Co by było...

81 5 0
                                    

Dwie sterty ubrań piętrzyły się obok siebie jak dwa niemal bliźniacze szczyty gór, różniące się głównie barwą: prawy był jasny, jak ośnieżony, lewy czarny. Jared, w samych spodniach od dresu, stał nad nimi, podziwiając w milczeniu własne bałaganiarstwo.

Rozejrzał się po wysprzątanej w połowie sypialni, zdziwiony widokiem sporych połaci nagle odkrytej podłogi. Co najlepsze, znalazł kilka "zgubionych" drobiazgów, z którymi zdążył się już pożegnać: słotą spinkę do koszuli z wygrawerowaną triadą, kostkę do gitary, ozdobną zapinkę, prezent od jednej z jego byłych przyjaciółek, kilka skarpet bez pary.

Zebrał naręcze jasnych ubrań i zszedł z nimi do pralni przy garażu. Tam jeszcze raz posegregował rzeczy, część wrzucił do pralki, resztę skopał pod ścianę. Wrócił na górę, zniósł drugą stertę prania, gwiżdżąc pod nosem jedną z nowszych piosenek, z jeszcze nie wydanej płyty.

-Shann, gdzie odkurzacz?- Krzyknął, bezradnie rozglądając się po holu, jakby to miało być odpowiednie miejsce na poszukiwania.

-A bo ja wiem?- Odpowiedź dobiegła z kuchni.- A co, siostrzyczko, sprzątasz?

-Czasem trzeba.- Stwierdził filozoficznie. Jak przypuszczał, znalazł odkurzacz w schowku przy kuchni.

-Zadzwoń po kogoś, ja tak robię.- Shannon oderwał się na moment od obserwacji podgrzewanej w mikrofalówce potrawy.

-Sprzątam swój pokój, nie będę wpuszczał tam obcych.

-Za dużo plam na prześcieradle, siostrzyczko?

-Mógłbyś mnie tak nie nazywać, Shann?- Jared zatrzymał się na schodach i popatrzył na brata z urazą.

-Dobrze, dobrze, Jerry. Tylko ostatnio jesteś po babsku przejęty, to wszystko.- Shannon uniósł pojednawczo ręce.- Planujesz zmienić płeć, czy dostałeś rolę w remeaku "Pani Doubtfire"?

-Zmienić płeć? Ocipiałeś?- Jared parsknął śmiechem, choć wiedział, że pytanie było tylko żartem.- Widziałeś mój pokój?

-Mówisz o tej zasypanej ciuchami norze na końcu schodów? Tej samej, z której rano dobiegają dziwne dźwięki?- Shannon wyjął z kuchenki talerz z czymś, co nie dawało się jednoznacznie określić: były w tym i kawałki mięsa, i warzywa, tu i ówdzie widać było makaron.

-Lubię po przebudzeniu pobrzdąkać na gitarze.- Jared prychnął, czując zapach oryginalnej potrawy.- Co ty jesz, człowieku? Ja bym tego nie dał nawet świni. Wygląda paskudnie.

-Ktoś wczoraj w restauracji wcisnął mi przez przypadek resztki.- Shannon sceptycznie przyjrzał się temu, co piętrzyło się na talerzu.- Wygląda jak ty po pijaku, ale smakuje bosko.- Wyszczerzył się do brata i poruszył brwiami.- Chcesz spróbować?

-Chcesz, żebym się porzygał?- Jared skrzywił się z obrzydzeniem.- Słodki Boże, spójrz na tego idiotę, który mając tyle kasy, zajada się resztkami z restauracji.- Uniósł oczy w górę i poszedł dokończyć sprzątanie.

Jared siedział na plaży, łagodny wietrzyk znad oceanu chłodził jego ciało i wysuszał mokrą po kąpieli skórę. Choć dokoła było pełno ludzi, jak zawsze bywa w pogodne dni, ani jeden człowiek nie zwrócił uwagi na odpoczywającego celebrytę. Choć nie miał nawet okularów, które skrywałyby jego oczy i kawałek twarzy, czuł się zupełnie anonimowo.

Uniósł głowę i zapatrzył się w pokryte drobnymi chmurkami niebo, przepiękne, o barwie identycznej jak kolor jego oczu. Co lepsze, kilka obłoczków stłoczyło się w dwie grupki, tworząc coś w rodzaju źrenic, wgapionych w siedzącego na piasku mężczyznę. Rozbawiony Jared pomachał niebu ręką, zastanawiając się przy tym, czy wiszące gdzieś dalej chmury odpowiedzą podobnym gestem. Jednak nie, pozostały w miejscu niewzruszone, za to gdzieś obok, na kocu zajętym przez liczną rodzinę, jedno z dzieci zaczęło śpiewać czystym, melodyjnym głosem. Z początku cicho, piosenka przyjemnie brzmiała wśród nie milknącego gwaru plażowiczów, potem jednak dzieciak zaczął śpiewać głośniej. Nie wydzierał się: Jared miał wrażenie, jakby w gardło chłopca ktoś wmontował głośnik i podkręcał jego moc, albo też jego własne uszy wyczuliły się na znajomą melodię, przez co słyszał ją coraz głośniej. Powoli stawało się to coraz mniej przyjemne, tym bardziej, że śpiewający dzieciak przykleił się Jaredowi do pleców i objął go rękami, nie pozwalając się ruszyć.

It's not my way.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz