My.

38 4 0
                                    

Vanja obudziła się po południu, nie wiedząc w pierwszej chwili, gdzie jest i dlaczego spała w środku dnia, do tego w ubraniu. Zamrugała kilka razy, pozbywając się z oczu resztek sennej mgły, i usiadła, przecierając je wierzchem dłoni.

Rozejrzała się z niepokojem, całkiem pogubiona i zdziwiona obcym otoczeniem.

-Hotel...- Szepnęła, przypominając sobie, dlaczego i dokąd zabrał ją Shannon. Tyle, że jego samego nigdzie nie było, a zza drzwi, za którymi zapewne znajdowała się łazienka, nie dobiegał najcichszy szmer.

Wstała, krzywiąc się na ból w podbrzuszu, wywołany przepełnionym pęcherzem.

W ogóle czuła się obolała, pokręcona, połamana, zmięta i rzucona w kąt jak niepotrzebny strzęp. Tak właśnie ją potraktowano: kawałek czegoś, co wygląda jak człowiek, ale nim nie jest. Nigdy wcześniej nie była sama dla siebie tak czarna, jak teraz. Domieszka krwi ze strony matki-Europejki znikła, jakby nie istniała.

Potraktowano ją tak, jak kiedyś traktowano czarne niewolnice. Biali zrobili z nią to, co chcieli.

„Przez ciebie kazałem..." To słyszała od Jareda, i teraz potrafiła dodać słowa, które wtedy zatrzymał dla siebie. Choć od chwili, gdy prawnik powiedział jej, czego dopuszczono się w klinice, próbowała odrzucić od siebie możliwość, że jej biały mąż maczał w tym palce, wiedziała, że jednak to zrobił. Była tego tak pewna jak tego, że za parę godzin zapadnie noc.

Nie chciała mówić o tym Shanniemu. On wciąż szukał wymówek, każących mu wątpić w winę brata, i nie miała zamiaru tego zmieniać. Nie miała sumienia obarczać go dodatkowym ciężarem w chwili, gdy znajdował się pomiędzy nią, a rodziną i pracą. Tamte rzeczy były w jego życiu obecne o lata świetlne wcześniej, niż ona, i z jej strony czymś obrzydliwym byłoby, gdyby rozmyślnie próbowała odsunąć go od nich. Mimo, że w głębi siebie tego chciała. Mimo, że był mężczyzną, na widok którego wszystko poza nim przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie.

A teraz Shannie znikł, zostawiając ją samą w hotelowym pokoju, i zaczęła niepokoić się, by nie zrobił czegoś typowo męskiego i nie pojechał rozmówić się z bratem.

W cichej nadziei, że jednak nie jest sama, a Shann po prostu zdrzemnął się w wannie, dziewczyna otworzyła drzwi łazienki. Nie było w niej nikogo: hotelowe ręczniki wisiały równo na wieszakach, jeden z nich leżał na podłodze, lekko zmoczony w kilku miejscach. Wyglądało na to, że był używany całkiem niedawno. Powiesiła go, uśmiechając się na myśl o lekkim bałaganiarstwie Shannona.

Vanja skorzystała z toalety, z ulgą pozbywając się nadmiaru płynów i bólu pęcherza. Potem oparła się dłońmi o krawędź umywalki i przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze, w pierwszej chwili przekonana, że z jego tafli spojrzy na nią twarz czarna jak heban. Ale nie, jej skóra miała swój zwykły, brązowy kolor kawy z mlekiem.

Miała nieco opuchnięte powieki, zapewne od płaczu i kilkugodzinnego snu, poza tym jej twarz nie nosiła śladu przeżytych emocji. Może w oczach miała jeszcze resztki smutku, ale to jedyne, co zauważyła. Wyglądała normalnie, i pokusiła się nawet o mrugnięcie do siebie, drobny geścik, mający dodać jej otuchy.

Wróciła do pokoju, nie wiedząc, co robić, więc sięgnęła po telefon do leżącej na szafce torebki. Włączyła aparat i wybrała numer komórki Shannona, jednak zamiast sygnału usłyszała kilka piknięć i połączenie zostało przerwane. Spojrzała ze zdziwieniem na wyświetlacz i sapnęła, widząc na nim komunikat, informujący o tym, że karta w jej telefonie została zablokowana przez operatora. Dostała telefon od męża, który wykupił jej kartę jako dodatkowy do swojego abonament.

-Jared... Jakoś mnie to nie dziwi.- Mruknęła, krzywiąc usta w czymś, co miało być smutnym uśmiechem, ale w jej przekonaniu bardziej przypominało wrogi grymas. Myśl o mężu wywoływała w niej jedynie niechęć, żal i niezrozumienie. To ostatnie spowodowane było jego zachowaniem, w którym nie potrafiła odnaleźć śladu logiki. Było sprzeczne ze wszystkim do czego przywykła, i tak zaskakująco obce, jakby młodszy z "marsjańskich" braci naprawdę nie pochodził z tej planety.

It's not my way.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz