*4*

709 22 3
                                        

    Ja przez niego kiedyś naprawdę zwariuję. Chodzę po pokoju, w kółko ze łzami w oczach. Nawet Ava wygląda na przerażoną.

 - On...

 - Tak...

 - Przecież...

 - No właśnie...

 - To jest nie etyczne.

 - Mi to mówisz - podniosłam głos uderzając ręką o ścianę. Syknęłam z bólu, a Richard i Robert, którzy przed naszą wymianą zdań weszli do pokoju, od razu znaleźli się tuż obok mnie. - Powiedz to jemu.

 - Komu? - zdziwił się mój kuzyn, a Wąsacz mu zawtórował.

 - Mojemu ojcu. Wiecie co wymyślił mój genialny ojczulek: przyjedzie tu. Twierdzi, że pewnie moje zachowanie tuż po ucieczce Alana sprzed ołtarza było wywołane przypływem emocji, a teraz siedzę i płaczę po kątach. Przemówi do rozsądku Shwarz'owi i weźmiemy ślub oraz będziemy żyć długo i szczęśliwie - udałam, że wymiotuję, wypowiadając ostatnie słowa. Usiadłam załamana na moim łóżku. Nie dość, że mój ojciec jak zwykle musi coś odwalić, to w dodatku pogoda w Ruce okropnie na mnie działa. 

     W pokoju zapanowała cisza. Dzięki za pomoc kochani, naprawdę pomagacie. W pomieszczeniu słychać było tylko odgłosy z korytarza oraz nasze równomierne oddychanie. Wdech za wdechem. Byłam przerażona tym faktem, nikt nie mógł mi pomóc.

 - Zwołuję naradę - kadra Niemiec, Norwegii i Polski - bardzo mili ludzie na pewno ci pomogą - mój kuzyn uśmiechnął się i w podskokach chciał opuścić pokój.

 - Chyba cię totalnie pogięło, że będę rozmawiać z obcymi ludźmi na temat moich problemów - pierwszy raz od dawna tak naprawdę podniosłam na niego głos. Zdziwiony przystanął i odwrócił się na pięcie. W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem. Moje życie się sypie. TOTALNIE się sypie. Poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Instynktownie przytuliłam się do tej osoby. Richard pogłaskał mnie po głowie i wyszeptał ciche przepraszam.

   Do wyjazdu z Ruki nie poruszałam z nikim tematu mojego ojca. Liczyłam na to, że się rozmyśli i da spokój mi i mojemu byłemu narzeczonemu. Podkreślam - BYŁEMU. Dopiero w Niżnym Tagile, chłopcy odważyli się zapytać mnie w prost o co chodzi. Fakt, cały tydzień chodziłam nadąsana, bez humoru. Nie chciałam robić nic, co poprawiło mi humor. Co za tym idzie - mój zły humor przeniósł się na Avę, z Avy na Roberta, z Roberta na Andreasa, i tak dalej. 

   Pewnego, pięknego dnia, tuż po kwalifikacjach chłopcy zawołali mnie na świetlicę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że poustawiali krzesełka w kółku, a na drzwiach tuż po moim wejściu wywiesili kartkę. Nie przeszkadzać. Niepewnie zajęłam miejsce pomiędzy Forfangiem, a Tande i czekałam na rozwój akcji. Wszyscy jednak wlepiali wzrok we mnie, dając mi znak, że to właśnie ja jestem powodem ich spotkania.

 - Więc - jako pierwszy odezwał się Halvor, co ogromnie mnie zdziwiło. Zazwyczaj w takich momentach to właśnie on siedział cicho i praktycznie się nie odzywał. Nie znam ich za długo, ale Granerud nigdy nie był typem skłonnym do poważnych rozmów, gdy dzieje się coś złego. Jakby bał się... mojej opinii? - Opowiadaj. Co ci leży na sercu, słonko? - skrzyżował nogi i podparł głowę na swoich rękach. No i stary Halvor wrócił. A miałam cichą nadzieję, że wreszcie powie coś, co mnie zaskoczy. Westchnęłam.

    Opowiedziałam im całą historię. Mój związek z Alanem, ślub, dlaczego ojciec tak bardzo na niego nalegał, aż w końcu doszłam do najmniej przyjemniej kwestii - ojciec. Nie miałam ochoty o  nim mówić. Będę szczera - ja i mój ojciec nigdy się nie dogadywaliśmy. Od kiedy pamiętam to ja byłam tą najgorszą, dzieckiem które zawsze mu przeszkadzało. Dziwnie się czułam, gdy tuż przed ślubem traktował mnie jak 8 cud świata. Dbał o mnie, pytał się, czy niczego nie potrzebuję. Zachowywał się jak zupełnie obca osoba. Jak zupełnie obca dusza, która zawładnęła ciałem mojego ojca. Przez chwilę myślałam, że się zmienił. Że wreszcie mu na mnie zależy. Jednak się przeliczyłam - mu zależało tylko i wyłącznie na pieniądzach, które zgarnąłby po moim ślubie. Nasz ślub był tylko pieczęcią, kluczem do bram bogactwa. Sposobem na podpisanie kontraktu z panem Schwarz. Brzydziłam się nim, jeszcze bardziej niż wcześniej.

 - Trochę słabo - stwierdził Anders, drapiąc się w tył głowy. Został zgromiony za to wzrokiem przez Ave. No jakbym nie wiedziała, że jest słabo Fannemel. Westchnęłam, opuszczając przy tym głowę. Nie miałam pojęcia co mam robić. Dobrze wiedziałam, że tata nie zostawi tej sprawy w spokoju. Bałam się, gdyż mimo to, że jestem dorosła, nie miałam siły, aby przeciwstawić się ojcu.

 - Hej, nie płacz - powiedział Daniel i razem z Johannem zamknęli mnie w szczelnym uścisku. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że ja naprawdę płaczę. Przetarłam łzy i wtuliłam się w skoczków. Czułam się przy nich jak małą dziewczynka, która spadła z huśtawki albo dostała złą ocenę w szkole. Z taką różnicą, że sprawa jest poważniejsza. - Wymyślimy coś. Ja wiem, że ta sprawa wydaje się dla nas wszystkich prosta - zwrócił się do reszty. - Lotta może się przeciwstawić ojcu, ale może tego później żałować. Dlatego od teraz musimy jej pomóc. Pomóc pozbyć się natrętnego, egoistycznego ojczulka, który jest materialistą i nie patrzy na szczęście córek.

 - Dobrze mówisz. Mam pomysł, ale nie wiem, czy ci się spodoba - powiedział Andreas, lekko ściszając głos przy ostatnim zdaniu.

 - Mów.

 - Musimy znaleźć ci nowego narzeczonego.

                                                                                     ***

     Siedziałam na balkonie, próbując dodzwonić się do Alana. Siedziałam w samym sweterku, dlatego cieszyłam się, że Robert przyniósł mi kakao.

 - Nie odbiera? - spytał rudowłosy, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Byłam załamana. Miałam tu odpocząć, zdobyć trochę doświadczenia, a przede wszystkim - zapomnieć o tej całej sytuacji. A zamiast skupić się na pracy i chociaż odrobinę zrelaksować, muszę użerać się z całą tą sytuacją.

 - Co ja mam teraz zrobić, Robert? - spytałam przyjaciela, zajmując miejsce tuż obok niego na parapecie i upijając łyka mojego ukochanego napoju. Oparłam głowę na ramieniu rudowłosego i razem wpatrywaliśmy się w urokliwy pejzaż Niżnego Tagiłu.

 - Kazał bym ci słuchać twojego serca, ale wiem, że oberwał bym za to - zaśmialiśmy się na jego słowa. - Może faktycznie pomysł Andreasa może się udać - powiedział, a ja od razu oddaliłam się od niego. Wzięłam czekoladę i weszłam do pokoju. - Lotta, daj spokój. Wiem, że ci się to nie podoba, ale to może się udać. Wiem! Niech Richard udaje twojego narzeczonego.

 - Po pierwsze: nie znasz mojego ojca. On tego nie kupi. A nawet jeśli, to Freitag kategorycznie odpada.

 - Dlaczego? Przecież jesteście ze sobą bardzo blisko - zdziwił się Norweg, zakładając przy tym ręce na piersi.

 - Bo... ten.. - podrapałam się po głowie. - Mój tata wie, że ja nie gustuję w ciemnowłosych chłopakach! - brawo Lotta, gorszej wymówki nie dało się wymyślić. - A poza tym on zna Richiego. Jest dla niego jak syn.

 - Okej... to w takim razie lecę szukać ci nowego kandydata - podskoczył i szybkim krokiem opuścił mój pokój. Odetchnęłam z ulgą, zdając sobie sprawę, że Robert najprawdopodobniej kupił moją bajeczkę. Nie chciałam mu jeszcze mówić prawdy, ale serce mi się krajało. On bardzo by chciał, żebym była z Niemcem, ale proszę was. To jest mój kuzyn. Nie chcę jeszcze mówić o tym Robertowi. Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, iż jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ale wiem też, że mógłby przez przypadek się komuś wygadać. To znaczy, już nie raz powierzałam mu moje najskrytsze tajemnice, które nie ujrzały światła dziennego, ale i tak boję się, że w przypływie złości może coś komuś powiedzieć. 

   Nie chciałam siedzieć sama w pokoju. Ubrałam więc buty i ruszyłam na poszukiwanie mojej współlokatorki, która gdzieś zniknęła. Już miałam zamknąć drzwi na klucz, gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Przerażona odwróciłam się by bronić się przed tą osobą. Jednak na jego widok oniemiałam.

 - Tata? 

_______________________________________________________________________

No proszę, jednak coś tu się zacznie dziać... Od kolejnego rozdziału 😊😆

Ja tym czasem zapraszam na preferencje i nowe- interactive ze skoczkami 😁

Całuski ❤️


Lonley Girl// A. Wellinger //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz