*9*

620 21 2
                                        


 - No pokaż go - gdy tylko Ava zobaczyła, że przekraczam próg naszego pokoju, od razu się ożywiła. Chwyciła moją rękę i przyglądała się pierścionkowi, znajdującemu się na moim serdecznym palcu. 

 - Ja też tęskniłam - wywróciłam oczami i usiadłam na moim łóżku. Dawno jej nie widziałam i liczyłam na szczerą, babską pogawędkę zaplanowaną na dziś wieczór. 

      Spojrzałam przez okno i zobaczyłam piękny krajobraz Zakopanego. Wszędzie śnieg, szron, wszystko wyglądało jak wyjęte z Krainy Lodu. Jestem pierwszy raz w pracy od Engelbergu, więc zdążyłam zapomnieć jak wygląda śnieżna kraina. Tak, dobrze słyszeliście. Na Turniej Czterech Skoczni nie zostałam wysłana, gdyż Stoeckl dał mi jeszcze wolne. Miałam wrócić na austriacką części i do Predazzo, ale dopadła mnie grypa i tak siedziałam sobie samiutka w Zurychu. Ale teraz wróciłam. I dam popalić wszystkim, bo nikt nie raczył się do mnie odezwać. No może poza Ava, bo ta dziewczyna wydzwania do mnie codziennie. 

      Oznajmiłam Norweżce, że idę przywitać się z chłopakami. Larsen, zapatrzona w ekran swojego laptopa, jedynie machnęła ręką, dając mi znak iż mam już iść. Wyszłam z pokoju, zabierając wcześniej moją parę kluczy. Znam ją za dobrze i wiem, że pewnie za jakiś czas zniknie z naszego pokoju i będę ją musiała szukać po całym Zakopanem.

 - Jak tam czują się moi wspaniali Norwegowie? - zrobiłam wejście smoka do pokoju Stjernena. Jednak brak mojego ukochanego blondyna i pojawienie się nowej buźki sprawiło, że zwątpiłam, czy to na pewno ta drużyna. - A gdzie Danny? My się jeszcze chyba nie znamy. Jestem Lotta, wasza fizjoterapeutka.

 - I psycholog, dietetyczka, niania, itp. W sumie to powinni ci więcej płacić za pracę z nami - stwierdził Johann, który stanął tuz obok mnie. Przytuliłam chłopaka, a ten odwzajemniła uścisk.

     Okazało się, że ten chłopak to Marius Lindvik, przez co wyszłam na typową blondynkę. No, ale przepraszam. Nie widziałam się z nimi kupę czasu, miałam prawo się pomylić. Oczywiście, mój psiapsi Forfang porwał mnie na ploteczki. Musiał mi o wszystkim opowiedzieć, przez co dowiedziałam się, co ostatnio zrobiła Willma, co słychać u jego dziewczyny, dlaczego Fannemel już więcej nie pójdzie z nim na miasto i dlaczego Robert chodzi cały nadąsany. Na imię ostatniego wzdrygnęłam. Fakt, cały czas nie odzywaliśmy się do siebie, przez co miałam wyrzuty sumienia. Nie chciałam, żeby był aż tak zły, to w końcu mój przyjaciel. Najlepszy. Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam pod pretekstem rozpakowania się. Co w sumie było prawdą, lecz ja nigdy się nie rozpakowuję, będąc z nimi na zawodach. 

    Weszłam do pokoju i pierwsze co zrobiłam, to ubrałam grubą kurtkę i czapkę i wyszłam na balkon. Oparłam się o parapet i zaczęłam rozmyślać. Cieszyłam się, że mam piętro wyżej niż chłopcy, przez co nie będę przez nich zagadywana. Będę sama ze sobą. Tak mi się przynajmniej wydawało. 

    Usłyszałam otwierane drzwi na balkon, ale nawet się nie odwróciłam, myślałam, że to moja współlokatorka. Lecz, gdy przed moją twarzą pojawiła się wielka dłoń, trzymająca kubek z parującą cieczą, to bardzo się przestraszyłam. Odwróciłam się i ujrzałam Roberta. Zdziwiona przyjęłam od niego kubek. Gorąca czekolada. Upiłam trochę napoju i cicho westchnęłam.

 - Przepraszam - powiedział szeptem. Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam głowę na ramieniu chłopaka. - Po prostu - powiedział już pewniej. - Martwię się o ciebie, ok? Nie chcę, żebyś przez niego cierpiała. On nie jest taki jak ci się wydaje.

 - Daj spokój, naprawdę chcesz się znowu kłócić? - stanęłam na przeciwko skoczka. - Pamiętaj, że mnie i Andreasa nic nigdy nie połączy. To jest tylko głupi układ. 

Lonley Girl// A. Wellinger //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz