-Jaredzie Josephie Leto, czy ja dobrze rozumiem, że wpakowałeś się w jakąś idiotyczną historię z Rosjanką, a teraz zamierzasz ją kontynuować?- Constance uniosła wypielęgnowane brwi, nadając twarzy wyraz dezaprobaty. To samo było słychać w jej pełnym nagany głosie.
-Daj spokój, tylko w połowie jest Europejką. Jej ojciec był Afroamerykaninem, więc...- Jared chodził tam i z powrotem po salonie, przez cały czas czując na sobie wzrok matki.
-Przeraża mnie twoja bezmyślność. Shannon mówił, że...
-Shannon pierdoli głupoty.- Młodszy Leto zatrzymał się na środku salony, nie dając matce dokończyć, zupełnie nie będąc zainteresowanym tym, co powiedział jego brat.- Wybacz, ale to tylko moja sprawa.
-Uważam, że to sprawa całej rodziny.- Kobieta potrząsnęła głową.- Jerry, możesz narobić sobie kłopotów, wiesz, co mówią o Rosjanach. To alkoholicy i złodzieje. Sprawdzałeś, czy coś ci nie zginęło?
Jej nieustępliwość w wynajdywaniu powodów, dla których powinien puścić w niepamięć znajomość Vanją, upór, z jakim nie chciała słuchać jego argumentów, powoli doprowadzały Jareda do szału. Od dwóch dni truła mu, żeby oprzytomniał, najpierw przez telefon, potem na umówionym lunchu, a teraz wpadając do jego domu jak bomba, gotowa w każdej chwili wybuchnąć. Powtarzała w kółko to samo: wstyd... nie możesz... nie wolno ci zapominać, kim jesteś... stracisz szacunek... Bla, bla, bla.
-Mamo, mogłabyś choć raz w życiu nie wtrącać się do mojego? Jestem dorosły, chyba uszło to twojej uwadze. Radzę sobie.- Usiadł obok niej na sofie, ale zaraz poderwał się i znów zaczął spacerować tam i z powrotem. Wystarczyło, że popatrzył na jej niezadowoloną minę, i już podnosiło mu się ciśnienie.- Jak dotąd nie zmajstrowałem żadnego dzieciaka, nie złapałem żadnego choróbska, nie jeździłem po pijaku, nie biegałem na golasa po ulicach.- Wyliczał podniesionym głosem.
-A także nie założyłeś rodziny, choć lat ci nie ubywa, a zamiast zrobić to teraz, nim zaczniesz się starzeć, ty wolisz wdawać się w znajomość z Rosjanką! Czy brałeś pod uwagę konsekwencje, jakie mogą wyniknąć w chwili, gdy wyjdzie na jaw ten haniebny incydent z twojej przeszłości? Sypiałeś z dzieckiem, Jerry! Za coś takiego idzie się do więzienia!- Constance również wstała, cała w nerwach. Nie wściekła, ale Jared, znając ją doskonale, widział na jej twarzy wyraz, świadczący o świadomości przegranej. Bo tym razem przegrywała, i zaczynała zdawać sobie z tego sprawę.
-Ja też nie miałem jeszcze dowodu, guzik by mi zrobili.- Prychnął lekceważąco.- Zresztą, ty nic nie rozumiesz.- Nie mając pojęcia jak przekonać matkę do siebie, użył jednego z banalnych, wyrażających bezsilność powiedzeń. Słysząc je we własnych ustach poczuł się jak mały chłopiec, karcony za spłatanie psikusa nie lubianemu nauczycielowi.
-Oczywiście, że nie rozumiem.- Matka uniosła ręce i opuściła je wzdłuż boków.- Zrozumiałabym, gdyby ona była kimś, ale ta Rosjanka to nic! Do tego inwalidka, jakbyś nie mógł zadawać się z...
-Dosyć.- Jared zacisnął zęby, żeby nie powiedzieć czegoś, czego mógłby potem żałować. Od lat jego stosunki z matką były napięte, choć publicznie grali zżytą, kochającą się rodzinę.- Jeśli skończyłaś, to dobrze, bo zabieram "tę Rosjankę" na spotkanie ze znajomymi, i chciałbym się odświeżyć.
-Chcesz wprowadzić ją do grona znajomych? Oszalałeś?- Prawie krzyknęła z oburzenia, więc wzruszył ramionami, okazując obojętność.- Zawsze musisz robić mi na przekór, jakbyś nie miał krzty szacunku dla starszych doświadczeniem.- Kobieta zabrała z sofy torebkę, dobraną idealnie do reszty garderoby.- Jeszcze będziesz płakał, a wtedy sam zrozumiesz, że matka wie lepiej.
CZYTASZ
It's not my way.
Fiksi PenggemarJared Leto. Czy jest ktoś, kto go nie zna? Kto nie wie, ile osiągnął? Znacie go i wiecie o nim wszystko, albo tylko tak się Wam wydaje. W mojej opowieści nie jest taki, jak myślicie. A może jest?