CLARY
Rano budzę się spokojna i pełna energii. To dla mnie nowość, bo ostatnio ciągle coś wyskakuję. Schodzę na dół do kuchni. Jestem naprawdę głodna. Przez tą całą sytuację z Yurim, w ogóle nie odczuwałam głodu, jedyne co czułam, to ból. Biorę z lodówki produkty i zaczynam pałaszować przygotowane kanapki. Nawet nie zauważam, kiedy do kuchni wchodzi Lily.
- Podjęłaś decyzje? - pyta biorąc jedną z kanapek z serem.
- Tak, ty będziesz moją Betą. - odpowiadam wiedząc o co jej chodzi. Już wczoraj wiedziałam, kogo wybiorę na moją prawą rękę.
- Naprawdę? - pyta zdziwiona.
- Tak, a teraz idź obudź resztę, chce opuścić to miejsce zanim ta banda się obudzi. - rozkazuję i wstaję od stołu.
- Okej, już idę. - odpowiada i znika po chwili.
Po pół godzinie dziewczyny były pojedzone i gotowe do drogi. Lily obudziła także Stelle i Rose. Chciała by pożegnały się ze mną. Rozumiem to i jestem wdzięczna. Nie chciałam zostawiać je bez słowa pożegnania. Kocham je i zawsze będę w końcu są moją jedyną rodziną. Edgar z Katy pojawili się zaraz po tym jak wyszłyśmy z domu na polanę. Cały czas Katy dogryza, że nie powinnam tego robić. Ona musi zrozumieć, że tak będzie najlepiej.
Kiedy Lily daje mi znak, że jesteśmy gotowe podchodzę do Rosy i przytulam ją mocno.
- Pamiętaj, że nie musisz się zmieniać na siłę, jesteś piękna sama w sobie. - widzę w jej oczach łzy.
- Wrócisz tu kiedyś jeszcze? - pyta szlochając, a ja tylko uśmiecham się smutno, bo wiem, że nie wrócę.
Dalej stoi Tima i wiem, że powinnam z nim przeprowadzić rozmowę na temat tego jak bardzo zmienił moją siostrę, ale nie mam teraz czasu na to. Jedyne co mi zostało, to wierzyć, że ona nie da się tak łatwo.
- A co do ciebie Tima. - mówię groźnie. - Ostrzegam cie, że jeżeli cokolwiek jeszcze w niej zmienisz, wrócę tu i dopilnuję, że będziesz błagać o litość i tym razem Rosa cie nie uratuje. - już raz mnie powstrzymała przed zabiciem go.
- Clary, to nie moja wina, że lubię kobiety bardziej wydziarane. - on chyba sobie kpi ze mnie.
- Żebym ja ciebie nie wydziarała. - ostrzegam go i podchodzę do Stelli.
- Teraz już wiem, czemu kazałaś mi być szczęśliwą kiedy cie nie będzie. - mówi smutno opatulona puchowym szlafrokiem.
- Stella, kochana ty moja, tak musi być. - mówię rozkładając ręce do tulenia.
- Rozumiem, ale wiedz, że zawsze będziesz dla mnie jak mama, której nie miałam. - chlipie i tuli mnie mocno. To jest cięższe niż myślałam.
Teraz najtrudniejsze, widzę Katy z zaciętą miną. Czuję, że coś ją gryzie i męczy. Stoję i czekam, aż w końcu odezwie się do mnie.
- Katy, powiedz coś w końcu. - mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczy.
- Co mam ci powiedzieć, że kocham cie, a ty chcesz odejść! - wiedziałam, że na spokojnie tego nie załatwimy.
- Ja też cie kocham, ale ty masz szansę na nowe życie u boku Edgara. - mówię spokojnie.
- Clary, zostań. - mówi szlochając.
- Katy, daj temu szansę. - podchodzę i przytulam ją mocno.
- Proszę nie zostawiaj mnie, nie dam sobie rady bez ciebie. - czuję jak moje ramie robi się mokre od jej łez.
- Dasz, tylko uwierz w końcu, że miłości mate nie da się rozdzielić, ani zniszczyć. - szkoda, że w moim przypadku, to nie zadziałało.
- Jaa ja muszę ci coś powiedzieć. - czy ona się jąka? Coś mi tu nie gra.
- Katy? - coś ukrywa przede mną.
- Ooo widzę, że maszkara w końcu zrozumiała, gdzie jej miejsce. - jej piskliwy głos poznam wszędzie. Odwracam się i widzę jak Natasza schodzi po schodach w satynowym szlafroku.
- Czego tu szukasz dziwko! - syczy Katy.
- Niczego, przyszłam zobaczyć jak blizna opuszcza mój teren. - mówi oglądając swoje czerwone paznokcie.
- Twój!? - warczy Edgar.
- Tak, mój. - odpowiada i podchodzi do mnie bliżej. - A ty, maszkara czemu nic nie mówisz? Zatkało cie, czy raczej boli, że Yuri nie chce takiej brzyduli z blizną? - przesadziła, mam dość.
- Zamknij ten ryj, albo ci go tak oszpecę, że własna matka cie nie pozna! - syczę przez zęby.
- Jakoś się ciebie nie boję szramo. - macha tą swoją łapą przed moją twarzą.
- Dobra, dość tego. Lily, trzymaj to. - rozkazuje podając jej mój plecak. - Stawaj do walki szmato, skoro mam odejść, to chociaż z poczuciem, że tą sprawę doprowadziłam do końca. - staję przed nią gotowa do walki. Dość uciekania przed bólem.
- Pff uważaj sobie, jeśli coś mi się stanie, Yuri ci nie daruję. - mówi z wyższością.
- Mam w dupie Yuriego, choć tu i stawaj do walki suko! - syczę.
- Nie zniżę się do twojego poziomu. - mówi i odwraca się w kierunku domu, ale ja nie daję za wygraną, nie tym razem.
Rzucam się na nią i zaczynamy się szarpać. Jak na pustą lalkę ma sporo siły. Kilka razy udaje się jej mi przywalić, ale ja nie pozostaje dłużna. Smakuje ją moim prawym sierpowym, a potem kolanem w brzuch. Wytargam jej wszystkie włosy, co do jednego. Ciągnę ją za te czerwone kudły i wrzucam do basenu.
- Jesteś zwykłą suką i jeśli jeszcze raz mnie obrazisz, to cie zabije. - syczę i odchodzę do sióstr, które patrzą na mnie jak na wariatkę. - Dziewczyny zbieramy się. - rozkazuję i zbieram swój plecak od Lily.
Ostanie uściski i łzy, a potem Lily kieruję grupę w stronę lasu. To już koniec, więcej tu nie wrócę. Czas zacząć od nowa.
Będąc na skraju lasu ostatni raz odwracam się w stronę domu.
- Żegnaj Yuri.
KATY
Nie wierzę, że odeszła. Zostawiła mnie, miałam tylko ją, a teraz nie mam nikogo. Edgar próbuje mnie pocieszyć, ale to na marne, ja potrzebuje Clary. Tylko ona wiedziała jak mnie pocieszyć. Patrzę w las i widzę jak ostatni raz odwraca się, a potem znika za drzewami. Rzucam się na Edgara i mocno przytulam. To wszystko wina Alfy, gdyby jej nie oddał. Zostawił ją w spokoju i nie ranił. Przecieram oczy, ale to nic nie daje, bo łzy nie chcą przestać płynąć. Straciłam ją, moją siostrę.
Nagle słyszę potężny huk. Kiedy odwracam się, jedyne co widzę, to ogromną czarną bestię biegnącą w kierunku w którym przed chwilą zniknęła Clary. Kiedy spoglądam na Edgara widzę, że tylko się uśmiecha tak samo jak reszta.
- W końcu zaliczy. - po chwili słyszę Igora.
Jak sądzicie co teraz się wydarzy i co stanie się w lesie? Czekam na wasze domysły. 😘😘😈
CZYTASZ
Przez WALKĘ do MIŁOŚCI
Hombres LoboNIEDŁUGO ZOSTANIE ODDANE DO KOREKTY! Świat dawno został opanowany przez istoty nadprzyrodzone. A od niedawna pakty i sojusze , które zostały zawarte dawno temu , teraz wiszą na włosku. A przez kogo? Przez dwie silne osobowości. ON Alfa okrutny i bez...