28. Jestem wolna

10.5K 591 36
                                    

CLARY

Myślałam, że Borys będzie chciał trenować na polu treningowym, ale się myliłam, bo idę już za nim dobre kilka minut i nadal nie jesteśmy na miejscu. Fakt, że jesteśmy w tej części domu, która należy do Alfy mi się nie podoba, ale trudno. Wchodzimy na pierwsze piętro, a tam Borys otwiera kluczem duże czarne drzwi. Gestem ręki nakazuję ,,panie przodem,, i gdy wchodzę do środka widzę bardzo dobrze wyposażoną siłownie. No nie powiem, bo tego się nie spodziewałam. Jest tu wszystko, od atlasów po bieżnie i na środku oczywiście stoi dumnie ring. Teraz dopiero coś mnie strzela, gdy patrzę na rękawice leżące na macie.

- Kto tu ćwiczy i dlaczego nie poszliśmy na zewnątrz? - pytam ciekawa jego odpowiedzią.

- To osobista siłownia Alfy. - odpowiada trochę speszony. - A dlatego tu, bo jesteśmy sami i nikt nam nie będzie przeszkadzał. - podchodzi do wieszaka i ściąga koszulkę. Serio?! Czy on to robi specjalnie? Już i tak czuje pobudzenie, a teraz on będzie jeszcze świecił gołą klatą.

- A co jeśli Alfa tu przyjdzie? - pytam próbując nie patrzeć na jego ciało.

- Nie przyjdzie, on trenuje wieczorami. - odpowiada i wchodzi na ring. - Chodź, musisz się rozgrzać. - rozgrzać?! A to miał być tylko trening. 

Przez kolejne dziesięć minut unikałam podglądania Borysa i próbowałam rozgrzać zastane mięśnie. Przez ten cholerny Krwawy Księżyc zaczyna mi odbijać. Kiedy czułam, że jestem gotowa, dałam znak Borysowi, a ten przyniósł bandaże i ściągacze. Wzięłam bandaż i zaczęłam owijać sobie swoje nadgarstki. W tym czasie Borys założył ściągacze na swoje kolana.

- To jak, dziś delikatnie? - pyta sugestywnie.

- Nie uznaję słowa delikatnie. - mówię z uśmiechem i zadaję pierwszy cios, ale Borys zwinnie go unika.

- Jak chcesz, ale żebyś potem nie żałowała. - mówi i zakłada mi uchwyt, którym kładzie mnie na łopatki. Przez tą przerwę w treningach stałam się mało czujna. Borys wcale nie pomaga mi wstać, wręcz przeciwnie, siada na mnie okrakiem, chwyta moje dłonie i unieruchamia je nad głową. - A ostrzegałem cię. - mówi szczerząc się do mnie.

- Złaź ze mnie. - syczę na niego, bo wiem, że jest zbyt blisko mnie.

 - A czemu? Podoba mi się tu. - mówi mruczącym głosem, który wcale mi się nie podoba.

- Złaź! - krzyczę i nagle do środka wpada Yuri.

Wszystko dzieje się tak szybko, że nawet nie wiem kiedy. Yuri wskakuję zwinnie na ring i powala na ziemie Borysa warcząc jak wściekła bestia, którą zresztą jest. Alfa okłada Borysa, cios za ciosem w twarz, klatę i brzuch, wrzeszcząc jednoczenie, że ostrzegał go przed konsekwencjami. Biedny Borys nieudolnie próbuję się bronić. Nie mogę na to patrzeć i kiedy widzę jak brunet zaczyna kasłać krwią, rzucam się na plecy Alfy. Jednak Yuri nie reaguję, tylko nadal nieustannie okłada pięściami ciało Borysa. I wtedy coś wpada mi do głowy, przejeżdżam pazurami po plecach Alfy. Yuri wstaję i dotyka ręką pleców z której sączy się krew. Odwraca się do mnie z umazaną krwią dłonią i patrzy na mnie. Pierwszy raz widzę ból w jego oczach, ale to jest ból fizyczny, przynajmniej takie mam wrażenie.

- Wynoś się stąd! - syczę przez zęby. - I nigdy nie wracaj. - dodaję cicho, ale wiem, że on i tak to słyszał.

- Jesteś wolna Clary, zwalniam cię z przysięgi. - mówi pełnym goryczy tonem i nadgryza sobie nadgarstek z którego kapie krew. 

