Rozdział 6

267 13 1
                                    

      Samolot wylądował w Seulu. Dziewczyny wzieły swoje rzeczy i ruszyły na przystanek metra.
-Czemu nie zadzwonimy po taksówkę?-zapytała Ola
-Bo tym bedzie szybciej-pokazała Bella na metro, które właśnie wjechało na przystanek.
-Długo jeszcze będziemy jechać?-zapytała Ola gdy siedziały już w metrze.
-Ale jesteś niecierpliwa
-Przeciesz ja nie znam Korei
-Dwa przystanki-odpowiedziała Bella
     Pojazd zatrzymał się. Dziewczyny wzieły swoje walizki i wysiadły z niego a następnie skierowały swoje kroki do kantora. Ola wymieniła polskie pieniądze na wony południowokoreańskie.
-Teraz gdzie?
-Do domu
     Ola posłusznie udała się za Bellą. Przeszły kilka ulic i doszły do wierzowca. Bella przekrecila klucz w zamku by otworzyć drzwi prowadzące na klatkę. Następnie weszły do windy i wyjechały na odpowiednie pietro. Bella znowu przekreciła klucz w zamku i weszły do mieszkania.
-Chodź, pokaże ci gdzie masz swój pokuj.-Bella zatrzymała sie przy zamkniętych drzwiach.-To tutaj. Rozpakuj sie, wykąp a ja pójde cię zameldować, załatwić ci wszystkie papiery oraz dorobić klucze.
     Pokuj, który wskazała Bella był kwadratowy. Miał trzy szare ściany, jedną czarną. Wzdłuż czarnej stał jasny segment. Na wprost niego było duże okno oświetlające cały pokój. Po prawej stronie okna znajdowało się łóżko. Przed łóżkiem stała komoda a na niej telewizor. Po lewej stronie stała kanapa a przed nią stolik. Z kanapy też dobrze było widać telewizor.
     Ola rozpakowała swoje rzeczy i poszła do łazienki by się odświeżyć po podróży. Rozebrała się i weszła pod strumień wody. Umyła włosy, ciało po czym postawiła gołe stopy na zimnych płytkach w łazience. Wytrała się porządnie, wysuszyła włosy i udała się spowrotem do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i zasnęła.
Gdy otwarła oczy, w pokoju było bardzo jasno a słońce wisiał wysoko. Przebrała się w czarną koszulkę i niebieskie spodenki i wyszła z pokoju do kuchni.
-Hej-przywitała się Bella gdy tylko weszła do pomieszczenia.
-Cześć. Śliczny pokój. Skąd wiedziałaś, że o takim marzę.?
-Nie wiedziałam. Ten pokuj był już taki jak się tu wprowadziłam. Nie miałam na tyle pieniędzy by go pomalować.
-Nie trzeba. Podoba mi się ten pokój.
-To dobrze. Na szafce w przed pokoju są twoje klucze do mieszkania i mapa byś się nie zgubiła.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że nie będę wyglądać głupio, gdy będę szła ulicą z mapą w ręce.
-Pewnie będziesz. A przy okazji. Mój znajomy szuka pracownika do sklepu. I pomyślałam, że mogłabyś tam pracować na początku. Potem znajdziesz sobie inną pracę. Taką żeby Ci pasowała-powiedziała Bella.
-Jasne okey. Kiedy mogę iść się zapytać o nią?
-Zjesz śniadanie i pojedziemy. Wiesz jak pójdziesz sama to się zgubisz-zaśmiała się Bella
-A co na śniadanie będzie
-Naleśniki z czekoladą
    Ola zjadła chyba z pięć lub sześć naleśników. Razem z Bellą wyszły z domu. Udały się na stację metra. Wsiadły do pojazdu i ruszyły w stronę centrum miasta gdzie mieścił się sklep.
-Bella?
-Tak?
-A co to za sklep?-zapytała Ola
-Butik z ubraniami
-A okey
Dziewczyny wysiadły z metra
🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟
Wybaczcie że taki krótki ale nie mam weny

Jej ukochany-zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz