*18*

493 15 1
                                    

  - Nienawidzę samolotów - jęknęła Luise na powitanie. Wywróciłam oczami. - Naprawdę. Mimo to, że tata wykupił mi najlepsze miejsce na tą kilkugodzinną podróż do ciebie, to i tak strasznie bolą mnie plecy.

Z okazji 16-tych urodzin Lu zaprosiłam ją do siebie na tydzień. To była dodatkowa okazja na spędzenia czasu z dala od rodziców, natrętnych znajomych - czytaj Richard - czy problemów dnia codziennego. Zaśmiałam się i przytuliłam do siebie młodszą siostrę. Niby młodsza, a wyższa od ciebie. Zabrałam jej walizkę i zaprowadziłam do samochodu, w którym czekali na nas już Ava i Olav.

Dla chłopaka szukanie mieszkania okazało się trudniejsze niż można sobie wyobrazić. Codziennie siedział na stronie przeznaczonej do kupna i wynajmu mieszkań, lecz na jego nieszczęście, albo coś było nie tak z mieszkaniem, albo ktoś sprzątnął mu ofertę z przed nosa. Dlatego nadal mieszkał u mnie. Ale mi to nie przeszkadzało, przynajmniej miałam własnego kucharza. A dla Avy był to pretekst, aby spędzać więcej czasu w moim mieszkaniu. Nie żeby tego wcześniej nie robiła. Ale kiedyś wymyślała wymówkę na szybko, którą ja i tak akceptowałam, bo naprawdę lubiłam towarzystwo dziewczyny. W końcu to moja najlepsza przyjaciółka.

Jedyną osobą, która nie akceptowała mojego współlokatora, był Andreas. Kiedy dowiedział się, że Hagen przez jakiś czas u mnie pomieszka nawet zaczął z nas żartować. Lecz, gdy dzień po weselu mojego ojca dostałam wiadomość od Norwega, ten momentalnie się wkurzył. Zaczął mi wyrzucać, że jestem nieodpowiedzialna, że pakuję się w jakieś gówno. Nie obchodziły go nawet moje tłumaczenia, że jest on chłopakiem Avy i nie powinien tak reagować.

- Jak minął lot? - pytam, gdy zajmujemy miejsca w samochodzie Olava. Pogoda w Oslo była dzisiaj naprawdę ładna, dlatego pomyślałam, że może zabiorę dzisiaj Lu na wycieczkę rowerową po mieście.

- Eh - rzuciła jedynie i zatonęła w magicznej krainie zwanej Internetem. Szybko wyrwałam jej telefon z rąk. - Ej! Oddawaj!

- Nie przyleciałaś do mnie, aby siedzieć na telefonie. Oddam ci go tuż przed twoim powrotem - dziewczyna coś tylko mruknęła pod nosem i oprała się o szybę, spoglądając na obraz tuż za nią. Tak, zdecydowanie jestem tą najgorszą siostrą.

- To kiedy w końcu idziesz zrobić ten tatuaż Lotta? - spytał po chwili ciszy Olav, gdy zatrzymał się na czerwonym świetle. My z Avą zmarszczyłyśmy czoła, a Lu wybałuszyła oczy.

- Jaki tatuaż? - spytałam zdezorientowana.

- Pamiętacie, jak miesiąc temu się tak upiłyście? - pokiwałyśmy głowami. - No, to wtedy się ze mną założyłaś, że jeżeli nie znajdę mieszkania do końca miesiąca to zrobisz sobie tatuaż. Mam to nawet na piśmie.

- To nie fair! - oburzyłam się. - Byłam pijana.

- Pijana czy nie, pakt podpisałaś. A ja znam świetne studio tatuaży, więc umówię cię jeszcze na dzisiaj.

- No to niezła z ciebie imprezowiczka, siostra - zaśmiała się Lu, za co została zgromiona wzrokiem.

Co ja narobiłam?

***

Wlokłam się, kiedy wchodziliśmy po schodach. W duchu modliłam się, aby Olav jeszcze zmienił zdanie. Strasznie bałam się igieł, więc nie wyobrażałam sobie mojego pobytu w salonie tatuaży. Może jeszcze zdążę uciec. Przecież nikt za mną nie idzie. Usłyszą jak zbiegam. No to znajdę ten pakt i go podrę. To jest świetny pomysł. Albo po prostu jedyny rozsądny na tą chwilę.

Nagle usłyszałam gwizdanie dochodzące z góry. Przyśpieszyłam kroku i chwilę później znalazłam się pod moim mieszkaniem. Otwieram szeroko buzie, gdy widzę Andreasa stojącego obok dużej, czarnej walizki. Podchodzę do niego ze zmarszczonymi czołem, a on całuje mnie szybko w policzek i daje róże.

Lonley Girl// A. Wellinger //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz