POV. Andreas
Oderwałem się od brata Emily i podbiegłem do Lotty, była blada, a dziewczyny nie mogły zatamować lecącej po jej nodze krwi. To moja wina, mogłem sobie darować to przedstawienie i zakończyć nasz układ dopiero po złapaniu P. Byłem wściekły, że to Philipp. Wiedziałem, że siedział w więzieniu za próbę gwałtu, ale nie pomyślałbym, że to on zrobił krzywdę Müller.
- Trzeba ją zabrać do szpitala - wyjąkała Jacy. Szybko wziąłem Niemkę na ręce i zaniosłem w stronę samochodu. Pobiegła ze mną Jacy, która zaoferowała, że będzie prowadzić. Na codzień dziewczyna Leyhe jest bardzo spokojnym, przestrzegającym przepisów i nie lubiącym szybkiej jazdy kierowcom. Jednak tym razem złamała milion przepisów i pewnie zgarnie tyle samo mandatów. Opłacę wszystkie, tylko żeby zdarzyć na czas do szpitala. Pogłaskałem blondynkę po włosach i mocniej uciskałem bluzę, zawiązaną na jej udzie. Gdy dojechaliśmy do szpitala, nie czekałem na brunetkę. Wziąłem szybko Lottę i wniosłem do budynku.
- Potrzebuje pomocy - wysypałem, kładąc blondynkę na blacie. Pielęgniarka widząc jej stan, zawołała lekarza.
Wszystko co było potem, działo się strasznie szybko. Zabrali ją na blok operacyjny, sprawdzając uprzednio jej funkcje życiowe. Usiadłem przed salą i zacząłem płakać. Niech tylko nic jej nie będzie.
***
POV. LottaNie byłam w stanie podnieść powiek za pierwszym razem. Były ciężkie, a ja nie miałam aż tyle sił. Wreszcie mi się udało i chwile później zostałam oślepiona. Czy to raj?
- Wody - wyszeptałam i już chwilę później poczułam ciecz w ustach. - Mama? - spojrzałam na blondwłosą kobietę.
- Tak się martwiłam córeczko - mama pogłaskała mnie po głowie. Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na łóżku w białej sali. Szpital. Tuż za mamą stał mój tata i trzymał mnie za rękę. W kącie ujrzałam jeszcze Alana. Co się stało? - Straciłaś bardzo dużo krwi, a co gorsze - powoli krztusiła się swoimi łzami. - Twoje serce zatrzymało się w pewnym momencie.
- Na szczęście wszystko jest już dobrze i do nas wróciłaś - odchrząknął tata. Alan nadal stał, tak jak stał i nic nie mówił. Ciekawsze dla niego były jego własne czubki butów. Nagle z hukiem do sali wpadła dobrze znana mi kobieta. Dziewczyna przypominająca Królewnę Śnieżkę opadła na krześle tuż na przeciwko mojej mamy i przez łzy zaczęła mówić.
- Boże, Lotta - chwyciła mnie za rękę. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Gdyby chłopak nie był dla mnie ważniejszy, byłabym przy tobie i nic by się nie stało. Byłam głupia i prawie zniszczyłam naszą przyjaźń.
- Przestań i chodź tutaj - na tyle na ile pozwalały mi siły, zamknęłam Ave w uścisku. - To nie twoja wina. Nie obwiniaj się, pamiętasz jak ty mi to mówiłaś? - kiwnęła głową. - Wiec się ogarnij i nie becz, bo ja nie chce płakać.
Kiwnęła głową. Do sali wszedł lekarz, a za nim Wellinger. Nie chciałam widzieć tego drugiego, dlatego starałam się unikać go wzrokiem. Za wszelką cenę. Pan doktor wyjaśnił mi wszystko, przepisał pare leków przeciwbólowych i uziemił mnie na całe LGP. No to Stöckl się ucieszy. Larsen się zaśmiała. Będzie miała w końcu towarzyszkę do oglądania przed telewizorem. Wszyscy, razem z Alanem opuścili sale. Został sam Andreas. Podszedł bliżej mojego łóżka. Przejechał palcem po szarobiałej poręczy, chwycił krzesełko i usiadł po mojej prawej stronie. Patrzył na mnie tępo.
- Słyszałam, że to ty mnie tutaj zawiodłeś - powiedziałam, przekazując mu wiadomość, którą usłyszałam tuż przed jego wejściem od ojca. Swoją drogą stał się strasznie oschły wobec Andreasa, mimo że jeszcze mu nie powiedziałam o „rozstaniu". - Dziękuje - Welli kiwnął głową.
- Przepraszam cię, że tak wyszło - podrapał się po karku i złapał moją rękę. - Strasznie się bałem.
- Nie miałeś o co - wyrwałam mu dłoń z uścisku. - Nasz układ już nie jest ważny, możesz o mnie zapomnieć. Dziękuje ci za wszystko, ale... najlepiej będzie, jak nie będziemy się już widywać - mówiłam to z gulą w gardle. Nie chciałam tego, lecz musiałam to powiedzieć. Chciałam jego szczęścia, a mając go przy sobie, tylko bym cierpiała.
- Jeżeli to wina P, znaczy Philippa, to wiedz, że ja nie miałem o niczym bladego pojęcia.
- Andi, to nie chodzi o niego, tylko o nas. Przepraszam.
-Lotta...
- Żegnaj, Andreas - wyszeptałam z łzami w oczach i chwilę później odprowadzałam wzrokiem skoczka.
Króciutki, wiem i przepraszam.
Z racji tego, że jednak trzeba ogarnąć trochę naukę, w najbliższym tygodniu raczej się nic nie pojawi. Mam nadzieje, że będziecie czekać. Będzie warto ❤️
Całuski ❤️

CZYTASZ
Lonley Girl// A. Wellinger //
FanfictionŻycie Lotty niczym nie różniło się od innych - dobra praca, kochająca rodzina. Wszystko się zmienia, gdy zostaje porzucona przed ołtarzem i sama udaje się na przygodę życia. Co dobrego z tego wyniknie? (...) zgromiłam go wzrokiem, gdy chciał coś pow...