Nagle czuje jak moje ciało przeszywa ból, dwa razy mocniejszy niż przy złamaniu przysięgi przez którąkolwiek z sióstr. Padam na ziemie i kiedy podnoszę głowę, widzę jak Yuri odchodzi zostawiając mnie samą. Czuje jak nadgarstek pali żywym ogniem i kiedy na niego spoglądam widzę jak znak przysięgi żarzy się i krwawi. Po chwili wygląda jakby dopiero co, przypalono mi nadgarstek gorącym metalem. Widzę mroczki przed oczami, a po chwili ból ustępuję i zastępuję go ogromny smutek. Odrzucił mnie ze swojego życia doszczętnie. Złamał przysięgę i teraz jestem wolna. Już nie ma nade mną władzy. Borys podnosi się z trudem i podchodzi do mnie. 

- Wszystko w porządku? - pyta ocierając krew z twarzy.

- Tak, a z tobą? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

- Bywało gorzej, ale do wieczora się zagoi. - odpowiada z uśmiechem, jemu chyba nigdy nie schodzi on z twarzy.

- Wiesz, powinnam już iść. - mówię i schodzę z trudem z ringu, bo nadal mam lekkie mroczki.

- Już chyba raczej nie potrenujemy. - mówi z przekąsem. 

- Kto tak powiedział? - pytam.

- Nikt, ale.. - nie kończy.

- Borys, musisz odpocząć, wieczorem jest jakaś zabawa podobno. - mówię.

- A no tak, Igor ma ostatni dzień wolności. - śmieje się.

- Taa, dobra ja lece. - wychodzę z siłowni i idę do siebie.

Nawet nie wiem, która jest godzina. Wchodzę do swojego pokoju i od razu napotykam dwie pary oczu siedzące na pufach przy oknie. Zastanawiam się, skąd w moim pokoju znalazły się dwie bardzo młode brunetki. Na mój nos Omegi.

- Luno, jesteśmy tu, by pomóc ci się przygotować do przyjęcia wieczorem. - mówią zgodnie.

- Po pierwsze nie jestem Luną, a po drugie, ja nie potrzebuję pomocy. - tłumaczę i widzę jak one smutnieją.

- Przepraszamy. - znów ta zgodność.

- Kto was przysłał? - pytam ciekawa.

- Pani Stella. - kiedy słyszę, że dziewczyny mówią na Stelle ,,pani,, to chce mi się śmiać.

- Okej zostańcie i róbcie swoje, ja się już poddaję. - mówię z uśmiechem. 

Byłam w szoku ile zabiegów wykonały na mnie dziewczyny. Od paznokci po stopy. Nie czułam przy nich skrepowania, są kobietami więc nie mam czego się wstydzić, ale kiedy krzywo spoglądały na moje blizny, to robiło mi się smutno. To nie moja wina, że los tak mnie ukarał. Gdy wreszcie skończyły we mnie wcierać dziwne olejki, zaczęły wciskać mnie w czarną sukienkę tak krótką, że to według mnie do sukienek się nie zalicza, ale kiedy chciały bym założyła szpilki, stanowczo zaprotestowałam. Nie mam zamiaru łazić w tym gównie, to nie dla mnie.

Równo o dwudziestej stawił się po mnie Edgar i powiedział, że znów robi za szofera. Kiedy spytałam go, co z Katy? Odpowiedział, że jest już w klubie i powinnam z nią pogadać. Na miejscu życzył mi dobrej zabawy i wyjaśnił, że chłopaki świętują w domu, więc jak coś, nie będzie bardzo daleko.

Wchodząc do budynku nie wiem czego się spodziewać. Jednak w środku zastaję ciemny klub z długim barem i sceną na której błyszczały trzy srebrne rury do tańca. Z końca sali słychać śmiechy i wrzaski kobiet. Kiedy odwracam się, widzę jak moje siostry siedzą w ogromnej loży i przekrzykują się nawzajem. Podchodząc czuję coraz mocniejszą woń alkoholu. No tak, impreza bez alkoholu, to nie impreza. Siadam koło Katy i dopiero teraz reszta towarzystwa uświadamia sobie, że tu jestem. Wszystkie piszczą jednocześnie, co doprowadza mnie do bóli uszu.

- Dziewczyny ciszej! - krzyczę, a one patrzą i po chwili wybuchają śmiechem.

Lusy polała wszystkim po szocie i tak zaczął się ostatni wolny wieczór Stelli. Po dziesiątym szocie zaczęłam tracić nad sobą kontrolę. Ostatnie co pamiętam, to jak Borys pojawił się znikąd i jak Katy krzyczała ,,wchodzimy na bar,,.

Moi kochani mam nadzieję, że ten rozdzialik się spodoba. Jak zawsze czekam na kom i miłego czytanka.😘😘😘


Przez WALKĘ do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz