*27*

392 15 6
                                    

Jak on mógł się tutaj dostać? Od momentu, gdy spojrzałam na drzwi, aż do teraz zadawałam sobie to pytanie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzisiaj miała przyjechać do mnie mama, a ja nie dość, że jestem cała roztrzęsiona, to jeszcze nie da się zmyć farby z drzwi. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Opowiedziałam o wszystkim przez telefon Richardowi, więc liczyłam, że jak najszybciej się tutaj zjawią razem z blondynem.

- Nie rozumiem jak mogłaś się wpakować w takie gów... - mój kuzyn chciał na mnie nakrzyczeć od razu po przekroczeniu progu, jednak gdy spojrzał na drzwi, od razu je zamknął, tak aby nikt nie mógł ich zobaczyć. - Jak?

Pokręciłam głową. Byłam bez silna, przez co znów zaczęłam płakać. Starszy z mężczyzn zamknął mnie w szczelnym uścisku, gdy młodszy nadal bacznie przyglądał się napisowi. Wtuliłam się mocnej w kuzyna, czułam się bezpiecznie. Naprawdę, czułam się bezpiecznie w jego ramionach. W końcu był dla mnie jak starszy brat, wiedziałam, że mnie obroni.

- Chodź, zrobię ci czekolady - powiedział, ruszając w stronę kuchni. Poszłam w jego śladu, a zaraz po mnie uczynił to też Andreas. Oparłam się o blat i zagryzałam tak mocno wargę, aż poczułam ból i smak krwi w ustach. Skrzywiłam się. - Masz - brunet podał mi kubek, pełen gorącej cieczy, którą chwile później się delektowałam.

- Kto ma oprócz ciebie klucze do tego mieszkania? - spytał Wellinger. Chwile musiałam się zastanowić.

- 4 osoby. Ja, Robert, Ava i Olav. Wiecie, on mieszkał tu przez jakiś czas.

- Mówiłem, że mieszkanie z nim to zły pomysł - syknął Andreas. Był strasznie przejęty.

- Jesteś pewna, że to mógłbyć on? Wiem, że to mogło wyglądać tak jak wyglądało, ale znam Hagena i... on by nawet muchy nie skrzywdził - sprzeciwił się Freitag.

- A gdzie Nora? - w tym momencie nawet ja się przestraszyłam, lecz przypomniałam sobie, że wcisnęłam ją w ramiona Norwega.

- Oddałam ją Olavowi - Andi skinął głową. Martwił się.

Porozmawialiśmy jeszcze chwile. Skoczkowie próbowali mnie uspokoić i prawie im się to udało. Czułam się też lepiej, gdyż mama napisała mi, że nie da rady przyjechać. Jest lekarzem, musiała przełożyć swój tygodniowy urlop ze względu na dwie pacjentki, którymi się opiekowała. Zrobiłam zdjęcie drzwi i wysłałam je Maxowi. Ja musiałam usiąść i po prostu odpocząć, gdyż nie miałam już siły. Niemcy za ten czas umyli mi drzwi. Bardzo dokładnie. po kilku minutach dołączyli do mnie.

- To nie jest pewnie odpowiedni moment, ale przyjechaliśmy do ciebie, aby zabrać cie do Niemiec - powiedział ostrożnie Richard.

- Musimy odegrać bardzo ważną scenę - Andreas złapał mnie za rękę, w której trzymałam kopertę. Zmarszczył brwi. - Co to?

- Nic takiego - wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam list. Ujrzałam również zdjęcie Agnes. To nie wróży nic dobrego.

„ Poznana przez przypadek, ale i tak jest dla ciebie ważna co?
Jeżeli nie chcesz, żeby jej się cokolwiek stało to radzę ci pojechać jak najszybciej do Niemiec.
I czekać na moje kolejne wskazówki.
P."

- Pojadę z wami - rzekłam i schowałam list z powrotem do koperty. - A co będę musiała tam właściwie zrobić?

- Powiem ci na miejscu. Ale ma to związek z Emily.

***

Monachium. Stolica Bawarii, miasto kojarzone przede wszystkim z pewnym klubem o barwach czerwonych i piwem. Oktoberfest, muszę się kiedyś na niego wybrać. Nie było tutaj tak jak w Oslo, ale to nie znaczy, że było gorzej. Oba te miasta miały swój własny klimat, którego nie dało im się zabrać.

W tym momencie próbowałam dotrzymać kroku Andreasowi, który szybko opuścił samochód i ruszył w nieznanym mi kierunku. Wiedziałam tyle, że idziemy na imprezę do Leyhe. Ubrałam się wiec w czarny kombinezon z górą w stylu hiszpanki i czarne szpilki. Włosy zostawiłam kręcone, a na twarz nałożyłam mocniejszy niż zwykle makijaż. Andi postawił na brązowe, eleganckie spodnie i różową koszulę. Wyglądał w niej bosko. Tym razem mnie posłuchał i nie nałożył żelu na włosy, zostawiajac je w nieładzie. W ręce niósł wino, które chwile wcześniej razem wybraliśmy.

- Zwolnij! Nie jesteś Klaebo! - zdecydowanie w moim życiu jest za dużo Norwegów. Zaczęłam wszystko do nich porównywać. Jeszcze chwila i nie będę już Niemkom tylko Norweżkom.

- To tutaj - wpisał odpowiednie liczby i już za chwile wchodziliśmy do klatki jednego z Niemców. Dojechaliśmy windą na 5 piętro i zapukaliśmy do brązowych drzwi.

- Zaczekaj - wręczył mi pierścionek. Ten, z którym oświadczył mi się w Boże Narodzenie. Ten, który już kilka razy mu oddawałam. Pokręciłam głową. - Musimy wyglądać jak najbardziej autentycznie.

- To samo mówiłeś w Ruce. I jak wtedy wypadliśmy? - oboje zaśmialiśmy się na samo wspomnienie owego wieczoru. Kolacja z tatą napewno przejdzie do historii. Pod każdym względem.

Drzwi nagle się otworzyły, a w nich ujrzeliśmy brunetkę w czarnej sukience. Jacy uśmiechnęła się do nas i wpuściła nas do środka. Przywitaliśmy się z nią, wręczając również wino i udaliśmy się do salonu. Byli już wszyscy. Dosłownie.

- To co? Przedstawienie czas zacząć? - szepnął Andreas, a ja pokwiałam głową.

Jak Wami mija dzionek?

Całuski ❤️

Lonley Girl// A. Wellinger //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz