45. Znaleźć rozwiązanie

10.4K 612 55
                                    

YURI

Nie rozumiem, czemu ona do cholery woli się poświęcić dla jakiegoś bachora, niż żyć. Już nie wiem, jak mam do niej dotrzeć, bo nic nie działa, ani prośbą ani groźbą. Wchodzę do sali narad i widzę, że już wszyscy czekają i dyskutują. Na końcu sali zauważam człowieka Vladimira. To jeden z lepszych moich ludzi, ale mało kiedy stawia się na raport. Jest podobny do mnie, też kocha walkę, krew i śmierć. Jednak on ma jedną słabość, swoją córkę. Podchodzę do Timy i kiwam na znak, by zaczął.

- Alfo, wyruszamy natychmiast, sześć grup na pewno odeprze atak. - tłumaczy Tima.

- Zanim wyruszymy, chce wiedzieć jak to się stało, że Vladimir dał się podejść tym pijawkom? - zwracam się do bruneta o brązowych oczach i znaku wilczej łapy na szyi, która jest charakterystyczna dla ludzi Vladimira.

- Zaskoczyli nas z samego rana. Kilku wyruszyło na patrol, ale żaden nie wrócił, a potem rozpętało się piekło. - wyjaśnia brązowooki.

Kiedy już mam wydać polecenia do sali wchodzi Katy. Pierwsze co przychodzi na myśl, to że coś się stało Clary, ale przecież bym to wyczuł, więc co ona tutaj robi?

- Zanim będziesz darł tą jape, od razu mówię, że Clary mnie tu przysłała. - przewraca oczami i podchodzi do mnie.

- Po co niby cie przysłała? - pytam zdziwiony.

- Jestem strategiem, mam pomóc, tyle mi kazała. - mówi nawet na mnie nie spoglądając.

- Mam swoich ludzi od tego. - zerkam na Time, bo właśnie on się tym zajmuję.

- Ale Katy jest lepsza. - słyszę słaby i zmęczony głos z pod drzwi.

- Clary, ty masz leżeć. - warczę groźnie. Jak ona może być taka bezmyślna?

- Jestem na tyle w dobrym stanie, że mogę tu być. - odpowiada stanowczo i powoli podchodzi do mojego fotela po czym siada i ciężko oddycha.

- Luno, wszystko w porządku? - pyta zmartwiony Borys. Jeszcze nikt nie wie, oprócz mnie, Edgara i Katy, że Clary jest w ciąży.

- Tak, nie przejmujcie się mną, tylko szybko ustalcie co trzeba zrobić. - odpowiada i opiera się wygodnie na fotelu.

- Próbowaliśmy to zrobić, ale nam przerwałyście. - mówię kąśliwie w stronę Katy.

- Daj już spokój, tylko skorzystaj z pomocy Katy. - odzywa się Clary i patrzy na mnie wściekle.

Kiwam kolejny raz i patrzę wyczekująco na Katy.

- Okej, więc przede wszystkim z tego z co widzę, to była kolejna podpucha. - zaczyna tłumaczyć, gdy nagle przerywa jej posłaniec Vladimira.

- Jaka kurwa podpucha, wiesz ilu zginęło?! - krzyczy, a Igor od razu na niego warczy.

- Nie, nie wiem, ale dobrze znam Giovannio, ona działa jak swój ojciec, a jego ojciec zawsze walczył strategią dwa do jednego, więc. - spogląda teraz na mnie i kontynuuje. - Alfo, wyślij dwie grupy, by pomogły ogarnąć sytuacje, ponieważ za niedługi czas zaatakują ponownie i jeśli się nie mylę, to gdzieś tu. - pokazuje za mapie, która pokazuje wszystkie moje ziemie, które podbiłem.

- Dlaczego tak obstawiasz? - zapytuję Tima.

- Ponieważ to powinno nas zdezorientować, a gdy skupimy się na tych dwóch obszarach, on zaatakuję swój główny cel. - objaśnia.

- Czyli co? - dopytuję Tima.

- Nas, a konkretnie to miejsce. - odpowiada pewnie.

- Niby dlaczego? - tym razem pytanie pada od posłańca Vladimira.

- Bo tutaj jest Clary. - odpowiada i spogląda na przerażoną czarownice.

Przez resztę narady, tylko potakiwałem, ponieważ ciągle mam w głowie to, że Clary jest w ciąży i na dodatek ta pijawka siedzi mi na karku. Jeśli dobrze tego nie rozegram, to stracę wszystko, a na to pozwolić nie mogę.

- Kiedy wyruszamy? - słyszę i nagle czuję jak ktoś mnie szturcha. Spoglądam i widzę wszystkie pary oczy wpatrujące się we mnie. - Więc kiedy? - pyta Tima.

- Ale co? - pytam zdezorientowany.

- Kiedy ruszamy Alfo? - pyta tym razem Igor.

- Wyruszycie jak najszybciej, a jutro kolejne grypy we wskazane miejsce przez Katy. - odpowiadam.

- Alfo, a ty? - dopytuję Borys.

- Ja muszę tu zostać. - objaśniam i zerkam na Clary, która wygląda gorzej niż przed chwilą.

- Ale Alfo, przecież zawsze byłeś na czele. - oburza się Borys.

- Nie mogę zostawić Clary! - warczę wściekły chyba sam na siebie, że pierwszy raz czuję się bezsilny.

- Niby dlaczego? - pyta zdziwiony Igor.

- Nosi w sobie moje potomstwo. - odpowiadam i słyszę świsty chłopaków.

- Mogę z nią zostać Alfo. - proponuję Borys. O nie! Jego na pewno nie zostawię przy Clary.

- Ani się waż! - warczę wściekły.

- Przestańcie. - słyszę słaby głos za mną, a po chwili dłoń na plecach. - Nie jestem dzieckiem, by mnie pilnować. Weźcie ze sobą moje siostry, niech pokażą na co je stać. - mówi i łapie Katy za rękę. - Pomóż mi wrócić do Edgara. - Katy od razu łapie ją pod rękę i wyprowadza z sali.

- Czy z nią wszystko w porządku? - pyta Igor patrząc na mnie podejrzliwie.

- Nic nie jest w porządku. - warczę i wychodzę również z pomieszczenia.

Kierując się także do Edgara, wpadam na niego z stertą papierów, które po chwili rozsypują się po podłodze.

- O Alfo, właśnie cie szukałem. - mówi jakimś dziwnym głosem.

- Ja ciebie również. Chce byś jak najszybciej usunął ciąże Clary. - od razu przechodzę do sedna.

- Właśnie o tym chciałem z tobą pogadać. - mówi.

- No to słucham. - patrzę wyczekująco.

- Zrobiłem Clary USG zanim wyszła z sali i kiedy odebrałem zdjęcia myślałem, że popsuła mi się maszyna. Jednak kiedy kolejny raz wydruk wyszedł taki sam, byłem zdziwiony.

- Nie rozumiem. - mówi do mnie jakieś niezrozumiałe słowa.

- Normalna ciąża u kotołaków trwa równe dwanaście miesięcy, natomiast u wilkołaków sześć. - tłumaczy, a ja nadal nie wiem do czego on zmierza.

- Nadal nie czaje.

- Chodzi o to, że płód rozwija nadzwyczajnie szybko, zbyt szybko, ale to nie wszystko. - mówi zerkając na kartki. - Normalnie dziecko ma tylko jedno połączenie z matką, czyli pępowinę, którą ucina się przy porodzie.

- No to wiem. - mówię zirytowany jego niezrozumiałą gadką.

- Płód, który jest w ciele Clary ma kilkanaście połączeń, jakby dziecko otaczała sieć wiązań, właśnie to wyszło na USG. - pokazuje mi jakieś zdjęcie, ale nic niego nie rozumiem.

- I co to ma do tego, po prostu usuń to dziecko i po sprawie!

- W tym rzecz, że jeśli w tym momencie naruszę jakiekolwiek połączenie, Clary może tego nie przeżyć. - to nie możliwe. - Dziecko scaliło się z matką, nic nie mogę poradzić Yuri.

To jest jakiś jeden wielki pierdolony żart.

Moi kochani oto kolejny rozdział, który coraz bardziej podsyca akcję.😈😈 Miłego czytanka oczywiście. 😘

Przez WALKĘ do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz