Od nowa.

80 4 0
                                    

Więc jednak. To była ona. Cała i żywa, na dodatek mieszkała w LA, w jednej z gorszych dzielnic. Sama.

Jared siedział nad napisanymi przez detektywa notatkami, do których podpięte były trzy zrobione z ukrycia zdjęcia Vanji: na jednym stała przed wejściem do budynku z odrapaną fasadą i patrzyła gdzieś w bok ze zmarszczonymi brwiami. Zmieniła się niewiele, choć jej twarz nabrała nowego, innego wyrazu. Widać w niej było dojrzałe piękno, wyraziste i rzucające się w oczy.

Na drugim zdjęciu wysiadała z samochodu, za kierownicą którego siedział mężczyzna w średnim wieku, niezbyt wyraźnie widoczny zza odbijającej światło szyby. Mimo to widać było, że trzyma dłoń Vanji w całkiem nie niewinnym geście, i uśmiecha się do niej. Ona sama była poważna, miała wymalowane na twarzy napięcie i coś w rodzaju niechęci, zakłopotania.

Trzecie zdjęcie przedstawiało ją, podpartą na lasce, pochylającą się nad jakimś bezdomnym żulem. Rozmawiała przez telefon, na twarzy miała wyraz wzburzenia i złości, jakby rozmówca powiedział coś, czego nie chciała słyszeć.

-Do niedawna mieszkała w Rosji, przyjechała do Stanów dwa lata temu, po śmierci matki. Ojciec nie żyje od dwunastu lat.- Detektyw spokojnie zdawał relację z wywiadu.- Pracuje w wolontariacie, pomaga biednym. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, jej głównym zadaniem jest organizowanie żywności i innych dóbr dla tych, którzy sami nie potrafią o to zadbać. Przez kilka dni trzymała u siebie w domu nastolatkę, którą rodzice wyrzucili z domu.- Mężczyzna poprawił się w swoim fotelu.- Potem dziewczyna zniknęła, razem z pewną sumą pieniędzy panny Tomashenko. A może powinienem powiedzieć: pani Leto?- Dodał z lekką ironią w głosie.

-A może nie powinien pan wciskać nosa w nie swoje sprawy?- Jared zgarnął otrzymane papiery i złożył je na pół. Ściskał je przez chwilę w dłoni, potem złożył jeszcze raz, tak by nie pognieść zdjęć, i schował do obszernej kieszeni lekkiej kurtki.

-Moja praca polega głównie na wciskaniu nosa, proszę pana. I za to mi płacą. A także za trzymanie języka za zębami.- Ostatnie stwierdzenie zabrzmiało jak szantaż, i choć mogło nim nie być, Jared tak właśnie je odebrał.

Zacisnął szczęki i wyjął portfel, z którego wyszarpnął plik banknotów. Rzucił je na biurko takim gestem, jakby rzucał kawałki gówna przed świński ryj.

-Nie znamy się, nie widziałeś mnie. Jeśli dowiem się...- Zaczął, wstając, i umilkł. Twarz detektywa wyrażała niesmak, patrzył na Jareda z politowaniem i wyższością.

-Jedną z zasad, którymi kieruję się w swojej pracy, jest dyskrecja.- Powiedział, spokojnie układając banknoty na kupkę.- Mam renomę, moimi klientami są ludzie, mający najróżniejsze sekrety: nieślubne dzieci, utrzymanki, szantażujące ich nakręconymi z ukrycia filmami dziwki. Nic z tego, czego się dowiaduję, nie opuszcza murów mojego biura.- Schował pieniądze do kieszeni marynarki i wstał.- Mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy.

Jared okręcił się na pięcie i wyszedł, ignorując wyciągniętą w jego kierunku rękę. Miał wrażenie przynależności do tej części ludzi, którymi zawsze pogardzał. Do tych, którzy ukrywają skrzętnie popełnione grzechy, obrzydliwe i wstydliwe rzeczy, niszczące ich spokój. Zamiatają brudy pod dywan, ale ciągle potykają się o wybrzuszenie na jego powierzchni. Teraz on też potykał się o własną przeszłość i nie wiedział, jak rozwiązać swój problem.

Wsiadł do samochodu, wyjął z kieszeni złożone kartki i przez kilka minut patrzył na jedno ze zdjęć Vanji. Co, do cholery, powinien zrobić? Jak pogodzić jej istnienie z tym, jaki jest i co osiągnął? Jak powiedzieć komukolwiek, kim była, kim jest Vanja? Wtedy nie mówił o niej nawet bratu, nie widział powodów, dla których miałby to robić. Ona odeszła, on... Przyjechał do LA, zebrał się do kupy, zaczął nad sobą pracować. Zrobił karierę. Był celebrytą, do kurwy nędzy, ludzie wymagali od niego pewnych zachowań, on ich od siebie wymagał. W jego życiu nie było miejsca dla kogoś takiego, jak Van. Nie miał pojęcia, co tak naprawdę robiła przez wszystkie te lata, kiedy miał ją za zmarłą. Mogła nawet być dziwką, jak jej matka. To, że pomaga biednym, nie stałoby na przeszkodzie by wieczorami zmieniała się w kurwę. Musi przecież jakoś zarabiać.

It's not my way.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz