41. Po wieczność

11.4K 584 22
                                    

YURI

Nic nie rozumiem z tego co Clary odpierdala. Przecież wczoraj bzykaliśmy się bez jakiegokolwiek zabezpieczenia i jakoś nie protestowała. A dziś ? Od tak chce jakieś pieprzone gumki, których nie używałem z kilka lat. Zawsze laska miała się zabezpieczyć, a jak nie to jej problem.

- Clary, mów do cholety! - warczę mając dość tej ciszy.

- Bo u nas jest wszystko inaczej. - mówi siadając koło mnie.

- To znaczy co? - pytam wkurwiony.

- Yuri.. bo to jest tak, że ja jestem płodna tylko w Krwawy Księżyc, a ja nie jestem jeszcze gotowa na dzieci. - patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami.

- Lirsha, muszę ci coś powiedzieć. - muszę jej to powiedzieć.

- Co takiego? - pyta smutno.

- Ja nie chce dzieci i jeśli nawet byś zaszła, to ja nie wezmę za to odpowiedzialności. - patrzy przerażona, a po chwili widzę ogromny ból w jej oczach.

- Wiesz co. - odzywa się po chwili. - Jest coś o czym ci nie mówiłam.

- O czym? - pytam,

- Ronan, chował mnie w jednym celu. Potrzebował potomstwa. U nas rodzą się dzieci pół-krwi lub czysto-krwiste.

- Czym one się różnią? - nigdy o tym nie słyszałem.

- Dzieci pół-krwi to kobiety i nie wymagają poświęcenia życia, ale dzieci czysto-krwiste to mężczyźni i każda taka ciąża wymaga poświęcenia. - tłumaczy.

- To znaczy, że co? - dopytuję.

- Kiedy samica nosi ciążę z której urodzi się taki potomek, to ona.. umiera. - odpowiada.

- Że co?!

- Yuri, to jest tak jakby matka oddawała swoje siły i życie dziecku, by mogło żyć, im silniejsza samica tym silniejsze dziecko.

- To jest chore. - nigdy nie interesowałem się tą rasą, ale chyba zacznę.

- To właśnie dlatego Ronan mnie szkolił i hartował, by dziecko miało jak najlepsze geny. Miałam mu dać potomka, ale przeliczył się, bo wychował wojownika, który zabił go w dniu swoich osiemnastych urodzin.

- To dlatego go zabiłaś. - teraz już rozumiem.

- Zrobiłam to, co uważałam za słuszne, zresztą on miał wiele za uszami. - mówi wstając.

- Czy jest możliwe, byś poczęła takie dziecko? - pytam również wstając.

- Wybiłam wszystkich męskich przedstawicieli mojego gatunku, więc także nie ma takich szans. - odpowiada i rusza.

- Więc jeśli byś zaszła, to co się urodzi? Jakiś mieszaniec? - dopytuję?

- Samica z mojej rasy lub małe wilczki. - odpowiada i zeskakuje ze skał.

- Dobrze wiedzieć, że cie nie stracę tak szybko. - mówię doganiając ją.

- Wracamy? - pyta zmieniając się.

- Tak. - odpowiadam i ruszamy w stronę domu.

CLARY

Teraz Yuri wie wszystko, nie mam żadnych tajemnic. Jednak wiem, że on nie jest ze mną szczery, a jego umysł jest dla mnie zamknięty. Kiedy wróciliśmy do domu byłam rozdrażniona, niezaspokojona i nadal jestem, bo Yuri upiera się, że nie ma żadnych gumek. Wycieram ciało ręcznikiem i zakładam koszulkę Alfy. Wychodzę z łazienki i nie zastaję nikogo, ale kiedy widzę ruszającą się firankę, to już wiem, gdzie jest Yuri. I jak na zawołanie wchodzi do środka. Jego oczy są czarne, a kły wydają się większe niż były.

- Nie opieraj się, bo nie panuję nad sobą! - warczy groźnie i po chwili rzuca się na mnie.

- Yuri, odbiło ci! - krzyczę wyrywając się.

- Poddaj się! - obnaża kły.

- Kretynie przecież ci się oddałam i też jestem napalona, ale załatw coś, bo będziemy mieć dziecko, którego nie chcesz. - na słowo dziecko jego oczy znowu stały się czerwone.

- Sorry, to przez pełnie. - schodzi ze mnie i kładzie się koło mnie.

- Na pewno nie masz nic? - pytam kolejny raz.

- Clary, do cholery no nie mam, kupe czasu ich nie używam, a zresztą to zawsze mnie upijało w fiuta. - wstaje i przeciera dłońmi twarz. - Ale wiesz co, można też inaczej się zaspokoić. - mówi i uśmiecha się chytrze.

- Co masz na myśli? - pytam ciekawa, kiedy on podchodzi do mnie jak drapieżnik do ofiary.

- Hmm dawno tego nie robiłem, ale skoro tylko to nam zostało. - mówi ścigając ze mnie koszulkę.

- Czego nie robiłeś? - pytam zdezorientowana, gdy on patrzy na moje nagie piersi.

- Bo wiesz Clary.. - zaczyna z uśmiechem. - To zawsze mnie kobiety zaspokajały, ich potrzeby mnie nie interesowały. - chyba go zastrzelę.

- Słucham?! - warcze wściekła.

- Kotku, proszę nie psuj chwili. - skumli nadal patrząc na moje piersi.

Gdyby nie to, że jestem napalona zrobiłabym wojnę o wspominanie jego byłych. Nie mam zamiaru wysłuchiwać, że jestem od nich gorsza. Kładę się wygodnie na miękkiej pościeli i czekam na to, co Yuri wymyślił. Zagryzłam dolną wargę, kiedy poczułam chłodne powietrze owiewające moje krocze. Chciałam zamknąć nogi, ale Alfa na to nie pozwala.

- Nie przerywaj mi. - warczy groźnie.

Rozchylił moje wargi palcami i umieścił język bezpośrednio na najwrażliwszym miejscu. Wzięłam głęboki wdech przez nos i wypuściłam go przez usta, kiedy jego język zaczął wirować dookoła.

- Achh! - jęknęłam z zachwytu, kiedy mały wstrząs przyjemności spowodował, że moja dolna połowa zaczęła drżeć. Przygryzłam dolną wargę, kiedy Alfa zaczął delikatnie ssać moją łechtaczkę. - O, Boże! - czuję jak moje krocze zaczyna pulsować i każdy ruch wykonany miednicą, automatycznie przyciska mnie do twarzy Yuriego. Nic nie mogę na to poradzić, moje ciało robi to mimowolnie.

- Och... kurwa... - jęknęłam, gdy Yuri nagle potrząsa głową z lewej na prawą, co daje mojemu rdzeniowi dodatkowy wybuch ciepła. Mój oddech staje się szybki, czoło rosi pot, moja pierś unosi się i opada jakby nie należała do ciała, a gorący punkt między nogami nagle jakby stanął w płomieniach. Czuję jak kły wysuwają się na powierzchnie, a krew pali żywym ogniem. Przeciąga powoli językiem od łechtaczki do mojego wejścia, delektując mnie. Zabiera ręce z tali i wbija palce w biodra, kiedy próbuję odczołgać się z dala od jego ust.

- Yuri! - krzyczę, wyginając plecy w łuk, kiedy mój rdzeń eksploduje fala za falą, moje ciało zalewa rozkosz, dotykając każdego zakończenia nerwowego.

- No kotku, teraz twoja kolej. - widzę jego szczerzącą się gębę.

- Ale ja. . . - ja tego nie robiłam.

- Clary. - mówi stanowczo.

- Dobrze, połóż się. - Yuri odwraca się i od razu pada na plecy, co sprawia, że całe łóżko się trzęsie. Śmieje się i przerzucam nogę przez jego ciało, siadając na nim. Alfa kładzie dłonie na moich kolanach i przeciąga nimi w górę ud, uśmiechając się do mnie.


Kochani przepraszam za opóźnienie, ale ten rozdział wymagał więcej dopracowania niż myślałam,😢 więc dodaję dziś. Czekam by usłyszeć co sądzicie i oczywiście miłego czytanka.😘😈❤

Przez WALKĘ do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz