcięłam jej się w zdanie. Może obrażać każdego, tylko nie moją rodzinę. A tym bardziej Richarda, który jest dla mnie jak brat.
- Kochanego człowieka - powiedziała z ironią. - Chodź Markusiku idziemy na odprawę.
I poszła, zostawiając biednego Markusa z tymi walizkami. Widziałam, że miał dość, dlatego podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Spokojnie, pomożemy ci z tym - powiedziałam, a dziewczyny pokiwały głową.
Kiedy chciałam podnieść walizkę, kątem oka zobaczyłam, że zbliża się Richard. Był sam. Zrobiło mi się go szkoda. W końcu każdy przyjechał tu ze swoją partnerką. No może oprócz Constantina i Davida**, ale mniejsza o to. Przeprosiłam wszystkich i pobiegłam w stronę kuzyna. Stanęłam przed nim i skrzyżowałam ręce na piersiach. Ten najwyraźniej zdziwił się na mój widok.
- Lotta? A co ty tu rob...
- Andreas chce, aby nasz związek był bardziej realistyczny - szepnęłam z ironią. Dzisiaj najwidoczniej uwielbiam przerywać ludziom. Rysiek tylko kiwnął głową i chciał już odejść, gdy ja zagrodziłam mu drogę. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jedziesz sam. Przecież poprosiłabym Core albo Clarę i lepiej byś się bawił.
- Lepiej, to ja będę się bawić nie widząc, żadnej z nich. Albo przynajmniej Clary - no tak, Richard i Clara to od zawsze była mieszanka wybuchowa. Zawsze musieli się kłócić, coś rozwalić. Z Corą miał dobry kontakt, lecz rozumiałam, że nie chciał spędzać tego wyjazdu z kuzynkami. Ja mu już zupełnie wystarczyłam.
- To Avę. Ona jest sama, ty jesteś, może coś by z tego było - mówiłam, próbując go dogonić, bo skubany zdołał mnie wyminąć.
- Ja rozumiem, że martwisz się o moje życie uczuciowe, Młoda. Ale jadę do Hiszpanii, Malaga i te sprawy, może tam kogoś poznam - pogładził moje ramię, a ja szepnęłam ciche "Okej". - Wiem, że chcesz pierwsza poznać wybrankę mojego życia. I poznasz. Ale wiedz, że Selina będzie wściekła. - zaśmiał się i skierował się w stronę znajomych.
- To ja sobie z nią pogadam - uśmiechnęłam się i razem dołączyliśmy do reszty.
Tak jak obiecałam, razem z dziewczynami pomogłyśmy Markusowi z tymi wszytskimi tobołami. Czy ta dziewczyna wyjeżdża tam na rok? Albo dwa? Zajęliśmy miejsca w samolocie. Ja siedziałam między Andreasem a moim kuzynem, przez co czułam się bardzo komfortowo. Przed nami siedziała Jacy ze Stephanem i Davidem, a za nami Agnes, Karl i Constantin. Tylko biedny Markus dostał miejsce wraz z Emily po drugiej stronie samolotu.
- To będzie ciekawa podróż dla Markusa - szepnął mi do ucha Richard a ja skinęłam głową i założyłam moje słuchawki, odpływając w mój własny świat.
Nie bijcie! Celowo napisałam tak krótki rozdział, aby wprowadzić Was w tą jakże ciekawą przygodę na Maladze. Dlatego, proszę o cierpliwość. Kolejny rozdział jest już napisany i czekam teraz tylko na odpowiedni moment, aby go opublikować 😂.
Ogólnie tak mnie jakoś wena wzięła, że skończyłam pisać już to opowiadanie. Dlatego mam pytanie. Będę kontynuować opowiadanie o dziewczynach, lecz z innej perspektywy. Dlatego kogo byście chcieli zobaczyć tym razem jako głównego bohatera? Dopiszę, że szukam partnera dla Clary 😂.
Również pytanie - jak często chcecie teraz rozdziały? Codziennie, czy może raz na tydzień albo co jakiś odstęp czasu? Chciałabym jeszcze wrócić do Preferencji, jednak najpierw chce się skupić na tym opowiadaniu ❤️
Dziękuje jeszcze bardzo welyhe która mnie tak mocno zmotywowała do pisania dalej i dalej 🤩
*Nie mam pojęcia, czy Karl jest w związku, dlatego łapcie Anges.
**Powiedzmy, że David czuje się już dobrze, nic mu się nie stało i mógł jechać na tą wyprawę.
Całuski ❤
CZYTASZ
Lonley Girl// A. Wellinger //
FanfictionŻycie Lotty niczym nie różniło się od innych - dobra praca, kochająca rodzina. Wszystko się zmienia, gdy zostaje porzucona przed ołtarzem i sama udaje się na przygodę życia. Co dobrego z tego wyniknie? (...) zgromiłam go wzrokiem, gdy chciał coś pow...