"Drogi Shannie, nie zgadniesz skąd piszę. To cud, że Jay dał się namówić, ale tak mu nudziłam, że nie miał wyjścia i musiał się zgodzić. Nawet nie wiesz, jaka potrafię być przekonująca, gdy się na coś uprę.
Jesteśmy w Sludiance, rodzinnym mieście mojej mamy, nad samym brzegiem Bajkału."
Shannon pokiwał głową: rzeczywiście, nie wiedział jak namówiła na wyjazd Jareda, choć mógł się domyślać, że używała typowo kobiecych sztuczek.
Leżał w łóżku i czytał e-mail od Van. To był jej pierwszy wyjazd z Jerrym i niezbyt optymistycznie podchodziła do perspektywy pokazywania się z nim w publicznych miejscach. Ale jakim sposobem z Atlanty wyciągnęła go na Syberię? To prawie drugi koniec świata. Tyle, że Jerry lubił podróże, szczególnie w malownicze miejsca.
"Domyślasz się oczywiście, że nikt tu nie wierzył, kogo przywiozłam. Babcia i dziadek nie mają pojęcia, kim jest Jay, wystarcza im to, że śpiewa: musiał pokazać, co potrafi, ale nie byli zachwyceni. Żałowałam, że nie mogli usłyszeć Ciebie, choć pewnie zakrywaliby uszy, tak fałszowałeś. S. King powinien się cieszyć, że mu się upiekło."
-Serdeczne dzięki, skrzacie, miło zostać docenionym.- Shann uśmiechnął się, ani odrobinę nie urażony jej szczerością.
"Jay chodzi i wszędzie robi zdjęcia, cały on. Dzieci mojego kuzynostwa, a jest ich piątka, w wieku od czterech do szesnastu lat, mają frajdę, mogąc robić sobie z nim fotki. Mają już całe foldery zdjęć, podobnie ich koledzy i, co zrozumiałe nastoletnie koleżanki. Jay bez mrugnięcia okiem pozwala im się z sobą fotografować."
-Jakoś mnie to nie dziwi, lubi młode dupcie.- Shannon uśmiechnął się pod nosem.
"Jay był zaskoczony widokiem rodzinnej willi dziadków, spodziewał się chyba czegoś innego, nie zamożnego domu, pełnego ludzi. Może był pewien, że moja rodzina mieszka w lepiance? Jeszcze bardziej zdziwił się tym, że prawie nikt tu nie pije wódki, a myślał chyba, że tak powinno być. Owszem, na ulicach widujemy pełno tak zwanego "kwiatu Rosji", jednak moja rodzina ma w głowie trochę oleju.
Poza moją mamą.
Odwiedziłam jej grób: Jay nie chciał mi towarzyszyć, nie wiem, dlaczego, zaparł się rękami i nogami, żeby nie iść. Wolał zostać i wysłuchiwać wojennych opowieści dziadka, choć słowa z tego nie rozumiał.
Wiesz, Shannie, mam wrażenie, że Jaya coś gryzie. Jest często zamyślony, nieobecny i dziwnie przygnębiony. Aż boję się zapytać, o co chodzi, ale czuję, że rozmowa z nim będzie nieunikniona.
Napiszę jeszcze, teraz muszę biec na kolację, babcia woła, a wiesz, czym grozi odmowa zjedzenia babcinego posiłku.
Ps. Córka kuzynki, Sonia, lat jedenaście, spytała mnie, czy Jay też musi korzystać z toalety i czy miewa gazy. Myślałam, że umrę ze śmiechu.
Ps 2. Strasznie brakuje mi Twoich żartów, uwierz, mielibyśmy tu oboje ubaw po pachy, bo w domu panuje coś, co Jay określił jako 'totalna rozpierducha'."
-No to niezły bajzel musicie tam mieć, skrzacie.- Shannon zaznaczył opcję "odpowiedz", rozbawiony dwoma ostatnimi dopiskami. Szybko skreślił parę słów:
"Cześć, skrzacie. Cieszę się, że dobrze się bawicie, fajnie wiedzieć, że nie jesteś narażona tylko na bycie żoną swojego męża i że role choć raz się odwróciły.
Chciałbym zobaczyć tę rozpierduchę, lubię, jak coś się dzieje i jest wesoło.
Tej małej powiedz, że Jerry jest inny, do kibla chodzi dla zmyłki, bo za takie gwiazdy gówno kanarki wynoszą.
CZYTASZ
It's not my way.
FanfictionJared Leto. Czy jest ktoś, kto go nie zna? Kto nie wie, ile osiągnął? Znacie go i wiecie o nim wszystko, albo tylko tak się Wam wydaje. W mojej opowieści nie jest taki, jak myślicie. A może jest?
