Czy ufasz swojej żonie?

38 3 2
                                    

Constance nie wiedziała, co zrobić. Siedziała od dłuższej chwili, obracając w dłoniach telefon, i nie miała pojęcia, czy w obecnej sytuacji zawiadamianie Jerrego, że jego żona jest dziwką, będzie odpowiednie.

Wcześniej nie miała wątpliwości, że wysyłając mu zdjęcia, przyczyni się do opuszczenia przez tę Ruskę domu synów, a może nawet Stanów, jeśli Jerry da jej popalić i pokaże, jak należy rozprawić się z kimś takim, jak ona.

Potem, ochłonąwszy, Connie zaczęła myśleć też o Shannonie, który w całej tej sytuacji również mógł ucierpieć, a tego nie chciała. Była pewna, że migdalenie się z tą lafiryndą nie było jego pomysłem, a jej starszy syn, tak jak młodszy, padł ofiarą machinacji wyrafinowanej Ruski. Jerry, dowiadując się o ich uściskach, mógł posunąć się nawet do wyrzucenia brata z zespołu, a przecież chłopcy mieli już zaplanowane koncerty, jak i inne przedsięwzięcia.

Nie, zdecydowanie nie wolno zniszczyć ich współpracy. Zadaniem matki było pilnować, by jej dzieci nadal robiły to, co robią. Constance musi sama zająć się tą Ruską, odciągnąć ją od Shannona i sprawić, żeby Jerry ją porzucił. I nie pozwolić, by wstrętna ścierka oskubała go z pieniędzy, które zarabiał własnym potem. Musi znaleźć coś, co skompromituje tę dziwkę w oczach jej dzieci. Na przykład...

Nie było żadnego "na przykład". Nie miała nic, do czego mogłaby się przyczepić, poza, oczywiście, klejeniem się Ruski do Shanna. Musiała zaplanować to sobie wcześniej, skoro wyniosła się z pokoju męża i zajęła inny. Choć to było dobre, że nie sypiała z Jerrym. Złe natomiast było to, że miała zamiar wskoczyć do łóżka jego bratu. Ale nie da rady, nie pod okiem matki chłopców.

Connie była w kropce. Brakowało jej oręża przeciwko Vanji. Nie miała pojęcia, co to mogłoby być. Kochanek? Z tego, co wiedziała, od momentu zamieszkania z Jerrym ta Ruska nie kontaktowała się prawie z nikim. Mogła co prawda znaleźć sobie kochasia w tym swoim przytułku dla jej podobnych, ale od jakiegoś czasu prawie tam nie bywała. Nawet Jerry był z tego zadowolony, mówił matce, że po wielkich ambicjach jego żonka dała sobie spokój z jeżdżeniem do schroniska. Tak, najwyraźniej lepiej było leżeć brzuchem do góry i korzystać z pieniędzy męża.

Connie prychnęła z wyższością, choć musiała przyznać, że ta Ruska nie była głupia. Najwyraźniej doszła do wniosku, że nie ma sensu latać z tyłkiem wśród biedoty i lepiej zakręcić się przy wolnym i nie stroniącym od rozrywek Shannonie. Do tego on również miał trochę na koncie, mógł obsypywać dziwkę prezentami, których nie musiałaby zwracać. Biżuteria, drogie ubrania, mieszkanie, samochód, cokolwiek wymyśli, jej biedny, łatwowierny syn da tej Rusce, czego ta będzie chciała.

Zawsze taki był. Odkąd dorósł na tyle, by oglądać się za dziewczynami, zawsze wybierał nieodpowiednie. Jedna po drugiej pojawiały się i znikały, bogatsze o podarki od Shannona. Pewnie śmiały się z niego, o tak, ale to jego, tylko jego wina. Ile razy matka mówiła mu, że dziewczyna, którą wybrał, nie jest dla niego? Ile razy rozmawiała w tajemnicy z jego panienkami, tłumacząc im, że ich miejsce jest gdzie indziej, nie przy jej dziecku? Zresztą, obojętne, czy dotyczyło to dziewczyny starszego czy młodszego syna, Constance zawsze trwała na posterunku, czujna, i po cichu interweniowała w momencie, gdy to było konieczne. Zawsze z dobrym skutkiem: jej synowie, jak dotąd, ustrzegli się puszczalskich łowczyń majątków. Bo przecież o co innego mogło chodzić młodym dziewczynom, jak nie o prestiż i pieniądze?

A jednak Connie nie upilnowała Jerrego. Bez jej opieki, sam, dał się okręcić wokół palca tej Rusce. Musiała być z niej niezła szmata, skoro jako nastolatka umiała zawojować dorosłego mężczyznę. Skłoniła go do małżeństwa. Jak i w jaki sposób, tego Constance nie umiała sobie wyobrazić. Ważne, że po jej wypadku, z którego, niestety, wyszła cało, Jerry wstydził się swojej naiwności. Dlatego nie wspomniał, co zrobił. Nie przyznał się matce, że ma nieletnią żonę. Tylko po co ściągnął ją do siebie teraz? Nie pamiętała go, mógł dać sobie spokój, zostawić ją między jej podobnymi, i żyć, jak przedtem. Chyba, że ta kaleka, bezpłodna lafirynda od razu, widząc go po latach, użyła tej samej metody, co kiedyś, i od nowa ogłupiła Jerrego swoimi sztuczkami. To tylko mężczyzna, tak samo, jak Shannon. A nimi łatwo było manipulować, jeśli wiedziało się, jak to robić. Każda kobieta, mając w głowie co nieco, szybko nauczy się, jak omotać mężczyznę. Nawet Connie miała swój sposób na synów: wiedząc, że kochają ją, jak powinni, i korzystając z tego, że w zasadzie ciężar ich wychowania spoczywał na niej, umiała wzbudzić w nich poczucie winy. Wystarczyło, że poczuła się gorzej, nawet na pokaz, a już chłopcy, przerażeni wizją jej śmierci, ustępowali ze swoich stanowisk. Ale nie przy tej Rusce. Ona, nie wiedzieć czemu, sprawiała, że Jerry stał się krnąbrny. Dlatego trzeba się jej pozbyć. Bo inaczej, co Connie przeczuwała, jej dzieci ucierpią, oddadzą dziwce wszystko i jeszcze podziękują za to, że mogli to zrobić. Mężczyźni byli tacy ślepi, tacy ślepi...

It's not my way.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz